Minister Kaczmarek (podobno) oddał się do dyspozycji premiera
Przy okazji ostatniej rekonstrukcji rządu głośno było też o planowanych zmianach w resorcie skarbu. Część naszych informatorów twierdzi wręcz, że Wiesław Kaczmarek oddał się do dyspozycji premiera. Ministrowi zarzuca się zahamowanie prywatyzacji. Nie ma co się czarować. Nie chodzi o strategię prywatyzacyjną, bo taką narzuca program SLD. W grę wchodzą powody pozamerytoryczne.
Pogłoski o rychłym odejściu z posady szefa resortu skarbu Wiesława Kaczmarka krążą już od wielu tygodni. Przedstawiciele rządu nabrali jednak wody w usta i oficjalnie nie chcą na ten temat rozmawiać.
- Gdyby premier miał odwoływać za każdym razem ministra, z którym popada w chwilowy konflikt, to musiałby robić to niezwykle często - tłumaczy Andrzej Piłat, wiceminister infrastruktury typowany na następcę Wiesława Kaczmarka.
- Taka decyzja nie zapadła. Nie będę więc komentować plotek, a poza tym mam dobrą pracę - ucina minister Piłat.
Bez poparcia
Jednym z powodów spekulacji o zmianach personalnych w MSP jest kolejny konflikt o władzę w Grupie PZU. Datuje się już od momentu mianowania Zdzisława Montkiewicza na prezesa PZU SA. Media ujawniły, że nie był on kandydatem MSP, a do takiej, a nie innej decyzji personalnej minister Kaczmarek został nakłoniony przez premiera. Na tym nie koniec zgrzytów, bo potem rozpoczęła się batalia o obsadę rady nadzorczej PZU Życie, do której szef PZU wprowadził nieuzgodnione z MSP osoby. Minister Kaczmarek upiera się, że wojna o PZU jest wyłącznie faktem medialnym.
- Już w momencie tworzenia rządu były pewne problemy. Prezydent Kwaśniewski niechętnie odnosił się do kilku propozycji, w tym do osoby ministra Kaczmarka. Nie sądzę, aby w samym SLD pojawiały się postulaty dotyczące zmian personalnych w MSP - uważa Ryszard Zbrzyzny, poseł SLD i wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Skarbu Państwa.
Spory w samym Sojuszu Lewicy Demokratycznej są właśnie drugim powodem, dla którego miałoby dojść do zmian personalnych w MSP. Głowy ministra Kaczmarka zażądali podobno niektórzy wysocy działacze partyjni SLD przy okazji niedawnych roszad na stanowiskach ministra kultury oraz ministra sprawiedliwości.
- Premier Miller już pokazał, że potrafi zaskakiwać decyzjami - uważa Rafał Zagórny, poseł Platformy Obywatelskiej pytany czy możliwe są zmiany personalne w resorcie skarbu.
- Nie można wykluczyć, że sam minister poda się do dymisji - ocenia Ryszard Zbrzyzny.
Na pytanie o ewentualne motywy takiej decyzji ucina jednak rozmowę.
W sejmowych kuluarach mówi się natomiast, że minister Kaczmarek oddał się do dyspozycji premiera. Miało to nastąpić przed ostatnią wizytą prezydenta Kwaśniewskiego w USA. Sam minister odmówił nam udzielenia na ten temat komentarza.
Nie wstrzymuj
Według nieoficjalnych informacji najpoważniejszym zarzutem pod adresem ministra skarbu jest wstrzymywanie prywatyzacji. Brzmi to to dość zaskakującą, bo doskonale wiadomo, że realizuje on jedynie strategię SLD zakładającą konsolidację kluczowych przedsiębiorstw strategicznych branż - np. telekomunikacyjnej, zbrojeniowej, hutniczej, farmaceutycznej, czy sektora bankowego.
- Obecnego tempa prywatyzacji nie można oceniać dobrze. Należy pamiętać, że prywatny inwestor jest zawsze bardziej skłonny do gruntowanej restrukturyzacji przedsiębiorstw niż skarb państwa - uważa Jacek Wiśniewski, szef działu ekonomicznego w Pekao SA.
- Koalicja SLD-UP-PSL radykalnie zmieniła filozofię prywatyzacji. Rząd chce pozostawić majątek, aby realizować własne cele polityczne. Zmiana koncepcji nie jest dobra - szczególnie w chwili, gdy wiele przedsiębiorstw wymaga restrukturyzacji - dodaje Krzysztof Rybiński, ekonomista BHP PBK.
Opinie ekonomistów potwierdzają politycy opozycji.
- Kadencję ministra Kaczmarka oceniam umiarkowanie dobrze. Prywatyzacja został spowolniona, ale wierzę, że to tylko przygotowanie do ofensywy w drugim półroczu - mówi Rafał Zagórny, wiceprzewodniczący sejmowej komisji skarbu (KSP).
- W porównaniu z pierwszą kadencją, minister Kaczmarek zdecydowanie się poprawił - dodaje Ryszard Zbrzyzny, również wiceprzewodniczący KSP.
W pierwszym półroczu sprywatyzowano trzy większe spółki. Wpływy do budżetu sięgnęły około 700 mln zł. W budżecie zapisano dochody dziesięciokrotnie większe.
Zdaniem Jacka Wiśniewskiego, ewentualne zmiany na fotelu szefa MSP nie wpłyną na politykę resortu. Z tego właśnie powodu ewentualna dymisja nie wpłynie na rynek, ani walutowy, ani papierów skarbowych.
Plan dobry
W trakcie niedawnego posiedzenia sejmowej komisji skarbu, minister Kaczmarek przedstawił plan prywatyzacji do 2006 r. Programu nie przyjął jeszcze rząd - mimo, że nad nim obradował.
- Ten program jest dobry. W logiczny i spójny sposób zawiera plan sprzedaży czy konsolidacji większości niesprywatyzowanych jeszcze sektorów. Dobrze byłoby, gdyby to właśnie ten minister mógł wprowadzić przedstawione propozycje z życie - twierdzi Rafał Zagórny.
Według założeń MSP, do roku 2006 udział własności publicznej w gospodarce ma wynosić od 10 do 20 proc. Porty lotnicze, sieci kolejowe, szkieletowe telekomunikacyjne czy gazowe i elektroenergetyczne mają pozostać własnością państwa. W tym roku przychody z prywatyzacji mają sięgnąć 6,9 mld zł. Pod młotek ma pójść m.in. grupa dystrybutorów energii G-8, 11 proc. akcji TP SA czy WSiP. Kontynuowana ma być prywatyzacja przemysłu spirytusowego i uzdrowisk.