LG zostaje w Kobierzycach

LG zagroziło, że wyjdzie z Kobierzyc. Inwestycja zawisła na włosku. Poszło o opóźnienie przebudowy linii energetycznej, która przeszkadza Koreańczykom. Na szczęście pożar już ugaszony.

LG zagroziło, że wyjdzie z Kobierzyc. Inwestycja zawisła na włosku. Poszło o opóźnienie przebudowy linii energetycznej, która przeszkadza Koreańczykom. Na szczęście pożar już ugaszony.

O mały włos, a Koreańczycy z LG Philips, którzy budują kompleks zakładów produkcyjnych w Kobierzycach, na terenie Tarnobrzeskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej (TSSE), wycofaliby się z inwestycji. Tak przynajmniej, według Krzysztofa Ślęzaka, dyrektora wrocławskiego oddziału Agencji Rozwoju Przemysłu (ARP), który nadzoruje strefę, postawili sprawę inwestorzy na spotkaniu z Polskimi Sieciami Elektroenergetycznymi (PSE) w ubiegłym tygodniu. "Do inwestorów dotarły niepokojące sygnały, że może opóźnić się przebudowa linii wysokiego napięcia przebiegającej niefortunnie w poprzek działki, na której powstają dwie fabryki z kompleksu LG - LG Chem i Dong Yang. Dopóki sieć nie zostanie przebudowana, nie ma możliwości bezpiecznego postawienia konstrukcji hali. W podpisanej we wrześniu 2005 r. umowie z LG, której stroną był m.in. nasz rząd, Polska zobowiązała się, że rozwiąże problem do końca czerwca" mówi Krzysztof Ślęzak. Na spotkaniu przedstawiciele PSE oświadczyli, że realnym terminem jest wrzesień. "Inwestorzy zagrozili, że w takim razie nie ruszy inwestycja LG w Kobierzycach" dodaje Krzysztof Ślęzak. Gdyby z tak błahego powodu Polska straciła sztandarową inwestycję green field ostatniego piętnastolecia, rozpętałaby się polityczna zawierucha. Choć wydaje się, że ostre postawienie sprawy przez koreańskiego inwestora było raczej elementem gry negocjacyjnej, niż poważną groźbą, gdyby doszło do opóźnienia, które mogło stać się pretekstem do wycofania się LG, z pewnością poleciałyby głowy. Tylko czyje?

Reklama

Nie ma winnych

PSE nie poczuwają się do winy. - Wina leży po stronie starostwa odpowiedzialnego za wydanie pozwolenia na budowę - twierdzi Stanisław Dobrzański, szef PSE. Jego zdaniem, to właśnie obawa, że zgoda nie zostanie wydana dostatecznie szybko, spowodowała, że spółka zapowiedziała opóźnienie. Od Edwarda Nowaka, wiceprezesa ARP, usłyszeliśmy, że po zaproponowaniu przez PSE wrześniowego terminu doszło do interwencji w Ministerstwie Gospodarki. Po niej prace nabrały wyraźnego przyspieszenia. Według PSE, "postawiono na baczność" urzędników ze starostwa, którzy nareszcie wczoraj wydali oczekiwany dokument. Urząd widzi sprawę inaczej. - U nas nie było żadnych opóźnień. To nie jest prosta inwestycja. Procedura standardowo trwa do 65 dni. Trzeba też uwzględnić czas na rozpatrzenie ewentualnych protestów - mówi Beata Kopff-Żurawska, dyrektor Wydziału Architektury i Budownictwa wrocławskiego starostwa. Dodaje, że wniosek PSE wpłynął do urzędu w ostatnich dniach kwietnia. Kolejnym problemem może okazać się uzyskanie przez PSE zgody na niestosowanie dla przebudowy linii w Kobierzynach ustawy o zamówieniach publicznych, która obliguje do wyboru wykonawcy w drodze przetargu. - To mały projekt, więc ustawa w niego nie ingeruje. Zdążymy w terminie - zapewnia Stanisław Dobrzański.

Liniowa prowizorka Wydaje się, że niebezpieczeństwo ewentualnego wycofania się koreańskich inwestorów zostało zażegnane, choć cała operacja bardziej przypomina gaszenie pożaru niż planową realizację przedsięwzięcia, którego termin był znany już we wrześniu 2005 r. PSE zdemontują linię do końca czerwca, ale nie zdążą z postawieniem nowej, bo do jej podtrzymania niezbędne są słupy, które trzeba zamówić we Francji. - Zbudujemy "obejście", a nowa linia stanie w późniejszym terminie - uspokaja Stanisław Dobrzański.

Agnieszka Berger

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: opóźnienie | pożar | starostwa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »