Koronawirus. To czeka światowe gospodarki
Cały świat zastanawia się, w jaki sposób wirus uderzy w gospodarkę i poszukuje szklanej kuli. Ale żadna szklana kula nie zastąpi twardych danych, a te mamy właśnie z USA i Singapuru. W USA w poprzednim tygodniu po zasiłki dla bezrobotnych zgłosiło się 3,28 mln osób. PKB maleńkiego Singapuru w I kwartale skurczył się o 10,6 proc. w porównaniu z poprzednim.
W USA liczba osób aplikujących po zasiłki dla bezrobotnych ogłaszana jest co tydzień. Tamtejszy Departament Pracy podał w czwartek, że w tygodniu zakończonym 21 marca wnioski o zasiłki dla bezrobotnych złożyło 3,283 mln osób. To największa liczba aplikacji od czasu, kiedy rząd USA zaczął prowadzić takie statystyki, czyli od 1967 roku. Dwa tygodnie wcześniej liczba ta wyniosła zaledwie 211 tys. i była rekordowo niska, a tydzień wcześniej - podskoczyła już o 70 tys. osób.
Minionej nocy jako pierwsza gospodarka na świecie dane o PKB za I kwartał ogłosił Singapur. To maleńkie azjatyckie miasto-państwo położone na wyspach, graniczące przez cieśniny z Malezją na północy i z Indonezją na południu. Mieszka tam niespełna 6 mln osób. Za to PKB Singapuru w 2019 roku osiągnął wartość 382 mld dolarów, czyli ok. dwóch trzecich tego, co w Polsce.
Wstępne dane tamtejszego urzędu statystycznego ogłoszone minionej nocy pokazały, że gospodarka Singapuru skurczyła się w I kwartale tego roku o 10,6 proc. Te pierwsze całościowe mogą być prognozują dla całego świata. Musimy pamiętać, że epidemia w Singapurze nasiliła się już pod koniec stycznia, a 1 lutego wprowadzono tam dość silne restrykcje obejmujące podróże. Wprowadzono natychmiast testy w grupach ryzyka i śledzenie kontaktów zakażonych. Do tej pory w Singapurze zachorowały 683 osoby, a zmarły dwie.
Pobierz darmowy program do rozliczeń PIT 2019
Epidemia - zgodnie z oczekiwaniami - najbardziej dotknęła usługi, gdzie wytworzona wartość zmniejszyła się w stosunku do poprzedniego kwartału o 15,9 proc., oraz budownictwo (minus 22,9 proc.). Produkcja natomiast wzrosła w stosunku do poprzedniego kwartału o 4,2 proc.
Przypomnijmy, że poprzednie "twarde" dane mieliśmy z Chin. W styczniu i w lutym produkcja przemysłowa spadła tam o 13,5 proc., sprzedaż detaliczna - o 20,5 proc., a inwestycje - o 24,5 proc. licząc rok do roku.
Reszta to - na razie - tylko prognozy. Jeszcze zanim amerykański Departament Pracy ogłosił liczbę aplikacji o zasiłek dla bezrobotnych sekretarz skarbu Steven Mnuchin mówił o możliwej stopie bezrobocia wynoszącej 20 proc., co oznaczałoby wzrost bezrobocia z nieco poniżej 6 mln w lutym do 33 mln w ciągu kilku miesięcy. Prezydent Fed z St. Louis James Bullard mówił, że stopa bezrobocia może wzrosnąć do 30 proc., a to oznaczałoby prawie 50 milionów bezrobotnych w USA.
We Włoszech pandemia zaczęła się w lutym, a w pozostałych krajach miesiącem szybkiego wzrostu zachorowań i wprowadzania ograniczeń w życiu społecznym był marzec. We Francji tamtejszy instytut statystyczny INSEE oszacował, że w pierwszym tygodniu, gdy zaczął obowiązywać zakaz wychodzenia z domów, działalność przedsiębiorstw zmniejszyła się do 65 proc. ich normalnych możliwości.
Polski Instytut Ekonomiczny przytacza szacunki niemieckiego Instytutu Badań nad Gospodarką Ifo, który prognozuje w najbardziej optymistycznym scenariuszu (lockdown trawa tylko miesiąc, a po kolejnym gospodarka wraca do pełnej formy) zmniejszenie się wartości wytworzonej w tym roku o 152 mld euro, czyli o 4,3 proc. A to oznaczałoby spadek PKB o 3,7 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim.
W scenariuszu najbardziej pesymistycznym (3 miesiące przestoju i powrót do aktywności gospodarczej sprzed epidemii w okresie 4 miesięcy) spadek wartości dodanej miałby wynieść 729 mld euro, a to oznaczałoby obniżenie tempa wzrostu PKB o 20,6 proc. Według tego scenariusza, pracę miałoby stracić 1,8 mln osób oraz dodatkowo 800 tys. ludzi pracujących w niepełnym wymiarze.
Eksperci PIE przestrzegają, że silniejsza będzie recesja w Niemczech, tym mocniej uderzy ona w polski eksport. Przy spełnieniu się najbardziej pesymistycznego scenariusza dla Niemiec skutek załamania polskiego eksportu do tego kraju byłby taki, że wzrost polskiego PKB byłby niższy w tym roku o 2 proc., a pracę straciłoby 280 tys. osób.
Jacek Ramotowski