Kulczyk wrócił do gry o Tamoil

Porażka w przetargu nie zniechęciła biznesmena do zabiegów o wpływy w libijskim koncernie naftowym. Wraca tylnymi drzwiami. Na początku czerwca rozstrzygnięto przetarg na zakup wartych około 4 mld EUR 65 proc. udziałów w libijskim koncernie naftowym Tamoil. Zwyciężył amerykański fundusz inwestycyjny Colony Capital.

W pobitym polu pozostał jeden z najbogatszych Polaków, Jan Kulczyk. Polski biznesmen nie chce okazać się gorszym od Ryszarda Krauzego, który z Petrolinvestem skupuje pola naftowe w Rosji i w Kazachstanie. Wiele wskazuje na to, że dr Kulczyk się nie poddał i wrócił do gry o Tamoil.

- Nie znam konkretów ani szczegółów. Mogę tylko powiedzieć, że negocjacje Jana Kulczyka z amerykańskim funduszem inwestycyjnym Colony Capital są zaawansowane. Prawdopodobnie podzielą się oni udziałami - ujawnił nam anonimowy informator w Libii. Jego zdaniem Jan Kulczyk ma spore szanse na zawarcie kontraktu, ponieważ jest wybitnym biznesmenem i negocjatorem.

Reklama

Znany i szanowany

Do chwili opublikowania artykułu nie uzyskaliśmy komentarza Dariusza Mioduskiego, prezesa Kulczyk Holding. Przedstawicie firmy tłumaczyli się "delikatnością materii". Notabene nowy szef holdingu jest znanym prawnikiem oraz specjalistą od sektora energetycznego i paliwowego. Związany był przez kilka lat z kancelarią prawną Cameron MacKenna, która doradzała Grupie Lotos.

Amerykanie milczą

- Colony Capital nie komentuje tej sprawy - powiedziała nam Lisa Baker z Owen Blicksilver PR, firmy reprezentującej amerykański fundusz. Także ambasada polska w Trypolisie twierdzi, że nic nie wie o ewentualnej transakcji Kulczyka. - Ambasada nie ma informacji na ten temat. Na podstawie naszych kontaktów z tutejszymi środowiskami biznesowymi mogę tylko stwierdzić, że dr Jan Kulczyk jest postacią znaną i szanowaną w kręgach libijskiego establishmentu - powiedział Jacek Buda, radca ds. ekonomicznych.

Informację o rozmowach z Colony Capital potwierdzają, ale anonimowo, inni nasi rozmówcy. - Z mojej wiedzy wynika, że Jan Kulczyk jest na dobrej drodze, by stać się członkiem konsorcjum Colony Capital, które kupiło pakiet akcji libijskiej firmy - mówi menedżer wysokiego szczebla w polskim sektorze naftowym.

Za nim pójdą inni

Zdaniem analityków, polski kapitał prywatny silniej zaangażuje się w przedsięwzięcia w zagranicznym sektorze naftowym. Zachęci ich przetarcie śladów przez giełdowy Petrolinvest. - Powodzenie przedsięwzięć w sektorze wydobywczym zależy od pozyskania silnego zagranicznego partnera z doświadczeniem w branży oraz lokalnego, który ułatwi kontakty z władzami. Jeśli działania w ramach konsorcjum zakończą się sukcesem, potem można próbować szczęścia na własną rękę - komentuje Adam Sęk, ekspert paliwowy, były prezes Nafty Polskiej.

Dodaje, że działania prywatnego kapitału polskiego nie mają wiele wspólnego z zapewnieniem naszemu krajowi bezpieczeństwa energetycznego. - Prywatne firmy pokazują jednak kontrolowanym przez nasze państwo spółkom paliwowym, że coś można tu zrobić - dodaje Adam Sęk.

Paweł Janas, Anna Pronińska

Kolejne paliwowe kuszenie

Jan Kulczyk, walcząc o Tamoil, wraca do gry o ropę. Próba podjęta kilka lat temu w Polsce nie zakończyła się powodzeniem.

To nie pierwsza przygoda Jana Kulczyka z sektorem paliwowym. Kilka lat temu to właśnie on rozdawał karty w PKN Orlen oraz w Grupie Lotos. Cieszył się przy tym dużym zaufaniem i poparciem ówczesnych elit politycznych, związanych z SLD. Biznesmen rozpoczął wtedy m.in. intensywne skupowanie na giełdzie akcji PKN Orlen, osiągając grubo ponadpięcioprocentowy udział w akcjonariacie giełdowej spółki. Przedstawiciele Kulczyk Holding weszli do rady nadzorczej Orlenu, a Jan Waga, ówczesny szef Kulczyk Holding, został jej szefem.

Media przypisywały wtedy Kulczykowi m.in. podjęcie działań na rzecz doprowadzenia do fuzji płockiej spółki z węgierskim MOL. Media donosiły też wówczas o rzekomych próbach wspólnego z rosyjskim Łukoilem przejęcia Grupy Lotos (wtedy znanej jako Rafineria Gdańska). Kulczyk Holding zaprzeczał tym informacjom.

Dobra passa nie trwała jednak długo. Pierwsze uderzenie przyszło ze strony władz państwowych dotychczas przychylnie patrzących na działania dr Kulczyka. Rząd, zaniepokojony rosnącymi wpływami biznesmena, usunął jego ludzi z orlenowskiej rady. Potem było jeszcze gorzej. Przyszły czasy komisji śledczej ds. Orlenu, która starała się podważyć autorytet biznesmena, oskarżając go - mówiąc w pewnym uproszeniu - o działania źle służące polskiej gospodarce. Wówczas Jan Kulczyk zrezygnował. Zaczął wyprzedawać akcje Orlenu i praktycznie zniknął z oczu polskim mediom (pomijając kwestie związane z życiem osobistym).

Jego uwaga skupiła się natomiast na rynkach zagranicznych. Sporym zaskoczeniem stał się tu jego ubiegłoroczny powrót do gry w sektorze paliwowym, gdy wziął udział w przegranym przetargu na zakup akcji libijskiej firmy naftowej Tamoil.

Paweł Janas

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: zakup | Jan Kulczyk | firmy | Holding
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »