Krajowy Plan Odbudowy - czy Polska otrzyma pieniądze?
Krajowy Plan Odbudowy składa się z dwóch elementów. Chodzi o środki i projekty inwestycyjne, które byłyby z nich finansowane. Natomiast inne projekty zależne od decyzji rządu byłyby finansowane z kredytów. Są to więc dwa rodzaje planu odbudowy. Pierwszy jest w dużym stopniu zdefiniowany, regulowany i nadzorowany przez Komisję Europejską. Z kolei w drugim zakres możliwości wpływów na to, jak pieniądze będą wydawane, leży w rękach rządu.
Fundusz Odbudowy jest odpowiedzią Unii Europejskiej na nowe zagrożenia i wyzwania, jakie spowodowała pandemia. Ma dwa główne założenia: odbudowę i przywracanie odporności gospodarek UE na ewentualne kryzysy oraz przygotowanie na przyszłe, nieprzewidziane okoliczności. Polska wkroczyła w konflikt z Unią Europejską, który może mieć dotkliwe konsekwencje nie tylko dla budżetu państwa - ale także dla nowych inwestycji oraz dla całego procesu odbudowy gospodarki po pandemii.
Eksperci mają nadzieję, że w kluczowym momencie Polska zgodzi się na respektowanie wyższości prawa unijnego nad prawem konstytucyjnym. Jednak niepewność ta powoduje, że Krajowy Plan Odbudowy - który jest w dużej mierze finansowany z tych środków - jest w zawieszeniu.
- Obecnie chodzi o to, aby przedstawić Komisji Europejskiej plany Polski w tym obszarze. Plany te jednak spotykają się z krytyką ze strony Unii. W związku z tym jest spora niepewność, czy będą zaakceptowane - gdyż chodzi o to, aby te środki były wydawane na cele niezwiązane z pomysłami dotyczącymi kampanii wyborczej. Prawo i Sprawiedliwość myśli o wyborach, które odbędą się za dwa lata - a prezes Kaczyński na konferencji prasowej mówił o czymś zupełnie innym, niż to, co ma na myśli Komisja Europejska. Mamy do czynienia z podwójnym rozumieniem celów Krajowego Planu Odbudowy - powiedział serwisowi eNewsroom prof. Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC, były wiceminister finansów.
- Komisja Europejska rozumie go jako poprawę sytuacji przedsiębiorstw i poprawę poszczególnych krajów w dłuższej perspektywie. Chodzi o rzeczy mało związane z polityką - a raczej o te związane z konkretnymi projektami inwestycyjnymi, które powinny być podjęte niezależnie od tego, kto rządzi krajem. Partia rządząca w Polsce myśli przede wszystkim o realizacji własnych idei, związanych z potrzebą utrzymania się u władzy. Podobna sytuacja ma miejsce na Węgrzech. Różnica zdań jest bardzo silna. Sprawa ta pozostaje nierozstrzygnięta i podejrzewam, że rząd liczy na to, że jego punkt widzenia zwycięży. Jednak jest to bardzo wątpliwe - bo reguły, które ustaliła Komisja Europejska, są obowiązkowe dla wszystkich krajów i nie ma pozwolenia na wyjątki. Pozostaje pytanie, czy rząd będzie skłonny poświęcić ponad 200 mld środków tylko po to, aby osiągnąć sukces w najbliższych wyborach? Paradoksalnie ten sukces wyborczy może być mniejszy, jeżeli odrzucą środki unijne. Zatem jeżeli rządzący będą pragmatyczni, to wydaje mi się, że dojdzie do porozumienia w tej kwestii - ocenia Gomułka.
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami