Małe bankructwo nikomu nie szkodzi

Ustrój powszechnej szczęśliwości odszedł do lamusa, w Polsce jest już podobnie jak na całym świecie, to znaczy tak, że w relacjach z własnymi obywatelami, tak naprawdę, państwo wciąż zbankrutować nie może.

Ustrój powszechnej szczęśliwości odszedł do lamusa, w Polsce jest już podobnie jak na całym świecie, to znaczy tak, że w relacjach z własnymi obywatelami, tak naprawdę, państwo wciąż zbankrutować nie może.

Odpowiedź na pytanie, czy państwo może zbankrutować, na naszych oczach zmienia się, i to diametralnie. Za czasów ustroju powszechnej szczęśliwości dylemat nie istniał. Jak państwu brakowało, to sobie brało skąd chciało, a jak już nie miało skąd, to dodrukowywało pieniędzy - i było po sprawie. Nie było żadnego deficytu budżetowego, długu publicznego, zadłużenia wewnętrznego, tzn. było, ale nie istniała taka kategoria ekonomiczno-prawna. Nic nikomu nie trzeba było oddawać. Tak więc odpowiedź na pytanie: czy państwo może zbankrutować? - była prosta: nie.

Reklama

Inna sprawa z zadłużeniem zewnętrznym. Tu już dodrukowywanie (tym razem obcej waluty) było procederem nielegalnym, co nie znaczy, że nie były podejmowane takie próby, i to nie tylko w czasie wojny. Swego czasu zalew, niemalże oficjalnie drukowanych w Korei Północnej, dolarów amerykańskich przysporzył sporo kłopotów wielu firmom i bankom, również amerykańskim. Ale tak czy tak, dług zewnętrzny trzeba było zwrócić. Kłopot zaczynał się, gdy kraj nie był w stanie realizować swoich zobowiązań. Pół biedy, gdy mógł dług obsługiwać, czyli płacić odsetki, ale gdy i na to nie starczało środków - powstawał problem. Inna sprawa: czyj problem? Różnie z tym bywało, szczególnie w myśl zasady, że jeżeli jesteśmy winni Kowalskiemu 100 złotych - to jest to nasz problem, ale jeżeli jesteśmy mu winni 100 tys. złotych - to jest to już problem Kowalskiego. Kończyło się niewypłacalnością kraju i niekończącymi się negocjacjami dotyczącymi restrukturyzacji czy umorzenia długu, w których to procesach decyzje podejmowane były zawsze w oparciu o kryterium uznaniowości.

Ustrój powszechnej szczęśliwości odszedł do lamusa, w Polsce jest już podobnie jak na całym świecie, to znaczy tak, że w relacjach z własnymi obywatelami, tak naprawdę, państwo wciąż zbankrutować nie może. W skrajnych przypadkach zachowania są zasadniczo różne. W Stanach Zjednoczonych wybrano drogę: uciekamy do przodu. Uciekano powiększając zadłużenie wewnętrzne i nawet teraz, gdy Stany mają nadwyżkę budżetową, chęć odebrania udzielonej państwu pożyczki przez większość obywateli skończyła by się katastrofą. I Fort Knox, i wszystkie inne skarbce też nic by nie pomogły. Natomiast kraje minionego Związku Radzieckiego wybrały drogę ucieczki do tyłu - nie płacili pensji swoim urzędnikom, nauczycielom, emerytom.

W sprawie zadłużenia zewnętrznego, Międzynarodowy Fundusz Walutowy przedstawił plan międzynarodowego systemu umożliwiającego krajom, które mają trudności ze spłatą długów, ochronę przed roszczeniami wierzycieli, innymi słowy ogłoszenia specyficznego bankructwa. Jest to wypełnienie luki w światowym systemie prawno - finansowym i zapewnienie krajom takiej samej ochrony jaką maja firmy w większości krajów. Tak więc, w przypadku popadnięcia w pętlę zadłużenia, gdy koszty ekonomiczne stają się już zbyt wysokie - ogłaszamy małe bankructwo i... Zaczynamy od nowa.

PS. Tekst odnosi się do propozycji MFW, a nie do sytuacji naszego kraju bo, mimo wielu trudności, akurat z zadłużeniem, i wewnętrznym i zewnętrznym, radzimy sobie zupełnie dobrze.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: Male | szkodzi | bankructwo | ustrój
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »