Mazury: Niewiele rezerwacji na lato

W wielu mazurskich hotelach goście zarezerwowali już pobyty na nadchodzący długi czerwcowy weekend. W porównaniu z poprzednimi latami rezerwacji jest jednak mniej, branża turystyczna zauważa, że goście zastanawiają się przed wydaniem każdej złotówki. Niepokojąco wygląda obraz rezerwacji na wakacje.

Pomagajmy Ukrainie - Ty też możesz pomóc

Na Mazurach boją się o wakacje

Na nadchodzący długi czerwcowy weekend hotele na Mazurach mają już wiele rezerwacji, ale ci, którzy w ostatniej chwili zdecydują się na wyjazd nad jeziora bez problemu znajdą nocleg. "Obserwujemy, że wtym roku wiele osób rezygnuje z rezerwacji z długim wyprzedzeniem i na ostatnią chwilę, spontanicznie decyduje się na przyjazd" - powiedziała PAP menedżer z hotelu Amax w Mikołajkach Renata Grabowicz.

Reklama

Wiele osób uzależnia przyjazd nad jeziora od pogody. "Mazury są pod tym względem najbardziej kapryśnym regionem w kraju. Gdy jest ciepło i słonecznie mamy gości, gdy pada Mazury pustoszeją" - przyznała PAP menedżer z hotelu Tajty w Wilkasach Marta Adamska.

Hotele na Mazurach nie narzekają na liczbę rezerwacji na długi czerwcowy weekend, ale zdecydowana większość z nich ma część pokoi wolnych. Bez problemów można też znaleźć domki wypoczynkowe i pokoje w gospodarstwach agroturystycznych.

Ceny na Mazurach poszły w górę

Hotelarze przyznają, że ceny poszły w górę, a goście dużo wnikliwiej niż dotąd zastanawiają się przed wydaniem każdej złotówki. "Ceny nie mogły pozostać na poziomie sprzed roku, bo podrożały koszty pracownicze, media i produkty. Każdy z czynników, który ma wpływ na koszt pobytu, wzrósł" - podkreśliła Adamska.

W ocenie Renaty Grabowicz właśnie z powodu wzrostu cen goście często decydują się na znacznie krótszy czas pobytu. "Goście nie są u nas tydzień, ale trzy-cztery dni" - przyznała menedżer hotelu Amax.

300 zł za osobę może odstraszyć

Przeciętnie za dobę pobytu w hotelu na Mazurach trzeba zapłacić w długi czerwcowy weekend ok. 300 zł za osobę. Obiad w restauracji tominimalnie 50 zł od osoby. "Za tę cenę będzie skromny posiłek, bez deseru, czy kawy" - podkreśliła Adamska i przyznała, że pracownicy restauracji na Mazurach coraz częściej słyszą od klientów, że ceny w menu są zbyt wysokie.

Na Mazurach jest sporo kwater na wsiach u gospodarzy. Ceny pobytów są bardzo zróżnicowane - niektórzy gospodarze wynajmują domki nie bacząc na to, ile osób będzie w nich rezydowało, inni wynajmują tylko pokoje, czy pokoje z łazienkami i aneksami kuchennymi - wówczas często liczą zapłatę za każdą osobę. Przeciętnie w małych prywatnych kwaterach należy zapłacić ok. 100 zł za osobę za dobę.

Mazury nawet ze swoim prowiantem

"Na majówkę miałam gości, którzy przywieźli ze sobą wekowany bigos, konserwy

parówki, a nawet kawę i herbatę. Dla dzieci mieli mleko w kartonach. Goście byli z Warszawy, przyznali, że mają kredyt frankowy i ze względu na rosnące raty nie stać ich na stołowanie się w restauracjach. Chcieli odpocząć, pooddychać wiejskim powietrzem, chcieli pobyć z dziećmi na łonie natury, dlatego przyjechali. Ale poza opłaceniem pobytu nie było ich na nic więcej stać" - powiedziała PAP właścicielka gospodarstwa agroturystycznego pod Węgorzewem. Dodała, że obawia się, czy rosnące ceny paliwa nie sprawią, że ludzie obciążeni wysokimi ratami kredytów nie będą rezygnowali z przyjazdów na Mazury nawet ze swoim prowiantem.

Rezerwacje na lato nie spływają, a kapią

Przedstawiciele branży hotelarskiej przyznają, że goście otwarcie mówią o tym, że z powodu wzrostu cen nie wiedzą, czy przyjadą latem na Mazury. "Rezerwacje na lato nie spływają, a kapią. Jest ich jak dotąd najmniej od 15 lat. Mamy nadzieję, że nadejdzie ciepłe, słoneczne lato i zagra w rodakach polska dusza, która zatęskni choć za krótkim odpoczynkiem, choćby na zasadzie +zastaw się, a postaw się+. Czekamy na gości, jesteśmy do sezonu gotowi" - przyznała Adamska.

Dla małych pensjonatach i hotelach pod Węgorzewem, w Giżycku i Rynie powiedziano PAP, że nadchodzący czerwcowy weekend będzie dla drobnych przedsiębiorców testem, czy w ogóle opłaca się otwieranie czasowych kwater na kilka letnich miesięcy. "Dotychczas od maja do października zarabialiśmy na swoje utrzymanie przez pozostałą część roku. Jeśli teraz okaże się, że goście będą ze swoim prowiantem, że nie kupią u nas nawet lodów i kawy, to nie zarobimy na koszty pracowników, podatki, opłatę rachunków. Duże hotele jakoś sobie pewnie poradzą, my malutcy nie damy rady" - powiedział właściciel pensjonatu, który dysponuje 10 pokojami.

Sondaż: Co piąty Polak zrezygnuje z wakacji

Co piąty Polak zamierza zrezygnować z wakacyjnego wyjazdu w związku z rosnącymi cenami - wynika z sondażu United Surveys dla RMF FM i "Dziennika Gazety Prawnej". Branża turystyczna już zauważa zmiany.

Pracownia United Surveys postanowiła zapytać, czy w związku z rosnącymi cenami Polacy zamierzają zmienić swoje plany wakacyjne.

Inflacja nie wpłynie znacząco na wakacje ponad połowy Polaków. 57,5 proc. ankietowanych nie zamierza zmieniać swoich planów w związku z rosnącymi cenami.

Na wielu drożyzna wymusza jednak rezygnację z wakacji. 21,9 proc. nie zdecyduje się na wyjazd przez wysokie ceny. 7,5 proc. chce natomiast skrócić urlop.

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze


PAP
Dowiedz się więcej na temat: Mazury
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »