Lotnisk ci u nas dostatek

Mieszkańcy Wybrzeża będą mieli dwa lotniska. Warszawa może tylko pozazdrościć im tej rywalizacji. Miał być duopol i bratnia pomoc, a szykuje się niezależność i walka o klienta. Po zaręczynach Gdynia postanowiła przeprowadzić lotniczą separację z Gdańskiem. Ślubu raczej nie będzie.

Byli razem...

List intencyjny w sprawie uruchomienia lotniska cywilnego w Gdyni-Oksywiu podpisano ponad dwa lata temu. Zarządzanie nim powierzono portowi w Gdańsku, który był jednym z udziałowców. Decyzję zaakceptowały resorty transportu i obrony narodowej. Od tego czasu, poza rosnącą nieufnością obu partnerów, niewiele się zmieniło.

- Gdyńskie lotnisko miało być komplementarne do naszego. Chodziło o obsługę np. tylko tanich przewoźników i małych samolotów w ruchu biznesowym. Ostatecznie jednak podjęto decyzję o inwestycjach przygotowujących normalną obsługę dla wszystkich przewoźników, a my po prostu nie jesteśmy zainteresowa- ni budową lotniska tej klasy - mówi Włodzimierz Machczyński, prezes portu w Gdańsku.

Reklama

Nie bez znaczenia były koszty. Władze gdańskiego portu same pilnie poszukują około 150 mln zł na inwestycje.
- Tymczasem w Gdyni same inwestycje związane z obsługą ruchu pasażerskiego oszacowano na 70-80 mln zł. Dodatkowe 30-40 mln zł trzeba przeznaczyć na wyposażenie drogi startowej w system nawigacji - wylicza prezes gdańskiego portu.

Nieco inaczej całą sprawę widzą przedsiębiorczy włodarze Gdyni. Wojciech Szczurek, prezydent miasta, wystąpił do ministerstwa transportu z wnioskiem o zmianę zarządzającego. Miasto powołało własną spółkę i zarząd.
- Bardzo nam zależy na współpracy z gdańskim portem, nie tylko dlatego że jesteśmy jednym z jego udziałowców. Do decyzji o zmianie zarządzającego Oksywiem (są nim gminy Kosakowo i Gdynia) zmusiła nas dwuletnia inercja w działaniu poprzedniego. Nie chcemy czekać, aż będzie za późno, dlatego postanowiliśmy wziąć sprawy w swoje ręce i przygotować lotnisko na 2012 r. Trzeba myśleć i działać perspektywicznie. A w 2012 r., niezależnie od mistrzostw Europy, wyczerpią się możliwości obsługi gdańskiego portu szacowane na 6 mln pasażerów - podkreśla Wojciech Szczurek.

W przyszłości nie wyklucza wejścia do akcjonariatu, ani gdańskiego portu, ani Portów Lotniczych, z którym cały czas współpracuje.
- Może władze gdańskiego portu myślą o lotnisku w Gdyni, stosując metodę krótkiej kołdry. Nasze miasto finansuje dużo większe inwestycje, a lotnisko jest dla nas sprawą wręcz priorytetową. Jeśli zajdzie taka potrzeba, sami wyłożymy pieniądze - zapowiada prezydent Gdyni.

...by się rozstać

Władze gdańskiego portu kreślą jednak czarne scenariusze.
- Rywalizacji się nie boimy. Bardziej obawiam się bankructwa gdyńskiej inicjatywy. Przecież samo utrzymanie portu to koszt około 15- -18 mln zł rocznie. Gdyni będzie bardzo trudno efektywnie obsłużyć ruch lotniczy - uprzedza Włodzimierz Machczyński.

Zdaniem Tomasza Dziedzica, eksperta z Instytutu Turystyki, lotniczy rozwód Gdańska i Gdyni to bardzo dobra wiadomość dla całego rynku. - Tam, gdzie pojawia się zdrowa konkurencja, zarówno przewoźnicy, jak i pasażerowie będą mieli prawo wyboru. Warszawa może tylko pozazdrościć Trójmiastu odważnych decyzji - podkreśla Tomasz Dziedzic.

Mira Wszelaka

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: Gdynia | Warszawa | walka o klienta | lotnisko
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »