Kopalnia Makoszowy sprzedała węgiel za 129 mln zł, a 138 mln zł dostała z budżetu
Zabrzańska kopalnia Makoszowy, która w tym tygodniu kończy wydobycie węgla, sprzedała w tym roku węgiel o wartości 129 mln zł, otrzymując przy tym 138 mln zł budżetowej dopłaty do strat produkcyjnych - wynika z informacji Spółki Restrukturyzacji Kopalń (SRK).
Według danych spółki, zamykana kopalnia wydobyła w tym roku ok. 664 tys. ton węgla, z czego sprzedano ok. 662 tys. ton, a prawie 2 tys. ton stanowią zapasy.
Kopalnia Makoszowy trafiła do spółki restrukturyzacyjnej wiosną 2015 r. na mocy zawartego 17 stycznia ubiegłego roku porozumienia górniczych związków zawodowych z rządem Ewy Kopacz. Porozumienie stanowi m.in., że w przypadku niepozyskania inwestora dla kopalni jej załoga ma zagwarantowaną pracę w innych kopalniach. Wrześniowy przetarg na sprzedaż zakładu zakończył się fiaskiem.
Dotychczas deklarację przejścia do innych kopalń złożyło ok. 950 spośród niespełna 1350 pracowników. Ok. 320 osób ma pozostać w zakładzie i pracować przy jego likwidacji. Zgodnie z przyjętym planem, do końca tego roku alokacja obejmie 362 osoby, z których 163 już rozpoczęły pracę w innych kopalniach należących do Polskiej Grupy Górniczej (PGG) oraz w kopalni Knurów-Szczygłowice w Jastrzębskiej Spółce Węglowej.
Jak poinformował w środę rzecznik PGG Tomasz Głogowski, Grupa przyjęła dotąd do pracy 58 górników z kopalni Makoszowy. Pracują oni w różnych częściach kopalni Ruda (Bielszowice, Halemba, Pokój), a także w kopalni Bolesław Śmiały, gdzie pierwszych dwóch górników przyjęto tuż przed świętami.
Następne przyjęcia górników z Makoszów do PGG będą realizowane w kolejnych dniach. - Łącznie akces do podjęcia zatrudnienia zgłosiło 447 pracowników kopalni Makoszowy, w tym ok. 150 z powierzchni - poinformował Głogowski.
Choć formalnie ostatnim dniem wydobywania węgla w Zabrzu będzie najbliższy piątek, faktycznie względy techniczne zdecydowały o tym, że już teraz produkcja jest na minimalnym poziomie. Gdy zostanie wstrzymana całkowicie, rozpocznie się demontaż podziemnych urządzeń i maszyn, a także przygotowania do likwidacji wyrobisk. Harmonogram i prognozowany koszt tych prac ma znaleźć się w przygotowywanym planie likwidacji. Jego zatwierdzenie przez resort energii ma nastąpić przed końcem stycznia.
Według wcześniejszych informacji, zgodnie z decyzją Komisji Europejskiej dotyczącą notyfikacji polskiego programu pomocowego dla górnictwa, kopalnia Makoszowy jedynie do końca br. może korzystać z budżetowych dopłat do strat produkcyjnych, co przyspieszyło decyzję o zakończeniu wydobycia węgla.
Makoszowy to ostatnia czynna kopalnia w słynącym niegdyś z górnictwa Zabrzu. Jej początki sięgają 1890 r., kiedy przez wyrobiska prowadzone pod ziemią na zachód od kopalni Guido (dziś jest to kopalnia zabytkowa, jedna z największych atrakcji Szlaku Zabytków Techniki Woj. Śląskiego) rozpoznano rezerwowe pola górnicze. W 1900 r. rozpoczęła się tam budowa szybów, początkowo przeznaczonych dla innej zabrzańskiej kopalni. Wkrótce jednak obecne Makoszowy stały się samodzielną kopalnią, gdzie wydobycie węgla rozpoczęto wiosną 1906 r.; wiosną tego roku zakład świętował swoje 110-lecie.
W sierpniu 1958 r. w kopalni Makoszowy doszło do jednej z największych tragedii w polskim górnictwie - w wyniku pożaru 300 m pod ziemią zginęło 72 górników, a 87 poważnie zatruło się czadem. W latach 60. ubiegłego wieku kopalnię rozbudowano. Rekordową wielkość wydobycia osiągnęła w 1988 r., kiedy wydobyto ponad 5 mln ton węgla, przy zatrudnieniu rzędu 10 tys. osób. Od 1993 r. Makoszowy należały do Gliwickiej Spółki Węglowej, a od 2003 r. do Kompanii Węglowej. 1 lipca 2005 r. kopalnię połączono z gliwicką Sośnicą, by po 10 latach ponownie rozdzielić obydwa zakłady. Wiosną ubiegłego roku Makoszowy znalazły się w Spółce Restrukturyzacji Kopalń, gdzie były jedyną kopalnią nadal wydobywającą węgiel.
O utrzymanie kopalni walczyli związkowcy z Makoszów, przekonując, że może ona rentownie działać i pozyskać inwestora. Przedstawiciele SRK wskazywali jednak, że kopalnia przynosi straty, a potencjalny inwestor musiałby zwrócić całą przyznaną zakładowi pomoc publiczną. Do wrześniowego przetargu stanął jeden podmiot, który jednak nie spełnił wymaganych warunków.