Mieszkaniowe błędne koło

Nie ma i nie może być rozwoju budownictwa mieszkaniowego bez pomocy państwa. Potwierdzają to doświadczenia starych krajów unijnych, które od lat wdrażają programy subwencji i wspierania tego sektora gospodarki. Polska od lat zostaje w tyle - twierdzą przedstawiciele Polskiego Towarzystwa Mieszkaniowego.

Nie ma i nie może być rozwoju budownictwa mieszkaniowego bez pomocy państwa. Potwierdzają to doświadczenia starych krajów unijnych, które od lat wdrażają programy subwencji i wspierania tego sektora gospodarki. Polska od lat zostaje w tyle - twierdzą przedstawiciele Polskiego Towarzystwa Mieszkaniowego.

Polska, która w liczbie mieszkań na 1000 obywateli (328, podczas gdy średnia unijna wynosi ponad 500) znajduje się na szarym końcu, od lat nie może się dorobić sensownej polityki w tej dziedzinie. Tymczasem problem narasta, a propozycji rzetelnego podejścia ze strony kolejnych rządów nie widać. Wyprzedziły tu nas już dużo biedniejsze kraje, jak Bułgaria, Litwa czy Rumunia.

Mieszkań w Polsce przybywa tak mało, że coraz mniej rodzin dysponuje własnym dachem nad głową. Podczas narodowego spisu w 1988 r. obliczono, że samodzielnymi mieszkaniami dysponowało ponad 80 proc. gospodarstw, natomiast w maju 2002 r. już tylko 76 proc.

Reklama

- Przegrywamy walkę o budownictwo w Polsce - ocenia Polskie Towarzystwo Mieszkaniowe. Niedobrą regułą kolejnych ekip politycznych, w opinii PTM, stało się niedocenianie roli organizacji pozarządowych, które zrzeszają specjalistów, praktyków. Podczas konferencji pn. "Przyszłość mieszkalnictwa w Polsce" podkreślali oni, że nie można usprawiedliwiać narastania tragicznego deficytu mieszkań koniecznością przeznaczania coraz większej części środków publicznych na inne, rzekomo ważniejsze, cele, ani też poziomem rozwoju gospodarczego.

Ponad milion młodych osób marzy o emigracji do państw, które umożliwią im zdobycie mieszkań dla rodziny, rośnie też grupa osób korzystających z ulg czynszowych, lokatorów budynków komunalnych, których nie stać na płacenie czynszów. Nie zmieniły zasadniczo sytuacji powołane przed kilkoma laty Towarzystwa Budownictwa Społecznego, które - choć mają pewne sukcesy na koncie adresowane są raczej do osób zarabiających powyżej średniej.

I nie zmienią tu sytuacji opinie wiceministra infrastruktury, Andrzeja Bratkowskiego, który podkreśla, że łączne świadczenia w TBS są tylko o 10 proc. wyższe niż w budownictwie komunalnym. Minister walczy z mitami na temat budownictwa, takimi jak np. to, że w 2002 r. mieliśmy 760 tys. pustostanów. W rzeczywistości była to rozbudowana szara strefa najmu, będąca efektem ustawy o ochronie lokatorów. Dopiero teraz dochodzimy do tego, by czynsz odpowiadał realnym kosztom utrzymania mieszkania, bo ile lat można je przerzucać na państwo i barki innych lokatorów. Minister jest zwolennikiem socjalnych czynszów, a nie budownictwa socjalnego. Problem w tym, jego zdaniem, by w programach przygotowywanych przez rząd nastąpiło skojarzenie rynku wynajmu z rynkiem pracy.

Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: budownictwa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »