KRRiT może być apolityczna

Juliusz Braun, były przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, ma pomysł na jej odpolitycznienie. Kompetencje do ingerowania w rynek powinien przejąć Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, a procedura rekoncesyjna powinna zostać uproszczona. Rada powinna skoncentrować się na kontrolowaniu zawartości programów.

Juliusz Braun, były przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, ma pomysł na jej  odpolitycznienie. Kompetencje do ingerowania w rynek powinien przejąć Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, a procedura rekoncesyjna powinna zostać uproszczona. Rada powinna skoncentrować się na kontrolowaniu zawartości programów.

,,Puls Biznesu": Nie żałuje pan rezygnacji ze stanowiska szefa Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji (KRRiT)?

Juliusz Braun: W radzie zawsze były różnice zdań. Zdarzało mi się przegrywać nawet ważne głosowania. Jednak po moich zeznaniach przed komisją śledczą przyszedł czas na decyzje bardziej radykalne. Trudno udawać, że wszystko jest w porządku. Nie mógłbym też reprezentować KRRiT w dalszej pracy nad ustawą o radiofonii i telewizji. Inaczej wyobrażam sobie jej kształt niż większość członków rady.

Reklama

Nie powinien Pan wcześniej zareagować na nieprawidłowości w pracach nad ustawą?

Krytykowałem wiele pomysłów zapisanych w projekcie nowelizacji, a ponieważ byłem przewodniczym KRRiT, mój głos był bardziej donośny.

Jak Pan ocenia cztery lata swojego przewodniczenia krajowej radzie?

Proces odnawiania koncesji radiowych, który rozpoczynał się, kiedy obejmowałem stanowisko przewodniczącego krajowej rady, można uznać za sukces. Wszyscy nadawcy, z małymi wyjątkami, otrzymali nowe koncesje. Tylko w przypadku RMF trwa spór dotyczący zakazu rozszczepień lokalnych.

Ale dwie stacje - Radio Blue i Twoje Radio z Wałbrzycha - nie otrzymały koncesji...

Uważam to za poważny błąd KRRiT. Złożyłem w tej sprawie votum separatum, ale większość zadecydowała inaczej.

Do nowych koncesji KRRiT wprowadzała zapis uniemożliwiający nadawcom zmiany własnościowe obejmujące ponad 5 proc. udziałów. Kto był jego pomysłodawcą?

To nie tyle problem samego zapisu, nakazującego uzyskanie zgody KRRiT na tego rodzaju zmiany, lecz jego nieprawidłowej interpretacji. Moim zdaniem, decyzja odmowna jest dopuszczalna tylko w wyjątkowych okolicznościach, opisanych w ustawie. Niestety, niektórzy członkowie rady uznali, iż zapis daje możliwość swobodnego wpływania na decyzje inwestycyjne nadawców i niedopuszczalnej ingerencji w ich sprawy. Po wyroku NSA rada się z niego wycofała.

Nadawcy prywatni chcą likwidacji KRRiT. Co pan sądzi o tym pomyśle?

Takie instytucje są europejskim standardem. Problemem jest uwikłanie rady w politykę. Nie chodzi tu nawet o tryb powoływania jej członków, ale o panujące w niej obyczaje.

Może warto byłoby zastanowić się nad przekazaniem kompetencji rady do Urzędu Regulacji Telekomunikacji i Poczty (URTiP)?

Krajowa rada jest urzędem konstytucyjnym, wiec to raczej URTiP można by włączyć w jej struktury. Myślę, że byłoby to zgodne z tendencjami pojawiającymi się w Unii Europejskiej.

Widzi Pan jakieś rozwiązanie problemu upolitycznienia rady?

Sama zmiana trybu wybierania członków rady nic nie da. Kluczem jest zmiana jej kompetencji, przede wszystkim ograniczenie możliwości ingerowania w rynek. Wtedy przestałaby być atrakcyjnym łupem politycznym. Wszystkie uprawnienia związane z ochroną konkurencji i przeciwdziałaniem monopolizacji rynku mediów z powodzeniem można przekazać Urzędowi Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK).

Kiedy KRRiT zaczęła prace nad nową ustawą o radiofonii i telewizji?

Mniej więcej dwa lata temu. Celem nowelizacji miało być dostosowanie rynku do wymogów UE, usprawnienie poboru abonamentu, uregulowanie kwestii związanych z techniką cyfrową i wprowadzenie przepisów o przedłużaniu koncesji.

Kto wpadł na pomysł zapisów antykoncentracyjnych?

W obowiązującej ustawie jest zapis mówiący, że nadawcy można odmówić koncesji, jeżeli uzyskałby dzięki temu pozycję dominującą na danym rynku. Pojawiały się głosy, że zapisy te są zbyt ogólnikowe. W czasie prac nad projektem ustawy emocje budziły inne sprawy - przede wszystkim utworzenie spółki Polska Telewizja Regionalna. Propozycja zapisu antykoncentracyjnego niefortunnie pojawiła się w ostatniej fazie prac w KRRiT. Wniosek zgłoszony przez Włodzimierza Czarzastego poparło jeszcze czworo członków KRRiT i do rządu trafił projekt ustawy z zapisami ăantykoncentracyjnymi". Dotyczyły one jednak tylko rynku radiowego i telewizyjnego. Mówiłem publicznie, iż zapisy w projekcie są zbyt restrykcyjne, że trzeba je złagodzić. Tymczasem rząd jeszcze je zaostrzył, wprowadzając zakazy dotyczące łączenia własności mediów elektronicznych i prasy drukowanej. Taki był początek awantury.

Popiera pan tezę, że był to zapis wymierzony w Agorę?

Mniej więcej w tym samym czasie upubliczniona została informacja o zamiarze kupienia Polsatu przez Agorę. W przyszłości przepis mógł dotyczyć także np. TVN, ZPR, ale w tym momencie kojarzył się z Agorą. Nie wolno tworzyć zapisu wymierzonego w konkretny podmiot czy transakcję.

Ale ustawa to nie tylko zapisy antykoncentracyjne...

Te przepisy to tylko kilka wierszy tekstu na około 40 stron. Niestety, nie tylko ten fragment budzi sprzeciwy. Nawet procedura koncesyjna po wielu poprawkach została tak skomplikowana, że trudno sobie wyobrazić jej zrealizowanie. Odrębną kwestią są zapisy o naziemnej telewizji cyfrowej.

Wizja wprowadzenia w Polsce naziemnej telewizji cyfrowej się oddala?

Wprowadzenie takiego standardu wymagałoby od nadawców miliardowych nakładów - nie do udźwignięcia w obecnej sytuacji rynkowej.

Może te zapisy są niepotrzebne?

Są potrzebne, ale na razie ważniejsze jest zakończenie praktyki zamrażania kanałów na potrzeby telewizji cyfrowej Od dwóch czy trzech lat KRRiT nie może przyznawać kanałów dla telewizji analogowej, ponieważ są one rezerwowane przez URTiP dla nadawców cyfrowych.

Ile jest wolnych częstotliwości?

Można uruchomić kilka kanałów w dużych miastach.

Nie obawia się Pan rosnącego udziału TVP w rynku reklam?

Nie jest tajemnicą, że to właśnie polityka cenowa TVP ma wielki wpływ na cały rynek reklamy. Swego czasu potwierdził to nawet UOKiK. Pierwotna wersja projektu nowelizacji przewidywała możliwość ograniczania liczby reklam emitowanych przez TVP. Później wprowadzono do tych zapisów poprawki, a teraz je wykreślono i tak naprawdę w ogóle nie można ograniczać liczby reklam w TVP.

Jak Pan odebrał decyzję Europejskiej Unii Nadawców, która przyznała TVP tytuł najlepszej telewizji publicznej w Europie?

Silna pozycja TVP na polskim rynku budzi podziw wśród zachodnich nadawców publicznych. I chyba tym należy tłumaczyć tę decyzję. Unia nie wzięła zapewne pod uwagę oceny rzetelności politycznej.

Projekt KRRiT zakładał wprowadzenie licencji programowych dla nadawców publicznych. Co zostało z tego pomysłu?

Poza nazwą właściwie nic. Obecna wersja projektu przewiduje, że zakres realizacji obowiązków programowych, czyli tzw. misji, ma być przedmiotem porozumienia między KRRiT a nadawcą publicznym. Ustawa nie przewiduje jednak sytuacji, w której strony nie dojdą do porozumienia. Faktycznie wzmacnia to pozycję TVP, która tak czy inaczej pieniądze z abonamentu musi dostać. To kolejny paradoks: wzmacniając kompetencje KRRiT wobec nadawców prywatnych ustawa ogranicza je w odniesieniu do nadawców publicznych. A przecież rolą rady powinien być m.in. nadzór nad sposobem wydawania publicznych pieniędzy.

Pan nie podziela obaw nadawców. KRRiT otrzymuje w ustawie nowe narzędzia - między innymi delegacje do rozporządzeń.

Sprawy delegacji zostały, moim zdaniem, uporządkowane. Protesty nadawców wynikają z braku zaufania do instytucji państwowych i patrząc na to, co dzieje się w kontekście sprawy Rywina, można ich obawy zrozumieć.

Jest Pan przeciwny uchwaleniu tej ustawy?

W obecnym kształcie, po tak wielu przeróbkach, i w obecnych okolicznościach tak.

Wyjściem jest więc mała nowelizacja?

Tak. Z ustawy trzeba wyłączyć przepisy dostosowujące polski rynek do norm UE, i jak najszybciej je uchwalić.

Co dalej?

Warto zaczekać kilka miesięcy na finał prac prowadzonych w ramach projektu PHARE i powierzyć grupie ekspertów napisanie już nie nowelizacji, ale zupełnie nowej ustawy.

Puls Biznesu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »