Mikołaj Kołodko

Nowy wicepremier i minister finansów prof. Grzegorz Kołodko przedstawił program gospodarczy, który miałby wyprowadzić Polskę z gospodarczej zapaści. W zaproponowanym w piątek 26 lipca programie brakuje konkretnych propozycji dotyczących rozwiązań w zakresie polityki monetarnej, a niektóre inne propozycje wydają się bardzo kontrowersyjne.

Nowy wicepremier i minister finansów prof. Grzegorz Kołodko przedstawił program gospodarczy, który miałby wyprowadzić Polskę z gospodarczej zapaści. W zaproponowanym w piątek 26 lipca programie brakuje konkretnych propozycji dotyczących rozwiązań w zakresie polityki monetarnej, a niektóre inne propozycje wydają się bardzo kontrowersyjne.

Jakie pomysły

Tuż po przedstawieniu planu przez nowego ministra w Sejmie rozpoczęły się gorące dyskusje. Ministerstwo Finansów udostępniło projekt Ustawy o restrukturyzacji niektórych należności publicznoprawnych od przedsiębiorców oraz o zmianie ustawy o ochronie roszczeń pracowniczych w razie niewypłacalności pracodawcy.

Czytając ten projekt ustawy nie sposób nie zauważyć sprzeczności, które kryją się w różnych jego paragrafach. Wydaje się on stanowić zachętę do niepłacenia podatków, opłat celnych oraz wszelkich opłat na opiekę społeczną.

Reklama

Po pierwsze w ustawie mówi się o restrukturyzacji nie precyzując dokładnie co należy rozumieć pod tym pojęciem. Wiele mówi się natomiast o tym jakie przedsiębiorstwa miałyby być nią objęte. Tak więc ustawodawcy chodzi o firmy:

1. które tracą zdolność do konkurowania na rynku

2. którym znacznie spadły obroty

3. które mają nadmierną zdolność produkcyjną

4. które zanotowały wzrost zapasów

5. które zanotowały spadek zyskowności lub ponoszą straty

6. których zadłużenie wzrasta i nie mają szans na uzyskanie kredytu, poręczenia czy gwarancji.

Takie podejście do restrukturyzacji sugeruje, że problemy polskich przedsiębiorstw nie wynikają z braku zdolności menedżerów, którzy nie potrafią pomóc w przystosowywaniu się do zmieniających się warunków na rynku, lecz tkwią w złym prawie, które nakłada na nie obowiązek płacenia podatków, ZUS-u czy choćby ceł. Jak bowiem wytłumaczyć fakt, że owe sześć wymienionych punktów zależy w głównej mierze od osób zarządzają przedsiębiorstwami? Skuteczność menedżerów powinna bowiem polegać właśnie na osiągnięciu pozytywnych wyników dokładnie w tych sześciu wymienionych punktach.

Celem programu jest poprawa sytuacji finansowej przedsiębiorstw, stworzenie im perspektyw rozwoju oraz stworzenie nowych miejsc pracy.

Tutaj pojawia się kolejny problem: kto miałby dokonać oceny i analizy proponowanych przez przedsiębiorców programów restrukturyzacyjnych? Czyżby rząd zamierzał wynająć firmy konsultingowe z Wielkiej Piątki, by dokonały tej oceny? Może będą to robić burmistrzowie w danych miastach? Możliwe są więc duże nadużycia niezależne od tego, jakie warianty oceny projektów będą brane pod uwagę. Plan Kołodki można odebrać jako zabieg księgowy (podobny do tych ujawnianych ostatnio w USA), który miałby polegać na wyczyszczeniu rachunków finansowych i zwiększeniu - w ten sposób - atrakcyjności przedsiębiorstw dla banków i inwestorów.

Bezrobocie: spadnie czy wzrośnie?

Na czym polega kolejny problem? W projekcie ustawy kilkakrotnie mówi się, iż poprzez realizację tego programu zostaną stworzone nowe miejsca pracy. Pozbycie się bezrobocia polega właśnie na kreowaniu nowych miejsc pracy. Nie jest jednak jasne, jak przedsiębiorstwa będą owe miejsca pracy kreować? Moim zdaniem, należy się liczyć z tym, że restrukturyzacja, niestety, zwiększy bezrobocie, gdyż jednym z kluczowych problemów polskich firm są zbyt wysokie koszty. Cięcie owych kosztów rozpoczyna się zwykle od zwalniana pracowników. Jeśli więc program Kołodki miałby zostać zrealizowany, koniecznie należałoby wprowadzić zmiany w gospodarce, które pozwoliłyby na wykreowanie nowych miejsc pracy m.in: uproszczenie kodeksu pracy, poszukiwanie nowych rynków zbytu oraz promowanie nowych produktów eksportowych.

Warto zauważyć, że projekt dotyczy też podatku dochodowego od osób fizycznych oraz zryczałtowanego podatku dochodowego od niektórych przychodów osiąganych przez osoby fizyczne. Czyżby oznaczało to powrót do starego systemu podatkowego z wieloma ulgami? Wielu przedsiębiorców odebrało projekty Grzegorza Kołodki, jako zachętę do niepłacenia podatków, bo i tak - prędzej czy później - długi podatkowe zostaną umorzone. Uważam, że przez wprowadzenie ustawy w takim kształcie, Ministerstwo Finansów wprowadziłoby ukryte ulgi dla firm, które dotychczas nieterminowo wywiązywały się ze zobowiązań.

Biorąc pod uwagę sytuację gospodarczą kraju, uważam, że najbardziej krytycznym czynnikiem jest teraz czas. Powierzenie realizacji tego programu urzędnikom ZUS-u czy jednostkom samorządu terytorialnego byłoby niepoważne.

Mikołaj w środku lata

Z projektu ustawy nie wynika czy proces restrukturyzacji przedsiębiorstw byłby sprawą jednorazową czy też miałby być powtarzany w przyszłości. Jeśli zostałby potraktowany jako proces jednorazowy (biorąc pod uwagę to, że restrukturyzacja może być przeprowadzona tylko w ciągu 45 dni od momentu wejścia ustawy w życie) byłoby to tylko potwierdzenie, że ta część planu Kołodki jest czymś na wzór "twórczych księgowości". Na pewno część przedsiębiorców potraktuje pomysły nowego ministra jak prezenty od Świętego Mikołaja, który rozdaje ulgi na wszystkie strony. Wszystko jedno czy zalegało się z podatkami, ZUS-em czy cłami. W tym samym projekcie ustawy znajdziemy uzasadnienie dla wprowadzenia takich rozwiązań : "ogólne pogorszenie wyników ekonomicznych podmiotów gospodarczych wpłynęło na obniżenie ich kondycji gospodarczej, znacznie ograniczenie zdolności akumulacyjnych i rozwojowych. Wysoki poziom zadłużenia sektora przedsiębiorstw, stanowiący 41 proc. rocznych przychodów, powoduje obniżenie płynności finansowej i ograniczenie bieżącej działalności gospodarczej, a także zdolności rozwojowych".

Rodzą się więc pytania: Jak mogą rozwijać się przedsiębiorstwa, które dopuściły do ponad 30 proc. zadłużenia? Jak mogą rozwijać się przedsiębiorstwa, które utraciły płynność finansową? Wiedza z zakresu zarządzania i wydarzenia z ostatnich miesięcy pokazały, że wszystkie wielkie bankructwa były właśnie wynikiem utraty płynności finansowej - Enron, Stocznia Szczecińska, WorldCom, itd.

Co miałby z tego Skarb Państwa i polska gospodarka? Zaległości wobec ZUS-u wynoszą 10,3 mld zł - czyli mniej więcej jedną czwartą deficytu budżetowego na ten lub przyszły rok. Zapisano również, że uchwalenie ustawy spowoduje wpływy z tytułu opłaty restrukturyzacyjnej w wysokości ok. 1,9 mld zł, przy umorzeniu ok. 12,4 mld zł zaległości podatkowych. Nasuwa się wniosek, że prof. Kołodko chciałby uzyskać 1,9 mld zł przy jednoczesnej stracie 10,5 mld zł, czyli praktycznie poprzez umorzenie ok. 85 proc. zadłużenia wobec Skarbu Państwa. Wszystko to ma miejsce przy utrzymaniu wysokich kosztów opieki społecznej oraz innych sztywnych wydatków. Nadal istnieje też zagrożenie, że wydatki budżetowe mogą wzrosnąć (np. pomysły ministra Łapińskiego)

Nie ulega wątpliwości, że plan Kołodki powinien zostać poprawiony. Inaczej okaże się, że nie przyniesie zamierzonych efektów, a wręcz będzie miał odwrotne skutki.

WGI Dom Maklerski SA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »