Mało nas za unijnymi biurkami

We wszystkich instytucjach Unii Europejskiej, począwszy od Komisji Europejskiej, a skończywszy na Trybunale Obrachunkowym, pracuje ok. 34 tys. urzędników, w tym tylko 668 Polaków. Żaden z naszych rodaków nie piastuje stanowiska dyrektora generalnego lub jego zastępcy. Nie wiadomo też, ile osób, które przeszły pozytywnie ostatnią wielką rekrutację, znalazło już zatrudnienie.

We wszystkich instytucjach Unii Europejskiej, począwszy od Komisji Europejskiej, a skończywszy na Trybunale Obrachunkowym, pracuje ok. 34 tys. urzędników, w tym tylko 668 Polaków. Żaden z naszych rodaków nie piastuje stanowiska dyrektora generalnego lub jego zastępcy. Nie wiadomo też, ile osób, które przeszły pozytywnie ostatnią wielką rekrutację, znalazło już zatrudnienie.

W 2003 r. Komisja Europejska ogłosiła nabór na stanowiska średniego szczebla (według unijnej nomenklatury - wyższe A8 i niższe C3). Cała procedura trwała prawie dwa lata. Przystąpiło do niej niemal 38 tys. kandydatów, w tym ponad 6 tys. Polaków. Według danych pochodzących z raportu przygotowanego przez Komisję Europejską na temat postępów w zatrudnieniu obywateli nowych państw członkowskich konkursy te pomyślnie przeszło 200 Polaków, z tego 116 na niższe stanowiska i 84 na wyższe. Miejsc dla naszych rodaków zarezerwowano wstępnie 307. - Niestety, nie mamy danych o osobach, które w wyniku tych konkursów uzyskały zatrudnienie - wyjaśnia Monika Janus, rzecznik prasowy Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej.

Reklama

Z naszych informacji wynika jednak, że etat dostało zaledwie kilka osób. Reszta czeka na propozycje i na forach internetowych prosi kolegów już zadomowionych w Brukseli o informacje o wolnych etatach w generalnych dyrekcjach. Przejście procedury konkursowej gwarantuje bowiem tylko dostanie się na tzw. listę rezerwową, z której dyrektorzy departamentów dobierają sobie pracowników.

Być może sytuacja zmieniłaby się, gdyby więcej dyrektorów pochodziło z naszego kraju. Niestety, żaden Polak nie piastuje stanowiska dyrektora generalnego lub jego zastępcy. Na razie najwyżej zaszedł dotychczasowy wiceminister gospodarki Mirosław F. Zieliński. Został dyrektorem w Dyrekcji Generalnej Podatki i Cła. W najbliższych dniach Komisja Europejska powinna też zdecydować, czy Ewa Synowiec, zastępca polskiego ambasadora przy UE, obejmie fotel dyrektora w departamencie handlu. Ponadto 15 czerwca minął termin składania aplikacji na dyrektora generalnego w Dyrekcji ds. Gospodarczych i Finansowych (kategoria A15). Ilu Polaków złożyło aplikację, nie wiadomo.

Jarosław Pietras, minister ds. europejskich, przyznaje, że reprezentacja Polaków zarówno na wysokich, jak i średnich stanowiskach jest niesatysfakcjonująca. Aby to zmienić, w polskiej ambasadzie przy UE wyznaczono osobę do wyszukiwania ofert o nowych konkursach i poszukiwanych osobach. Informacje te umieszczane są już na stronach UKIE i USC. Wśród nich brakuje jednak ogłoszeń typu: dyrekcja generalna poszukuje osoby na stanowisko administratora. - Tymczasem to właśnie takie informacje są z jednej strony najbardziej poszukiwane, a z drugiej - najtrudniejsze do zdobycia - wyjaśnia jedna z osób z listy rezerwowej.

Sytuację mogliby zmienić stażyści. Urzędnicy, którzy chodzili już po unijnych korytarzach, twierdzą, że odbycie stażu ułatwia zdobycie etatu. Taka osoba jest już znana i budzi zaufanie. Od 1 maja ubiegłego roku do dziś staż odbyło 2 polskich urzędników, a do dnia członkostwa - 11. - W drugiej połowie tego roku na staż zostanie wysłanych kolejnych 14 Polaków - dodaje Monika Janus.

Okazuje się jednak, że w instytucjach unijnych (Komisji Europejskiej, Trybunale Obrachunkowym i różnych agencjach) pracuje już 45 polskich ekspertów, mimo że jest to mało opłacalne. Ekspert narodowy w trakcie oddelegowania zatrudniony jest bowiem w macierzystym urzędzie i z niego otrzymuje wynagrodzenie, ale powierzone mu zadania wykonuje na rzecz i w interesie instytucji unijnej. Zatem nie może stosować się do żadnych instrukcji pochodzących od faktycznego pracodawcy, np. administracji krajowej. - W efekcie tracimy na rzecz Unii najlepszych specjalistów, płacimy im za to, i na dodatek nie otrzymujemy funduszy na zatrudnienie w kraju kogoś w zastępstwie - uważa prof. Mirosław Stec, przewodniczący Rady Służby Cywilnej. Przygotowana przez rząd nowelizacja odpowiednich przepisów nie przewiduje żadnych zmian w tej kwestii.

Urzędnicy w UE

We wszystkich instytucjach unijnych urzędnicy, zwani funkcjonariuszami, podzieleni są na 4 kategorie: A, B, C, D. Każda z nich dzieli się na stopnie/szczeble. W sumie pracownicy urzędów tworzą 22 grupy różniące się rangą i zakresem kompetencji. Stanowiska najwyższe, np. komisarza europejskiego, zaliczane są do grupy A1. Stanowiska najniższe, np. sprzątaczki, tworzą grupę D4. Na stanowiska powyżej kategorii A5 wymaga się odpowiedniego wykształcenia wyższego, znajomości przynajmniej dwóch języków obcych, ale średnią stanowią trzy, kilkuletniego doświadczenia zawodowego, ale przede wszystkim ukończenia odpowiedniej procedury konkursowej.

Jolanta Góra

Gazeta Prawna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »