Mieszkańcy miast kradną, bo im zimno
W lasach wokół Olsztyna gwałtownie wzrosła liczba kradzieży drewna - informuje straż leśna. Według leśników mieszkańcom dzielnic willowych skończyły się zimowe zapasy opału do kominków i zamiast kupować go legalnie organizują wyprawy do lasu albo korzystają z usług nieuczciwych handlarzy.
Za kradzież lub kupno drewna niewiadomego pochodzenia grozi kara od 3 miesięcy nawet do 5 lat pozbawienia wolności.
Według straży leśnej, w sezonie zimowym zawsze wzrasta liczba kradzieży, ale w tym roku z powodu długotrwałej i ciężkiej zimy z lasów wokół Olsztyna ginie znacznie więcej drewna opałowego.
Drewno kupione bezpośrednio w nadleśnictwach jest tańsze niż oferowane przez handlarzy, którzy przyjeżdżają na osiedla domów jednorodzinnych busami z kradzionym drewnem. Wymaga jednak więcej wysiłku ze strony kupujących - muszą złożyć zamówienie u leśniczego, ustalić termin wywozu, odebrać asygnaty i samodzielnie zabrać drewno z lasu.
Informacje, że kradzieże dotyczą przede wszystkim lasów na obrzeżach większych miast, potwierdza inspektor straży leśnej w Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych Olsztynie, Adam Siemakowicz. - W mojej ocenie drewno na opał kradną głównie osoby, które byłoby stać na legalny zakup. Podjeżdżają samochodami do lasu i pakują drewno do bagażników lub na przyczepki - powiedział Siemakowicz.
Co roku na Warmii i Mazurach łupem złodziei pada ok. 900 metrów sześc. drewna, czyli w przybliżeniu 3,5 hektara lasów. Według straży leśnej, skala kradzieży byłaby znacznie większa gdyby nie nasilone działania prewencyjne i wspólne patrole z policją i strażą miejską.