Mikosz: Do końca roku porozumienie z Boeingiem lub sąd

LOT wyznaczył sobie termin na osiągnięcie porozumienia ws. odszkodowania od Boeinga za uziemienie samolotów dreamlinerów do końca roku. Jeśli do tego czasu nie uda się osiągnąć porozumienia, nasz przewoźnik zapowiada skierowanie sprawy do sądu.

LOT wyznaczył sobie termin na osiągnięcie porozumienia ws. odszkodowania od Boeinga za uziemienie samolotów dreamlinerów do końca roku. Jeśli do tego czasu nie uda się osiągnąć porozumienia, nasz przewoźnik zapowiada skierowanie sprawy do sądu.

Poinformował o tym w czwartek dziennikarzy prezes LOT-u Sebastian Mikosz. - Cały czas trwają rozmowy, to jest proces, który będzie trwał kilka miesięcy - podkreślił Mikosz. Nie chciał jednak zdradzać szczegółów negocjacji, zasłaniając się ich dobrem.

Przyznał, że rozmowy z przedstawicielami Boeinga są trudne. - Cały czas kłócimy się o pieniądze i będziemy się kłócić tak długo, aż uznamy, że mamy satysfakcjonujące rozwiązanie - powiedział.

Podkreślił, że gotówkowa forma odszkodowania nie jest jedyną, jaką LOT bierze pod uwagę. Zdradził, że datą graniczną, do której proces negocjacji powinien się zakończyć jest koniec tego roku. Zapowiedział, że jeśli okaże się, że do tego czasu nie uda się osiągnąć satysfakcjonującego LOT porozumienia, spółka będzie rozważać inne kroki, w tym skierowanie sprawy do sądu.

Reklama

- Negocjacje prowadzimy dlatego, że (Boeing - PAP) to nasz bardzo ważny partner, natomiast my jesteśmy gotowi do podjęcia wszystkich kroków, jakie są możliwe w ramach prawnych, żeby bronić interesu spółki - oświadczył prezes LOT.

Na początku sierpnia minister skarbu Włodzimierz Karpiński rozmawiał z ambasadorem Stanów Zjednoczonych w Polsce Stephenem D. Mullem o rekompensacie Boeinga dla polskiego przewoźnika z powodu uziemienia dreamlinerów. Według resortu, ambasador powiedział, że "kwestia ta jest przedmiotem rozmów obu firm i ma nadzieję na to, że zostanie w ich wyniku wypracowane rozwiązanie zadowalające obie strony".

W styczniu wstrzymano eksploatację 50 samolotów B787 Dreamliner, w tym dwóch należących do LOT. Był to efekt problemów z wadliwymi akumulatorami maszyn. LOT z powodu uziemienia B787 musiał tymczasowo wyleasingować do obsługi tras transatlantyckich trzy samoloty: boeing 777 i 767 oraz airbus 330.

Dreamlinery LOT ponownie wróciły do wykonywania rejsów 1 czerwca br. Obecnie w barwach polskiego przewoźnika lata 5 dreamlinerów. Docelowo LOT będzie dysponował 8 tego typu maszynami. Od 10 sierpnia maszyny latają do Nowego Jorku, Chicago, Toronto i Pekinu.

W kwietniu, po modyfikacji akumulatorów, Boeing 787 Dreamliner dostał pozwolenie na wznowienie lotów. 27 kwietnia etiopskie linie, jako pierwsze wznowiły eksploatację dreamlinerów po kilkumiesięcznej przerwie.

Od kwietnia maszyny te już kilkakrotnie lądowały awaryjnie z powodu różnych problemów technicznych niezwiązanych z akumulatorami, takich jak m.in. wskazanie spadku poziomu oleju silnikowego czy kłopoty z filtrem oleju.

Wiceminister skarbu Rafał Baniak w czerwcu mówił, że bezpośrednie koszty poniesione przez polskiego przewoźnika z powodu uziemienia dwóch maszyn przekraczają 100 mln zł.

- - - - -

Mikosz: Chcemy, by druga transza pomocy dla LOT była mniejsza

Prezes PLL LOT Sebastian Mikosz chce, by druga transza pomocy państwa dla spółki była mniejsza niż początkowo zakładano. Do tej pory spółka dostała 400 mln zł. Obecnie przygotowuje odpowiedzi na pytania z KE dotyczące restrukturyzacji.

W środę Komisja Europejska wysłała do polskich władz pytania dotyczące planu restrukturyzacji Polskich Linii Lotniczych LOT. W zeszłym roku zarząd przewoźnika wystąpił do ministra skarbu o przyznanie 400 mln zł pomocy w pierwszej transzy pomocy. W zatwierdzonym warunkowo i wysłanym do KE planie restrukturyzacji PLL LOT zapisano, że spółka może potrzebować dodatkowej pomocy publicznej w wysokości do 381 mln zł.

- Cały czas walczymy, o to, żeby druga transza pomocy była jak najmniejsza - powiedział w czwartek dziennikarzom Mikosz. Zapowiedział, że gdy tylko minister skarbu dowie się, jakie są potrzeby spółki, informacja ta zostanie również przekazana do wiadomości publicznej.

Mikosz podkreślił, że przy składaniu planu restrukturyzacji normalny jest wielomiesięczny proces zadawania do niego pytań przez KE. Dodał, że inne linie lotnicze, które przechodziły podobną drogę, mówiły o potrzebie składania kilku tysięcy stron wyjaśnień.

- Mam nadzieję, że ten proces pójdzie dobrze, ale nie spodziewam się ani szybkiej decyzji, ani, że pójdzie to łatwo - powiedział prezes LOT. Jak doprecyzowywał, KE zadała kilkanaście pytań, które dotyczą m.in założeń biznesowych i restrukturyzacyjnych planu.

LOT w pierwszym półroczu poprawił o 29 mln zł swój wynik z działalności podstawowej, wobec zapisów złożonych w planie restrukturyzacji. Z danych spółki wynika, że po 6 miesiącach firma z działalności podstawowej odnotowała 159 mln zł straty. Na koniec roku przewoźnik planuje poprawić wynik i uzyskać ok. 132 mln zł straty wobec planu do KE, który zakłada stratę na poziomie ok. 142 mln zł. LOT od stycznia do czerwca przewiózł ponad 2 mln pasażerów.

400 mln zł pożyczki, które firma dostała w grudniu 2012 r., przeznaczono na spłatę przeterminowanych zobowiązań i pokrycie strat operacyjnych.

PLL LOT straciły w 2012 r. na swojej podstawowej działalności, czyli przewozie pasażerów, 146,5 mln zł. Strata netto w tym czasie sięgnęła blisko 400 mln zł. Spółka dokonała też odpisów w wysokości 479,5 mln zł.

Akcjonariuszami PLL LOT są: Skarb Państwa, który ma 67,97 proc. akcji spółki, TFS Silesia - 25,1 proc., pozostałe 6,93 proc. należy do pracowników.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: boeinga | sprawy | PLL LOT | Dreamliner | porozumienia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »