Kupujemy tylko to, co nam niezbędne do życia. Sprzedaż detaliczna w lipcu wyhamowała

Sprzedaż detaliczna w lipcu była wyższa o 2,0 proc. niż przed rokiem. W porównaniu z czerwcem wzrosła o 1,2 proc. To znaczy, że dynamika sprzedaży słabnie, bo w czerwcu wzrost rok do roku wyniósł 3,9 proc., ale polscy konsumenci nie doznali jeszcze z powodu inflacji na tyle silnego szoku, żeby przestać zaglądać do sklepów i oszczędzać na artykułach pierwszej potrzeby.

GUS ogłosił dane liczone w cenach stałych, a więc "oczyszczone" z inflacyjnych podwyżek. Widać jednak wyraźnie - podobnie zresztą jak już w zeszłym miesiącu - że rośnie sprzedaż tych artykułów, które są niezbędne do życia. I tak w lipcu - licząc rok do roku - najmocniej wzrosła sprzedaż tekstyliów, ubrań i obuwia (o 13,3 proc.), tzw. pozostałych artykułów (o 10,5 proc.), farmaceutyków i kosmetyków (o 10,2 proc.) oraz żywności, napojów i wyrobów tytoniowych (o 5,4 proc.).

Spada natomiast wciąż sprzedaż dóbr trwałych. Najgłębszy spadek sprzedaży odnotowały samochody, motocykle i części zamienne do pojazdów (o 15,1 proc.).

Reklama

"Spodziewamy się, że w najbliższych miesiącach wyniki sprzedaży detalicznej będą równie słabe. Konsumenci odczuwają rosnącą inflację - na skutek słabszej aktywności w gospodarce wzrost wynagrodzeń będzie mniejszy niż cen. Negatywne tendencje widzimy w badaniach koniunktury - wyniki są słabsze niż na początku pandemii Covid-19. Handel może kurczyć się w porównaniu do ubiegłego roku, jednak spadki będą małe. Wydatki konsumpcyjne napędzają bieżące zakupy towarów pierwszej potrzeby przez migrantów. Ta tendencja utrzyma się przez cały rok. W efekcie wzrost gospodarczy w Polsce będzie nieco lepszy niż u sąsiadów" - napisał w komentarzu po danych GUS Sebastian Sajnóg, analityk z zespołu makroekonomii PIE.

Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego zauważa, że "sprzedaż detaliczna w lipcu okazała się tym obszarem gospodarki, gdzie zaskoczenie było najmniejsze. 
"Trzeba jednak podkreślić, że tutaj także wyraźnie widać hamowanie. I choć dynamika nominalna sprzedaży pozostaje dwucyfrowa (1,4 proc. -red.), a być może dwucyfrowa pozostanie nawet do końca br., to w ujęciu realnym szybko zmierzamy ku zeru, a w dalszej kolejności zapewne poniżej zera. Wpływ na to ma oczywiście wysoka inflacja, która - jak wskazują wyliczenia - w przypadku sprzedaży detalicznej towarów wyniosła w lipcu 16,1 proc. rok do roku" - oceniła. 

ram/

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »