Kto wykończył Kamę?

Ponad pół miliarda złotych chce od Skarbu Państwa amerykański biznesmen Vincent J. Ryan. Chodzi o firmę Kama Food, w którą potentat zainwestował na początku lat 90. Od roku w wielkiej tajemnicy trwa międzynarodowy arbitraż w tej sprawie - ustalili reporterzy RMF FM oraz "Gazety Wyborczej".

Od roku w wielkiej tajemnicy trwa międzynarodowy arbitraż w tej sprawie. Spór śledzi biznes i obsługujące go najważniejsze kancelarie prawnicze. Chodzi o to, czy państwo decyzjami urzędów skarbowych nie doprowadziło do upadku dobrze zapowiadającego się biznesu. A może firma upadła, bo była źle zarządzana.

76-letni dziś Vincent Ryan, to poważny amerykański biznesmen. Karierę zaczynał u boku multimiliardera Warrena Buffetta. Po przełomie w 1989 roku zaczął zastanawiać się nad inwestycjami w Europie Środkowo- Wschodniej. Wybrał Polskę: miał pomysł na stworzenie koncernu w branży tłuszczowej, zanim jeszcze na nasz rynek weszli tacy giganci branży, jak m.in. Unilever.

Reklama

W 1994 roku firma Ryana Schooner Capital złożyła najlepszą ofertę i została inwestorem strategicznym w prywatyzowanych Nadodrzańskich Zakładach Przemysłu Tłuszczowego w Brzegu (nazwę zmieniono na Kama Food w 1998 roku). Schooner wyłożył na początek ponad 18 mln dol., ale zaangażowanie Amerykanów szybko przekroczyło 30 mln dolarów.

Skarbówka zniszczyła Kamę, bo straciła reputację?

W połowie lat 90. zakład Vincenta J. Ryana miał ponad jedną trzecią udziałów w rynku margaryny.

Holding miał świetne perspektywy, bo w Polacy z masła przerzucili się na margarynę. Sielanka jednak nie trwa długo, bo w 1996 roku weszli do firmy inspektorzy skarbowi z Opola. Zakwestionowali zaliczenie kontraktów menedżerskich w koszty uzyskania przychodu firmy.

Nałożyli kary za niezapłacony VAT od tzw. usług niematerialnych. Firma straciła ulgę inwestycyjną. Wraz z odsetkami suma zobowiązań wobec Skarbu Państwa doszła do 50 mln złotych.

Kama Food nie chciała zapłacić. Miała korzystne opinie firmy doradczej Arthur Andersen, z których wynikało, że prawidłowo rozliczała usługi. Dziś świadczenie usług "zarządczych i doradczych" jest powszechną procedurą, w latach 90. było precedensem. Urząd Skarbowy wydał kilkadziesiąt niekorzystnych dla firmy decyzji i w końcu zawiadomił prokuraturę.

Zniszczyli Kamę, bo straciliśmy też reputację i dostęp do kredytów - twierdzi ostatni prezes Kamy Food. Wiesław Kaczmarek, były minister skarbu, który podpisał umowę prywatyzacyjną odpowiada, że to nie skarbówka spowodowała upadek zakładów.Wydaje mi się, że znamienną rolę w upadłości tych zakładów odegrał bank Pekao SA, który wycofał kredytowanie - powiedział w rozmowie z RMF FM. I jak dodaje, jest zdziwiony, że dopiero teraz ktoś sobie przypomniał o arbitrażu.

Vincent Ryan w odpowiedzi na pytanie, dlaczego dopiero teraz zdecydował się na skierowanie sprawy do międzynarodowego arbitrażu napisał, że już dawno nosił się z tym zamiarem. Przekonało go jednak zatrzymanie przez CBA w 2006 roku dwóch byłych managerów Kamy Food.

Chodzi o ostatniego prezesa firmy oraz członka rady nadzorczej.

Zatrzymanie było pierwszą, głośną akcją CBA za kierownictwa Mariusza Kaminskiego. Toczący się od trzech lat przed Sądem Okręgowym w Opolu proces, skalą dorównuje słynnej aferze FOZZ.

Sprawa dobiega co prawda końca, ale obaj oskarżeni odpowiadają z wolnej stopy. Sąd uchylił już postanowienia o poręczeniach majątkowych i cofnął zakaz wyjazdu za granicę. Pod koniec ubiegłego roku prokuratura w Opolu umorzyła inne śledztwo, w którym badano odpowiedzialność pozostałych członków zarządu i rady nadzorczej Kamy Food z lat 1994 - 2003. To postanowienie

dodatkowo umocniło nas w przekonaniu, że decyzja ta została podjęta słusznie - napisał o przyczynach zaskarżenia polskiego rządu Vincent Ryan. Spór rozstrzygną prawnicy z Chile, Meksyku i Pakistanu

Roszczenie Vincenta J. Ryana rozstrzygane jest w Paryżu, ale pod auspicjami Międzynarodowego Centrum Rozwiązywania Sporów Inwestycyjnych (ICSID) w Waszyngtonie. W rozwiązanie sporu zaangażowali się również prawnicy z Chile, czy Meksyku. Szczegóły sporu chroni tajemnica.

Amerykańskiego inwestora reprezentuje kancelaria Kochański, Zięba, Rąpała i Partnerzy. Stronę polską Prokuratoria Generalna, która jednak również wynajęła profesjonalną kancelarię prawną K&L Gates Jamka sp. k. Decyzją Trybunału Arbitrażowego strony zostały zobowiązane do powstrzymania się od jednostronnego udostępniania informacji osobom trzecim- mówi jej pracownik Mec. Maciej Jamka. Niewiele mówi też przedstawiciel strony skarżącej, mecenas Piotr Kochanski: Potwierdzam, że od wielu lat prowadzę wraz z całym zespołem prawników, a w tym z partnerami naszej firmy prawniczej Kochański Zięba Rapala i Partnerzy sprawy pana Vincenta Ryana i Schooner CC z Bostonu, a w tym, że inicjowałem w ich imieniu i prowadzę międzynarodowe postępowanie arbitrażowe, o którym informuje na swoich stronach Biuro ICSID w Waszyngtonie. Nie mogę jednakże informować w szczegółach o tym postępowaniu arbitrażowym, ani o jego przebiegu ani o zapadłych w jego trakcie orzeczeniach, bowiem obowiązuje mnie klauzula poufności.

Pytaliśmy ekspertów o szanse polskiego rządu w tym sporze. Mec. Piotr Święcicki, partner w kancelarii Squire Sanders, twierdzi, że to normalne, że strony umawiają się na tajność postępowań i dodaje, że państwa często wygrywają w podobnych arbitrażach.

Prezes Prokuratorii Generalnej Marcin Dziurda przyznaje tylko, że dla zagranicznego inwestora, "ominięcie polskich sądów" i przeniesienie sporu "na grunt międzynarodowego prawa publicznego" jest korzystne. Co nie znaczy, że państwo polskie skazane jest na porażkę.

Bogdan Wróblewski "Gazeta Wyborcza"

Roman Osica RMF FM

RMF
Dowiedz się więcej na temat: kama | food | wykończenie | USA | inwestycje
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »