Liberalizacja poczty nie tak szybko
Nie będzie pełnej liberalizacji usług pocztowych w Unii Europejskiej od 2009 roku, jak chciała Komisja Europejska - wynika ze spotkania w Luksemburgu ministrów transportu i łączności krajów członkowskich UE.
Wielu ministrów wypowiedziało się przeciwko napiętemu kalendarzowi proponowanemu przez KE, która przekonuje, że wolny rynek doprowadzi do spadku cen usług. Niemieckie przewodnictwo ogłosiło, że porozumienie nie będzie możliwe wcześniej niż za kilka miesięcy, kiedy pracom UE będzie przewodziła Portugalia.
Polska proponuje, by dyrektywa, która otworzy cały unijny rynek usług pocztowych na konkurencję, umożliwiała dodatkowy dwuletni okres przejściowy. Pełne otwarcie rynku nastąpiłoby zatem do końca roku 2010.
- Proponowanie jednolitych rozwiązań dla wszystkich powinno następować z niezwykłą ostrożnością - podkreślił na konferencji prasowej minister transportu Jerzy Polaczek.
Polska argumentuje, że dyrektywa w obecnym kształcie w zbyt małym stopniu uwzględnia zróżnicowanie krajów członkowskich pod względem stopnia rozwoju i liberalizacji rynku.
- Dla państw, które mają mniejsze osiągnięcia w tym zakresie, nie przewiduje się żadnej możliwości ochrony - ubolewał Polaczek. Okres przejściowy jest potrzebny, by zrestrukturyzowana do roku 2010 Poczta Polska była gotowa na pełną konkurencję.
Minister ds. komunikacji Luksemburga Jean-Louis Schiltz ocenił po spotkaniu, że mniej niż połowa krajów poparła liberalizację w roku 2009. Wśród nich są przewodniczące UE Niemcy, gdzie liberalizacja ma nastąpić już w przyszłym roku.
- Nie jesteśmy gotowi, by rozpocząć konkretny proces decyzyjny - powiedział Luksemburczyk.
Wśród krajów, które chcą odsunąć pełną liberalizację (nawet do lat 2012-19) jest Francja, która podobnie jak Polska i kilkanaście innych krajów wyraża obawy o przyszłość tzw. usługi powszechnej. Chodzi o zagwarantowanie, by wszyscy obywatele UE mogli dostawać i nadawać przesyłki przez co najmniej pięć dni w tygodniu, "za rozsądną cenę", także na rzadko zaludnionych terenach wiejskich.
Narodowe poczty rekompensują sobie koszty swojej "misji" dzięki monopolowi w obrocie przesyłkami do 50 gramów. Pełna liberalizacja oznacza, że krajowi monopoliści będą musieli liczyć się z konkurencją także w obrocie listami i paczkami poniżej 50 gramów. To większość realizowanych przesyłek i bardzo intratny rynek, jeśli weźmie się pod uwagę np. liczbę rozsyłanej codziennie masowej korespondencji od przedsiębiorstw.
Już teraz, zgodnie z dyrektywami z lat 1997 i 2002, w UE w pełni otwarty na konkurencję jest rynek przesyłek powyżej 50 gramów.
Dalsze prace nad dyrektywą mają się zatem skoncentrować na sposobach sfinansowania usługi powszechnej. Większość ministrów zgodziła się, że będzie to specjalny fundusz kompensacyjny, na który złożą się wszyscy operatorzy aktywni na rynku. Na razie nie wiadomo, w jaki sposób obliczy się ich składki.
- Potrzebujemy zapewnienia dobrej jakości usługi powszechnej i dobrej metodologii obliczenia kosztów netto tej usługi - tłumaczył Polaczek.
Ostatecznie - jego zdaniem - pełna liberalizacja nastąpi w latach 2011-012. Minister gospodarki Niemiec Michael Glos nie wykluczył, że poszczególne kraje członkowskie w różnych czasie otworzą swoje rynki.
- To możliwe, jeśli pozwoli na osiągnięcie celu, czyli pełną liberalizację rynku - powiedział.