Kukułcze jajo dla gmin

Wykonywanie przez skazanych nieodpłatnych prac w przedsiębiorstwach komunalnych gmin w zamian za karę grzywny lub ograniczenie wolności jest zbyt kosztowne - podkreślają samorządy, do których sądy ostatnio coraz częściej kierują takie osoby.

Wykonywanie przez skazanych nieodpłatnych prac w przedsiębiorstwach komunalnych gmin w zamian za karę grzywny lub ograniczenie wolności jest zbyt kosztowne - podkreślają samorządy, do których sądy ostatnio coraz częściej kierują takie osoby.

Zbyt duże obciążenie finansowe oraz ryzyko w powierzeniu bardziej odpowiedzialnych zadań to tylko niektóre argumenty przytaczane przez jednostki samorządu terytorialnego przeciwko zatrudnieniu skazanych. - Jako gmina nie jesteśmy zainteresowani zatrudnianiem takich osób. Robimy to tylko dlatego, że ciąży na nas taki obowiązek. Osobom tym musimy zapewnić przeszkolenie, ubezpieczenie, narzędzie pracy i nadzór, a to są duże koszty - podkreśla Marcin Garcarz, rzecznik Urzędu Miasta we Wrocławiu. Według niego ponadto, prace, jakie gmina może zlecić skazanym, nie mogą być ani zbyt odpowiedzialne, ani terminowe, ponieważ często trudno jest wyegzekwować wykonanie zadań od skazanych. - Zamiast bezpłatnej pracy, którą wykonują, wolimy, w porozumieniu z powiatowym urzędem pracy, zatrudnić osoby bezrobotne. Wówczas mamy pewność, że będą się rzetelnie wywiązywały ze swoich obowiązków - podkreśla rzecznik. Podobnego zdania jest Iwona Szkopińska, burmistrz Wieruszowa. Według niej liczba skazanych, kierowanych przez sądy do gmin do odpracowania wyroku, jest z roku na rok coraz większa i za bardzo obciąża budżety gminne.

Reklama

Jeszcze pod koniec lat 80. przedsiębiorstwa prywatne chętnie zatrudniały osoby skazane (nie tylko na karę grzywny czy ograniczenia wolności, ale również pozbawienia wolności), po transformacji ustrojowej jednak decydują się na to tylko nieliczni. Powodem są nie tylko obawy społeczne związane z zatrudnianiem więźniów, ale także koszty, jakie muszą w związku z tym ponieść pracodawcy. To na nich bowiem spoczywa obowiązek przyuczenia więźnia do wykonywania pracy, koszty konwoju oraz zapewnienie dozoru pracującym. Nie są też przewidziane żadne ulgi dla firm zatrudniających skazanych. A to znacznie podwyższa koszty pracy więźniów. Chętnych do ich zatrudniania nie jest zbyt wielu, nawet mimo możliwości zmniejszenia o połowę minimalnej stawki wynagrodzenia.

Jednymi z nielicznych miejsc, w których więźniowie mogą znaleźć zatrudnienie, są przywięzienne zakłady pracy, które funkcjonują w formie przedsiębiorstw państwowych działających przy zakładach karnych lub w formie gospodarstw pomocniczych zakładów karnych i aresztów śledczych. Obecnie istnieją 42 takie zakłady: 27 gospodarstw pomocniczych przy jednostkach organizacyjnych Służby Więziennej oraz 15 przedsiębiorstw państwowych, dla których organem założycielskim jest minister sprawiedliwości.

Według danych Centralnego Zarządu Służby Więziennej, skazani mogą być zatrudnieni również na rzecz kontrahentów zewnętrznych. Pracują wówczas na zewnątrz w firmach prowadzonych przez te podmioty lub wewnątrz zakładu karnego w ramach produkcji nakładczej. - Zatrudnienie to dotychczas corocznie malało, czego przyczyną była utrata tradycyjnych rynków zbytu na zbyt mało skomplikowane wyroby po wprowadzeniu gospodarki rynkowej. Systematycznie ponadto ograniczano i eliminowano ulgi dla podmiotów zatrudniających osoby pozbawione wolności. Dopiero od połowy 2003 r. następuje znów powolny wzrost zatrudnienia (nie dotyczy to produkcji nakładczej) - podkreśla Luiza Sałapa, rzecznik CZSW.

Izabela Rakowska

sędzia Marek Celej
Przed transformacją ustrojową były znacznie większe możliwości zatrudniania osób skazanych na karę pozbawienia wolności niż obecnie. Po tych zmianach ustrojowych kara ograniczenia wolności jest rzadko stosowana w praktyce, bo nie ma jej gdzie wykonywać - urzędy gmin nie mają "rezerwowych miejsc pracy". Praca nieodpłatna z kolei cieszy się szczególnym zainteresowaniem urzędów gminy. Sędziowie wiedzą, że kara w postaci pracy użytecznie społecznej jest niewykonywana, wobec tego starają się nie orzekać jej.
Trudniej jest w sytuacji, gdy dana osoba zostaje skazana na karę pozbawienia wolności. Jeżeli przy zakładach karnych działają zakłady pracy, wówczas jest większa szansa, że skazany zostanie tam zatrudniony. Taki zakład pracy - stolarnia - funkcjonuje w zakładzie karnym w Barczewie, gdzie skazani robią meble. Nie każdy zakład karny dysponuje jednak miejscami pracy. Nie ma, niestety, zbyt wielu chętnych przedsiębiorców prywatnych spoza zakładów karnych, którzy chcieliby zatrudniać osoby odbywające karę pozbawienia wolności. Urzędy gmin powinny szukać takich rezerw. Mogłaby to być nisko płatna praca, np. czyszczenie krawężników, chodników, kultywowanie zieleni czy porządkowanie otoczenia gminy itp. To jednak wymagałoby innej filozofii myślenia wszystkich wojewodów, prezydentów, burmistrzów gmin.

Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: jaja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »