Liniowego obawiają się politycy

PentoraJednym z koronnych argumentów, że podatku liniowego w Polsce nie można wprowadzić, jest przekonanie o braku na to zgody społecznej.

PentoraJednym z koronnych argumentów, że podatku liniowego w Polsce nie można wprowadzić, jest przekonanie o braku na to zgody społecznej.

Dla wielu polityków (i większości partii) jest to wystarczający powód, aby - na wszelki wypadek - być przeciw. Tymczasem przestrzeń społeczna dla poważnej reformy podatkowej w Polsce jest całkiem spora, a powszechnie sugerowana alergia do podatku liniowego nie tak wielka, jak się powszechnie sądzi.

Na zlecenie Rady Przedsiębiorczości, Instytut Badania Opinii i Rynku Pentor przeprowadził 25-26 czerwca badanie na temat systemu podatkowego na 800--osobowej reprezentatywnej próbie ludności Polski (błąd statystyczny 3,5 proc., przy poziomie ufności 0,95). Aż 87 proc. respondentów opowiedziało się za radykalną i odważną zmianą tego systemu. Jeśli zmiana ma być radykalna, to jaka? Rząd nie popisał się dotąd żadną własną inicjatywą, w publicznym dyskursie zaś od lat funkcjonuje jedyna idea - podatku liniowego.

Reklama

Warto więc zadać pytanie: dlaczego dopiero dzisiaj (na gwizdek) tworzone są symulacje skutków budżetowych wprowadzenia podatku opartego na zasadzie liniowości? Dlaczego mają one charakter jedynie budżetowy, a nie makroekonomiczny? Dlaczego materia, która z zasady powinna być policzalna, skutkuje tak znacznymi rozbieżnościami w publikowanych rezultatach wyliczeń?!

Zanim obywatel dostanie kompetentną informację na temat założeń rządowej wersji systemu podatkowego, możemy pokazać, jak już dzisiaj opinia publiczna reaguje na formę systemu podatkowego, zakładającą częściowe wykorzystanie zasady liniowości. Propozycja Rady Przedsiębiorczości została przedłożona prezesowi Rady Ministrów. I dopiero to zdarzenie, na kilka dni przed wotum zaufania dla rządu i przed II Kongresem SLD, otworzyło dyskusję na temat możliwości wprowadzenia w Polsce podatku liniowego.Idea takiego podatku uzyskuje znacząco różną akceptacje w zależności od kontekstu, w jakim jest prezentowana. Jeśli pyta się o kierunkowe oczekiwania pod adresem systemu podatkowego, to:- wyraźnie więcej (53 proc. w stosunku do 14 proc.) jest zwolenników jednolitego podatku dla firm i obywateli aniżeli zwolenników rozwiązań, w którym obywatele płacą wyższy podatek niż firmy;- więcej jest (56 do 38) zwolenników całkowitego zwolnienia z płacenia podatków najmniej zarabiających aniżeli zwolenników powszechności płacenia podatków przez wszystkich obywateli;- więcej jest (56 do 34) zwolenników utrzymania określonych ulg i zwolnień podatkowych aniżeli zwolenników rozwiązania, że podatek powinien być w całości płacony przez wszystkich obywateli bez żadnych zwolnień i ulg;- zdecydowanie więcej (68 do 23) jest zwolenników płacenia wyższego procentu podatków przez wyżej zarabiających aniżeli płacenia takiego samego procentu od osiąganych dochodów przez wszystkich obywateli.Powyższe wyniki jasno wskazują, iż podatku liniowego nie da się w Polsce wprowadzić jedynie w odpowiedzi na zgłaszane przez opinię publiczną oczekiwanie. Czy jednak należy z tego wyprowadzać wniosek, że w ogóle nie da się go wprowadzić w warunkach akceptacji społecznej? Czy na przykład przed wprowadzaniem PIT (wielu ludzi wcześniej nie zdawało sobie sprawy, iż w ogóle płaci się jakiś podatek osobisty) lub VAT (dodatkowy 22-proc. haracz za zakup każdego towaru) przyzwolenie społeczne było większe?

Należy zauważyć, że liczba zwolenników wprowadzenia podatku liniowego w Polsce już obecnie jest niespodziewanie duża. Jest to tym cenniejsze, że zjawisko to zachodzi w sytuacji zmasowanego ataku przeciwników liniowego, uciekających się przy tym nierzadko do argumentacji wręcz groteskowej: lepiej być biedniejszym, byle tylko nie zwiększać istniejących różnic majątkowych. To jest już całkiem bliskie - znanemu skądinąd - postulatowi, że lepiej aby Polska była biedna, ale katolicka.Powodem dość znacznej przychylności dla idei podatku liniowego jest zapewne narastający sprzeciw wobec totalnego podatkowego zakłamania. Cóż warte są namowy do traktowania zobowiązań podatkowych jako powinności obywatelskiej, skoro niemal nikt nie płaci w Polsce podatków w wysokości obowiązujących stawek: 19 proc. oraz 30 i 40 proc. od nadwyżki. Skąd się bierze to święte oburzenie na podatek liniowy, w sytuacji gdy od lat jest nim objętych tak naprawdę około 95 proc. podatników - tylu rozlicza się w pierwszym, najniższym przedziale PIT. Dlaczego ponawiane są populistyczne postulaty zwiększenia najwyższej stawki podatkowej, skoro z taką beztroską podchodzi się do niepłacenia (czy też płacenia śladowego) podatków przez rzeczywiście najwięcej zarabiających?

Podatkowe zakłamanie dobrze wpisuje się w ciąg innych absurdalnych rozwiązań, typu: bezpłatne studia (co skutkuje tym, że studia bezpłatne są dla bogatych, a płatne dla biednych) czy bezpłatna służba zdrowia (korzystanie z niej kosztuje zarówno formalnie, jak i nieformalnie). Dla polityków przekonanych, że podatek liniowy (czy jakaś jego rozsądna odmiana) jest korzystny ekonomicznie (i tym samym korzystny społecznie), barierą (a tym bardziej usprawiedliwieniem) nie może być obawa przed reakcją ulicy. Tym bardziej iż nie ma podstaw do tego rodzaju obaw. Ale nie ma ich jedynie przy założeniu, że wprowadzanie podatku liniowego (najlepiej w wersji czystej) odbywałoby się w pełni profesjonalnie. Tego rodzaju operacja (jak każda o złożonym charakterze i znacznej podatności na populistyczną retorykę) wymaga odpowiedniego przygotowania, sprawności realizacyjnej i perfekcyjnej obudowy informacyjnej, bardziej przypominającej kampanię referendalną, aniżeli rutynowe komunikaty rzecznika rządu.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: podatek | polityków | politycy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »