Kosztowna szybka sprawiedliwość

Funkcjonowanie trybu przyspieszonego budzi niezadowolenie sędziów. Nakłady na sądy 24-godzinne nie są adekwatne do wagi osądzanych spraw. Rosną koszty udziału adwokatów broniących oskarżonych wbrew ich woli

Podwyższony stan gotowości w sądach rejonowych orzekających w trybie przyspieszonym budzi krytykę sędziów. Ich zdaniem zaangażowanie w tym celu całej machiny wymiaru sprawiedliwości jest nieadekwatne do ciężaru gatunkowego rozpatrywanych spraw.

Zdecydowana większość z nich dotyczy bowiem pijanych kierowców i rowerzystów, którzy mogli być dotychczas sądzeni w postępowaniu nakazowym.

Rowerzysta w 24 godziny

Uruchomienie trybu przyspieszonego to olbrzymie przedsięwzięcie dla każdego sądu rejonowego. Oprócz zapewnienia odpowiednich warunków lokalowych potrzebne były również zmiany organizacyjne, czyli zabezpieczenie dyżurów sędziowskich i adwokackich oraz ustalenie współpracy z prokuraturą i policją.

Reklama

Tryb przyspieszony miał uderzyć w chuliganów siejących spustoszenie np. podczas imprez sportowych. Pierwsze tygodnie funkcjonowania sądów 24-godzinnych pokazały jednak, że oprócz awantur podczas meczu piłkarskiego w Łodzi, nowe rozwiązania nie zadziałały zgodnie z założeniem.

Andrzej Kryże, wiceminister sprawiedliwości, pyta, dlaczego sędziowie dotychczas nie korzystali z kodeksowych możliwości szybkiego sądzenia.

Nieadekwatne koszty

- Generalnie instytucja trybu przyspieszonego jest skuteczna, gdyż pozwala szybko osądzić sprawcę. Jednak jej wykorzystywanie w drobnych sprawach zaczyna budzić wątpliwości, zwłaszcza że sądy miały do dyspozycji, mniej kosztowne środki pozwalające na ukaranie przestępcy - mówi Jerzy Podgórski, wiceprezes Sądu Rejonowego Warszawa Mokotów. Dodaje, że jednym z nich był tryb nakazowy, w którym wyrok był wydawany zza biurka sędziego, bez konieczności udziału stron.

Szybki wyrok mógł zapaść również na wniosek prokuratora w trybie artykułu 335 k.p.k., czy też na rozprawie poprzez skorzystanie z instytucji dobrowolnego poddania się karze. Stosowanie tych instrumentów pozwalało zamknąć postępowanie w ciągu jednego, dwóch miesięcy od momentu wpłynięcia aktu oskarżenia.

- Bez rozprawy załatwialiśmy 90 procent drobnych spraw - mówi Zygmunt Przytulski, wiceprezes Sądu Rejonowego w Lesznie.

- Dotychczasowe instytucje, mimo że działały wolniej, były skuteczne, a przede wszystkim tańsze - dodaje Krzysztof Chmielewski, wiceprezes Sądu Rejonowego Warszawa Wola.

- Teraz koszty okazują się większe niż efekty, gdyż sądy muszą ponosić dodatkowe koszty m.in. na honoraria adwokackie - dodaje Barbara du Chateau, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Lublinie.

To nieprawda, że wymiar sprawiedliwości jest nieprzygotowany do sądzenia w trybie przyspieszonym - odpiera zarzuty Andrzeja Kryże, wiceminister sprawiedliwości.

Oskarżeni nie chcą adwokata

Przepis wprowadzający w trybie przyspieszonym przymus adwokacki sprowadził sprawę do absurdu, gdyż oskarżony musi mieć obrońcę.

- Dyżurującemu adwokatowi płacimy 400 zł plus VAT za prowadzenie obrony - tłumaczy sędzia Krzysztof Chmielewski.

- W naszym sądzie na ośmiu oskarżonych sądzonych w trybie przyspieszonym aż czterech odmówiło skorzystania z obrońcy, obawiając się dodatkowych kosztów. W efekcie sędzia sam musiał wybrać adwokata. Teraz pieniądze będzie trudno wyegzekwować od osądzonych - tłumaczy sędzia z Leszna.

Zmęczenie materiału

Sędziowie narzekają również na narzucony im tryb pracy. Mimo że ich czas pracy regulowany jest zakresem obowiązków, to i tak nie może przekraczać 40 godzin tygodniowo.

- Ten wymiar godzin, zwłaszcza w przypadku sędziów w wydziałach karnych, był już przekraczany, zanim wszedł w życie tryb przyspieszony. Nie otrzymujemy gratyfikacji, nie możemy odebrać nadgodzin - tłumaczy sędzia Jerzy Podgórski. Dodaje, że dodatkowe obciążenia mogą być czynnikiem destabilizującym.

- Sędziowie orzekający w trybie przyspieszonym nie mają komfortu pracy. Muszą dyżurować od 8.00 do 16.00, a potem być pod telefonem do godziny 20.00, czekając na sprawę - mówi sędzia z Lublina.

Za szeroki zakres

Zdaniem sędziego Jerzego Podgórskiego, zakres stosowania trybu przyspieszonego jest zbyt szeroki. Zrozumiałe jest jego wprowadzenie np. podczas imprez masowych. Natomiast stosowanie go w sprawach pijanego rowerzysty jest nieuzasadnione.

Arkadiusz Sobczyk, Uniwersytet Jagielloński: Problem czasu pracy w sądach 24-godzinnych jest ściśle związany z czasem pracy sędziów. Sędziom tłumaczy się, że art. 83 ustawy Prawo o ustroju sądów powszechnych jest przepisem uzasadniającym obciążanie tego środowiska wszelkimi i nielimitowanymi czasowo obowiązkami.

Przepis ten przedstawia się więc jako superregulację, wyłączającą regulacje kodeksu pracy. Taki pogląd nie jest bezsporny. Nie uzasadnia stałego i systemowego niestosowania kodeksu pracy. Sędziowie nie zostali wyłączeni z regulacji norm czasu pracy oraz okresów odpoczynku przez Dyrektywę nr 2003/88/WE.

Tomasz Pietryga

Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: sprawiedliwość | szybka | sędzia | sędziowie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »