Marcinkiewicz chce osłabić złotego

Premier Kazimierz Marcinkiewicz zapowiedział w radiowych "Sygnałach Dnia", że we wtorek spotka się z wiceministrami finansów, którzy odpowiadają za politykę pieniężną. Przyznał, że złoty jest obecnie bardzo mocny.

Dodał, że już rozmawiał o tym z wicepremier, minister finansów Zytą Gilowską. "Dzisiaj będę rozmawiał z tymi wiceministrami finansów, którzy w jakiejś mierze za politykę pieniężną odpowiadają. Będę także rozmawiać z Radą Polityki Pieniężnej, bo moje przekonanie, iż zbyt silny złoty może osłabić wzrost gospodarczy w Polsce, jest duże" - zaznaczył.

"Dziś wzrost gospodarczy opiera się w ogromnej mierze na eksporcie; zbyt silny złoty osłabia eksport, a to może odbić się na zbyt słabym wzroście gospodarczym" - dodał Marcinkiewicz.

Reklama

Premier powtórzył, że jest przekonany, iż budżet na 2006 rok "dostanie poparcie większości posłów, i to pewnie z bardzo różnych klubów". Na pytanie, czy rząd uzyska w Sejmie 300 głosów przy głosowaniu, premier powiedział: "Tak, jestem przekonany, że taka duża większość jest możliwa".

"W tym budżecie załatwiamy na początek te sprawy, które są rzeczywiście najważniejsze" - powiedział Marcinkiewicz. Zwrócił uwagę, iż w budżecie są środki finansowe na inwestycje, na drogi, troszkę także na kolej.

"Z drugiej strony (budżet - PAP) załatwia przynajmniej dwie sprawy, które są niezmiernie istotne z punktu widzenia bardzo wielu Polaków - jedna to polityka prorodzinna - becikowe, wydłużone urlopy macierzyńskie o 2 tygodnie, a także dożywianie dzieci w szkołach, program na 600 mln zł; ale także dla rolnictwa - paliwo rolnicze, sprawa związana z rozszerzeniem pomocy socjalnej na rodziny rolnicze" - powiedział. Dodał, że nawet o 600 tys. może zwiększyć się liczba rodzin rolniczych, które "skorzystają obecnie z pomocy".

Szef rządu przyznał, że docelowo wydatki na administrację powinny się zmniejszyć o 2,5 mld zł. "Oszczędności pojawią się w 2007, czy też pod koniec roku 2006" - powiedział.

Na pytanie, czy uważa, że po propozycji wydłużenia urlopów wychowawczych zwiększy się liczba urodzonych dzieci, premier powiedział: "Tak szybko to nie nastąpi". "Ten program nie powiedzie się, jeśli nie będzie mieszkań i stabilnej pracy. To są dwa warunki niezbędne, ale oba znajdują się w naszym programie" - zaznaczył.

Marcinkiewicz powiedział, że zna wiele przypadków, kiedy kobiety po urlopach wychowawczych wracają do pracy z nową siłą i energią. "Jestem przekonany, że większość pracodawców będzie reagowała na to pozytywnie" - powiedział. Dodał, że rząd będzie starał się wprowadzić takie zapisy prawne, żeby "z tym problemów nie było".

Na pytanie, czy rząd myślał również nad wydłużeniem urlopów z tytułu opieki nad dzieckiem dla ojców, premier przyznał, że jeszcze tego nie rozważano. "Ale trzeba rzeczywiście się zastanowić, bo(...) są takie przypadki (...) które pokazują, że ojcowie bardzo dobrze opiekują się dziećmi (...) Musimy to przeanalizować" - powiedział.

Na pytanie, jakie cele postawił przed nową minister finansów, premier odparł, że są to sprawy związane z ustawą o finansach publicznych i podatkami. Jego zdaniem, musimy mieć nową ustawę o finansach publicznych, która w całości skonsoliduje finanse publiczne oraz budżet i doprowadzi do trwałej naprawy finansów publicznych. "Drugi problem to problem podatków - problem zmniejszenia i uproszczenia podatków, który chcemy wdrożyć w życie, a co za tym idzie - zmienić także charakter ściągalności podatków" - powiedział.

Przyznał, że zmiany, "jakie w ciągu ostatnich 4 lat zostały dokonane w systemie skarbowym w Polsce, są dla ściągalności podatków niekorzystne. Z bardzo pobieżnych wyliczeń okazuje się, że w ciągu ostatnich lat straciliśmy minimum 2 mld zł tylko ze względu na dokonanie bardzo nielogicznych zmian, utrudniających kontrolę skarbową" - powiedział.

Analitycy za realizacją zysków! Erste Bank zaleca natomiast realizację zysków z długich pozycji w złotym. To krótkoterminowe podejście. Podstawowy scenariusz austriackiego banku zakłada, że do końca 2006 r. złoty umocni się do 3,7 względem euro, a o zachowaniu kursu będzie przesądzała przede wszystkim sytuacja polityczna. Centrala Banku Austria Creditanstalt przyjmuje natomiast, że euro będzie kosztowało 3,7 zł już w perspektywie trzech miesięcy. Potem bank spodziewa się osłabienia naszej rodzimej waluty do 3,95 zł na koniec roku. UBS uważa, że kurs wyniesie nawet 4,05 zł. ING oczekuje ceny euro na poziomie 3,75 zł, Raiffeisen - 3,85 zł, a BZ WBK - 3,93 zł. Średnia z tych prognoz daje cenę euro na koniec 2006 r. w wysokości 3,87 zł. Oczekiwania spółek giełdowych są różne. Dla niektórych eksport jest opłacalny przy kursie euro 3,7 zł, dla innych dopiero powyżej 4,2 zł. Dla jeszcze innych działalność jest rentowna, gdy kurs nie jest niższy niż 3 zł.

Zmiana reżimu kursowego! Sądecka Izba Gospodarcza. Izba jako organizacja zrzeszająca przedsiębiorców apeluje o zmianę reżimu kursowego. Według Izby dalsze utrzymywanie wysokiego kursu krajowej waluty doprowadzi tysiące firm do bankructwa, bo eksporterzy za sprzedaż towarów wycenianych np. w euro otrzymują mniejsze wpływy w przeliczeniu na złotówki. Jak wyjaśnia Izba, w ubiegłych latach firmy zawierały długoterminowe kontrakty w oparciu o wartość euro 4,5-4,8 zł, które miały być dobrym biznesem. "Teraz przedsiębiorcy muszą wywiązać się z kontraktów. Muszą ciąć koszty, żeby nie stracić płynności finansowej, a najłatwiejszym sposobem oszczędności jest redukcja pracowników lub ewentualnie lokowanie produkcji w krajach o tańszej sile roboczej" - wyjaśnili przedstawiciele Izby.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »