MG ma pomysł na stocznie

Resort gospodarki ma pomysł na finansowanie sektora stoczniowego. Chce rolować gwarancje, liczy również, że banki udzielą kredytów nawet przy obniżeniu rządowych poręczeń.

Resort gospodarki ma pomysł na finansowanie sektora stoczniowego. Chce rolować gwarancje, liczy również, że banki udzielą kredytów nawet przy obniżeniu rządowych poręczeń.

W zamian chce przekonać NBP, by kredytodawcy nie musieli tworzyć 100-proc. rezerw na środki pożyczane stoczniom.Wczoraj rządowy podzespół stoczniowy spotkał się z przedstawicielami banków, by dyskutować o finansowaniu sektora stoczniowego. Maciej Leśny, wiceminister gospodarki odpowiedzialny za branżę stoczniową, nie ukrywa, że wczorajsze spotkanie było m.in. efektem listu wysłanego do banków przez Kredyt Bank (KB), dotyczącego finansowania budowy statków.

Stanisław Pacuk, szef KB, poprosił prezesów innych instytucji o to, by wreszcie odkręcić kurek z pieniędzmi dla stoczni. Trudno się dziwić, że KB zależy na przywróceniu finansowania sektora. Do giełdowego banku należy około 20 proc. akcji Grupy Stoczni Gdynia, która jak może ratuje się przed upadłością. Pomysł na finansowanieMinisterstwo Gospodarki (MG) też nie zasypia gruszek w popiele i zachęca banki do dawania stoczniom kredytów.

Reklama

W tym tygodniu Grupa Stoczni Gdynia dostała gwarancje kredytowe na 53 mln USD (218 mln zł) na budowę dwóch statków wartych 80 mln USD (329,6 mln zł). - Gwarancje Skarbu Państwa i instytucji publicznych dla stoczni często sięgają nawet 80 proc. inwestycji. Zależy nam, by banki zgodziły się na udzielanie kredytów przy niższych poręczeniach, na przykład rzędu 30 proc. - szacuje Maciej Leśny.

W zamian MG deklaruje, że porozmawia z NBP i Głównym Inspektorem Nadzoru Bankowego, by banki nie musiały zaliczać stoczni do najwyższej grupy ryzyka kredytowego i tworzyć 100-proc. rezerw na środki pożyczone na budowę statków.Rząd zaoferował również rolowanie gwarancji - jeśli Stocznia Gdynia zbuduje gwarantowane statki i sprzeda je armatorowi, udzielone poręczenia zostaną automatycznie przesunięte na realizację kolejnych jednostek.

Dla kogo statkiMaciej Leśny zapewnił również, że przedstawiciele resortu infrastruktury analizują, czy polskim stoczniom opłaca się rozszerzać profil produkcji, by dostarczać statki krajowym armatorom. Wiceminister nie ukrywa, że gdyby rodzime firmy miały inwestować w budowę innych rodzajów jednostek (niż te, które realizują obecnie), i to tylko dlatego, że Polska Żegluga Morska zamierza zamówić 20 jednostek, to zmiany technologiczne mogą być mało opłacalne.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: bank | resort gospodarki | gwarancje | stocznie | Gdynia | stoczni
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »