Kosztami jak zawsze obciążą... nas

Urzędnicy mają chrapkę na zyski w branży gazowej. Jej przedstawiciele ostrzegają: za kontrole zapłacą odbiorcy gazu. I to słono.

Izba Gospodarcza Gazownictwa (IGG) alarmuje, że nadmiernie rozbudowana kontrola nad infrastrukturą przesyłu gazu ogranicza możliwości rozwoju branży i podnosi koszty jej działania. A to odbije się wkrótce na klientach gazowych firm, bo wzrosną ceny usług i koszt paliwa. Zdaniem gazowników, winne jest złe prawo, które umożliwiło Urzędowi Dozoru Technicznego (UDT) sprawowanie kontroli nad infrastrukturą gazową.

Takie prawo

Stało się tak na mocy rozporządzenia Rady Ministrów z 16 lipca 2002 r. w sprawie rodzajów urządzeń technicznych podlegających dozorowi technicznemu. Przed tą datą gazociągi traktowane były jako obiekty budowlane i podlegały prawu budowlanemu. UDT natomiast zajmował się dozorem nad standardowymi urządzeniami technicznymi.

Reklama

Zdaniem branży gazowej, nowa ustawa o dozorze technicznym z 2001 r. sprawiła, że UDT stał się państwową osobą prawną, zmuszoną do samodzielnej troski o swój budżet. To spowodowało, że zainteresował się on nowym źródłem zysków - siecią przesyłu gazu. Od czterech lat podlegają więc one także przepisom o dozorze technicznym. Działalność UDT nikomu by nie przeszkadzała, gdyby nie to, że powiela on działania nadzoru budowlanego oraz wyspecjalizowanych służb firm zajmujących się przesyłem i dystrybucją gazu. A to dodatkowe koszty.

IGG szacuje, że docelowo opłaty na rzecz UDT, związane z odbiorem technicznym sieci przesyłu gazu i kontrolą jej eksploatacji, pochłaniać będą rocznie w skali kraju 70-80 mln zł.

- Obecnie suma opłat nie jest duża, ale urząd nie rozwinął jeszcze w pełni nadzoru nad gazociągami. Już teraz jednak dostrzegamy wiele problemów wynikających z pojawienia się kolejnej instytucji kontrolującej. Chcemy je wyeliminować, dopóki nie jest za późno - twierdzi Mirosław Dobrut, prezes Izby Gospodarczej Gazownictwa.

Będzie drożej

Zdaniem przedstawicieli IGG, opłaty na rzecz UDT podwyższają koszty budowy infrastruktury gazowej o blisko 10 proc. Wyższe są też koszty eksploatacyjne gazociągów, które muszą ponosić firmy. Z urzędnikami UDT do czynienia musi mieć też monopolista - Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo (PGNiG) oraz Gaz System.

- PGNiG i Gaz System nie uwzględniły jeszcze kosztów związanych z nadzorem UDT w taryfie, ale kiedy to zrobią, cena gazu może wzrosnąć mniej więcej o 10 proc. - podkreśla Mirosław Dobrut.

Nie chodzi jednak tylko o koszt, ale także o kwestię odpowiedzialności za bezpieczeństwo infrastruktury gazowej.

- Urzędnik dozoru technicznego nie ponosi odpowiedzialności za to, czy wybudowany gazociąg jest bezpieczny. Bez jego podpisu nie można jednak uzyskać pozwolenia na użytkowanie gazociągu, które wydaje urząd nadzoru budowalnego - twierdzą przedstawiciele IGG.

Ich zdaniem firmy gazowe posiadają specjalistów z branżowymi uprawnieniami, którzy czuwają nad tym, by gazociągi były bezpieczne. To oni imiennie odpowiadają za wszelkie nieprawidłowości. Na ręce patrzy im też nadzór budowlany.

- Pojawienie się dodatkowo urzędnika z UDT podczas projektowania, budowy i eksploatacji sieci rozmywa odpowiedzialność - podkreśla Mirosław Dobrut.

IGG domaga się więc od ministra gospodarki wyłączenia spod dozoru technicznego sieci przesyłu i dystrybucji gazu. Gazownicy powołują się m.in. na unijną dyrektywę ciśnieniową, która wyklucza gazociągi przesyłowe spod dozoru technicznego.

Niezbędny i niezależny

UDT broni swojej obecności w procesie budowy infrastruktury gazowej. Zakłada, że przedsiębiorstwa gazownicze zainteresowane są wykonaniem inwestycji przy możliwie jak najniższych kosztach.

- Udział UDT w tym procesie jako niezależnej strony trzeciej pozwala zapewnić bezpieczeństwo techniczne nie tylko budującym sieć i ją eksploatującym, ale przede wszystkim środowisku i przebywającym w pobliżu ludziom - podkreśla Marek Walczak, prezes UDT.

Jego zdaniem, informacje o wpływie działań urzędu na wysokość kosztów inwestycji gazowych oraz głosy o utrudnianiu działań firm gazowniczych nie są poparte żadnymi wyliczeniami.

- Nie przedstawiono choćby przybliżonego wyliczenia, w odniesieniu do którego można byłoby podjąć merytoryczną dyskusję - twierdzi Marek Walczak. "PB" dysponuje jednak opracowaniem IGG, w którym branża przedstawia szacunki kosztów związanych z opłatami na rzecz UDT.

Prezes UDT - wbrew opinii IGG - zapewnia, że urzędnicy dozoru posiadają wszelkie kwalifikacje, by skutecznie dbać o bezpieczeństwo sieci gazowej, i nie zamierzają wchodzić w drogę nadzorowi budowlanemu.

- O bezpieczeństwo gazociągów dbają wysokiej klasy inżynierowie - mówi Marek Walczak.

Lege artis Prezes UDT nie zgadza się też z interpretacją prawa, na jaką powołuje się branża gazownicza, twierdząc, że objęcie dozorem technicznym gazociągów nie jest zgodne z unijnym prawodawstwem.

- Państwa członkowskie mają w tym zakresie swobodę stanowienia prawa krajowego - twierdzi Marek Walczak. Jego zdaniem, trudno więc mówić o sprzeczności działania UDT z prawem.

Anna Bytniewska

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: budowy | bezpieczeństwo | infrastruktura | urzędnicy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »