KSC rozpoczyna łączenie przedsiębiorstw w grupie

Restrukturyzację branży rozpoczęto zbyt późno - twierdzi Władysław Łukasik, szef Krajowej Spółki Cukrowej. Nadzieję na wyjście z zapaści stwarza szybkie uporządkowanie grupy. Radykalna redukcja kosztów, likwidacja nierentownych fabryk i centralne zarządzanie finansami oraz handlem - to cele najważniejsze.

Restrukturyzację branży rozpoczęto zbyt późno - twierdzi Władysław Łukasik, szef Krajowej Spółki Cukrowej. Nadzieję na wyjście z zapaści stwarza szybkie uporządkowanie grupy. Radykalna redukcja kosztów, likwidacja nierentownych fabryk i centralne zarządzanie finansami oraz handlem - to cele najważniejsze.

Trzeba jednak znaleźć pieniądze na restrukturyzację i inwestycje.

- Ma Pan już w głowie program restrukturyzacji grupy?

- Na razie Mazowiecko-Kujawska Spółka Cukrowa, na bazie której powstanie Krajowa Spółka Cukrowa (KSC), wyemitowała akcje, które Skarb Państwa objął, opłacając je akcjami spółek cukrowych. Liczę, że KSC zostanie zarejestrowana w tym tygodniu. Wtedy złożymy do sądu plan połączenia wszystkich podmiotów. Do końca roku chcemy zakończyć połączenie trzech holdingów cukrowych. Połączenie z poszczególnymi cukrowniami może nastąpić dopiero po 30 czerwca 2003 r. Mamy jednak niewiele czasu, żeby stworzyć spółkę konkurencyjną na rynku. Restrukturyzacja tych cukrowni rozpoczęła się o wiele za późno.

Reklama

- A jak będzie przebiegać restrukturyzacja grupy od wewnątrz? Zamierza Pan zwalniać ludzi, zamykać cukrownie? Konkurencja twierdzi, że to nieuniknione.

- Strata grupy na koniec lipca wyniosła 21 mln zł. W ciągu najbliższych miesięcy na pewno znacznie się pogłębi ze względu na rosnące koszty i konieczność utworzenia rezerw. Najważniejszym zadaniem jest zmniejszenie kosztów. W niektórych cukrowniach koszt wyprodukowania tony cukru jest prawie połowę wyższy niż średni. Zmniejszenie kosztów to główny sposób na osiągnięcie rentowności, ponieważ w tej branży nie da się znacznie zwiększyć obrotów. Jednym ze sposobów jest wyłączanie z produkcji cukrowni, w których jest ona nierentowna. Zaraz po powołaniu KSC zdecydowaliśmy, że produkcję Cukrowni Rejowiec przejmie zakład w Krasnymstawie. Oszczędności z tego tytułu sięgną 8 mln zł. To dużo. Takich przypadków jest więcej. Do zamknięcia cukrowni lub zmniejszenia zatrudnienia trzeba mieć przekonujące argumenty, że to jedyne dobre rozwiązanie. Do końca roku powstanie analiza grupy, a projekty restrukturyzacji będziemy opracowywać sukcesywnie dla grup cukrowni. Są one bowiem rozrzucone po całej Polsce i różnią się od siebie.

- Czym?

- Sytuacją finansową, sposobem i jakością zarządzania, prowadzenia księgowości, handlu, systemem zakupów, wielkością, liczbą pracowników, stopniem zmodernizowania. W ostatnim roku poziom inwestycji w 26 zakładach nie przekroczył 60 mln zł. Równoważył się z poziomem amortyzacji, co oznacza odtwarzanie, a nie rozwój. W wielu cukrowniach nastąpiła dekapitalizacja. Zamierzam uporządkować działalność grupy. Cukrownie mają produkować cukier. Do pozostałych działalności - przerobu melasy, produkcji biopaliw, chcielibyśmy pozyskać partnerów z zewnątrz. Należy też scentralizować finanse, zaopatrzenie i handel.

- Niektóre cukrownie już dawno powinny ogłosić bankructwo.

- Tam, gdzie jest to możliwe, przygotujemy projekty restrukturyzacji długów. Istnieje kilka sposobów uratowania cukrowni od bankructwa, chociażby układy sądowe czy ugody bankowe.

- Doradca Ministerstwa Skarbu Państwa, Pro-Invest, przygotowując w 2001 r. dla ministra skarbu analizę projektu utworzenia Polskiego Cukru zakładał, że przez co najmniej cztery lata firma będzie przynosić straty. Kiedy, Pana zdaniem, KSC stanie się rentowna?

- Nie potrafię odpowiedzieć, czy będzie to za rok czy dwa lata. Wiem jedno - nie mamy już tych czterech lat. Musimy zrestrukturyzować cukrownie znacznie szybciej. Wbrew krytycznym opiniom, ich sytuacja nie jest tragiczna. Wszystkie zakłady z holdingu mazowiecko-kujawskiego - jest ich osiem - mają zdolność kredytową, z grupy poznańsko-pomorskiej - trzy, a pięć fabryk potrzebuje poręczeń do zaciągania kredytów. W najgorszej sytuacji finansowej są cukrownie ze spółki małopolsko-lubelskiej. Tylko jedna z dziesięciu nie wymaga wsparcia. Do najbliższej kampanii, która ruszy za około dwa tygodnie, cukrownie muszą pożyczyć 500 mln zł. To zwiększy zadłużenie, które na koniec lipca sięgnęło 770 mln zł. W znacznej części dług ma jednak pokrycie: w należnościach i zapasach.

- Których ze względu na nadwyżkę na rynku nie można sprzedać.

- Przed nami załatwienie dwóch ważnych spraw. Staramy się, aby Agencja Rynku Rolnego udzieliła poręczenia kredytów na skup surowca. Rada Ministrów przygotowuje uchwałę w tej sprawie. Oczywiście, może się zdarzyć, że mimo poręczenia banki i tak nie udzielą pożyczki. Wtedy będziemy negocjować z plantatorami zapłatę w ratach. Druga sprawa dotyczy uregulowania rynku. Branża nie mogła się dogadać i wszyscy dziś odczuwamy tego skutki. Nadwyżka może sięgać nawet 300 tys. ton. Nie wystarczy jednak się jej pozbyć - trzeba uszczelnić rynek. Zadbać, aby cukier z kwoty C przeznaczony na eksport był faktycznie eksportowany. Za granicę powinna również trafić część cukru przeznaczona na krajowy rynek. To pozwoli zdjąć nadwyżkę. Warunkiem utrzymania porządku na rynku jest przestrzeganie zasad przez wszystkich producentów.

- Skąd weźmie Pan pieniądze na spłatę długów, restrukturyzację i inwestycje? Nawet minister skarbu przyznał, że spółce może zabraknąć 400 mln zł.

- Bez wsparcia z zewnątrz może być ciężko, ale najpierw trzeba sprawdzić, jakie możliwości płyną z obniżenia kosztów. Bardzo liczę też na środki z różnego rodzaju programów pomocowych - regionalnych, unijnych.

- Ile będzie kosztować restrukturyzacja? Czy ten proces pochłonie więcej niż planowane inwestycje?

- W pierwszym okresie koszty restrukturyzacji będą wyższe niż inwestycje. W ciągu 2-3 lat powinny się zrównoważyć. Wielkości nakładów nie mogę dziś określić, bo zależy od tego, jaki program restrukturyzacji zostanie przyjęty.

- Liczy Pan na dokapitalizowanie firmy akcjami innych spółek Skarbu Państwa?

- Nie sądzę aby to nastąpiło w najbliższym czasie.

- Nie boi się Pan wprowadzenia spółki na unijny rynek? Inwestorzy zagraniczni straszą, że polskie zakłady przegrają w tym starciu.

- Widzę plusy wejścia do Unii. Kulejąca do tej pory regulacja krajowego rynku zostanie zastąpiona zasadami europejskimi. Musimy jednak do tego czasu uporać się z restrukturyzacją grupy, zwłaszcza, że wzrośnie cena surowca.

Produkcja cukru jest rentowną działalnością, trzeba tylko umieć to robić. Program restrukturyzacji oprze się w znacznej mierze na wynikach najbliższej kampanii. Wtedy okaże się, kto potrafi produkować cukier, a kto powinien zająć się czymś innym - twierdzi Władysław Łukasik, prezes Krajowej Spółki Cukrowej.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: Twierdzi | skarbu | cukier | restrukturyzacja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »