Mittal Steel Poland musi się tłumaczyć
Resorty gospodarki i skarbu mają podejrzenia, że koncern nie realizuje inwestycji. A to pachnie złamaniem zapisów traktatu akcesyjnego.
W marcu ma być gotowy raport firmy konsultingowej Eurostrategy, która na zlecenie Komisji Europejskiej monitoruje polskie huty. Doradca sprawdza, czy realizują one plan restrukturyzacji i inwestycje uzgodnione przez rząd z Brukselą. Kontrolujący około 70 proc. rynku Mittal Steel Poland dotychczas nie rozpoczął obiecanych projektów wartych około 1,7 mld zł. Czy zdąży więc wykonać je w zapisanym w traktacie akcesyjnym i zadeklarowanym w umowie prywatyzacyjnej terminie, czyli do końca przyszłego roku? Jacek Piechota, wiceminister gospodarki, ma wątpliwości. Poprosił więc zarząd spółki o wyjaśnienia.
Inwestycje i pomoc
- Otrzymaliśmy sygnały mówiące o tym, że Mittal Steel może nie wykonać w terminie planowanych inwestycji. Poprosiliśmy zarząd o bieżącą informację. Musimy wiedzieć, czy firma zdąży wykonać projekty, jakie są uwarunkowania, czy powinniśmy przygotować się do rozmów z Brukselą - mówi Jacek Piechota.
Jeśli bowiem inwestycje nie będą wykonane w terminie, polski rząd powinien porozmawiać z Unią o wprowadzeniu korekt do traktatu. W przeciwnym razie Bruksela może zażądać zwrotu pomocy publicznej. Tymczasem Mittal Steel Poland otrzymał około 2,5 mld zł wsparcia.
- Nie chcę wybiegać przed orkiestrę i przed spotkaniem z zarządem Mittal Steel mówić o ewentualnych groźbach, dotyczących zwrotu pomocy. Faktem jednak jest, że jeśli Bruksela zakwestionuje wykonanie porozumienia, to pomoc zwraca spółka - dodaje Jacek Piechota.
Opinię Komisji poznamy dopiero za kilka tygodni. Warto jednak przypomnieć, że już w ubiegłorocznym raporcie Eurostrategy podkreśliło problem opóźnień w realizacji hutniczych inwestycji.
Ich brakiem zaniepokojona jest załoga, a część związków grozi nawet strajkiem.
- Otrzymaliśmy zawiadomienie o niewywiązywaniu się z inwestycji. Mamy wątpliwości co do wykonywania przez inwestora umowy prywatyzacyjnej. Rozmawiałem już o sprawie z ministrem Piechotą i zleciłem departamentowi nadzoru zbadanie sprawy. Jeśli okaże się, że inwestycje nie są realizowane i nie zostaną wykonane w terminie, dysponujemy instrumentami dzięki którym możemy wyegzekwować realizację planu - dodaje Stanisław Speczik, wiceminister skarbu.
Do skarbu państwa należy 25 proc. akcji Mittal Steel Poland, a ponadto posiada zastaw na akcjach należących do inwestora, będący gwarancją wykonania programu inwestycyjnego. Czy i w jaki sposób resort będzie musiał wykorzystać swoje prawa, może okazać się jeszcze w tym tygodniu.
Za i przeciw
Przedstawiciele Mittal Steel Poland nie chcą oficjalnie komentować sprawy wezwania na dywanik. Zapewniają jedynie, że w terminie wykonają projekty. Nieoficjalnie zrzucają odpowiedzialność na resort skarbu. Podkreślają bowiem, że w umowie prywatyzacyjnej i traktacie zapisano modernizację walcowni blach w Krakowie. Inwestor uznał jednak, że lepiej zbudować nową (za około 860 mln zł). Czeka jednak na opinię resortu skarbu. Dotychczas przedstawiciele spółki uważali taką zgodę za zwykłą formalność. Kolejnym usprawiedliwieniem wysuwanym przez Mittal Steel jest konieczność poczekania z budową w Dąbrowie Górniczej linii ciągłego odlewania stali (COS za 460 mln zł) na ostateczną decyzję o zakupie przez firmę aktywów Huty Częstochowa (HCz) i Huty Stali Częstochowa (HSCz). Na razie firma ma wyłączność na negocjacje. Koncern chce kupić częstochowskie firmy, by mieć rynek zbytu dla półwyrobów z COS.
Zadziwiająca decyzja
Na zakup częstochowskich zgodę musi wyrazić Bruksela, która ma wątpliwości dotyczące ewentualnego transferu pomocy publicznej z Mittal Steel Poland. Wątpliwości mają też przedstawiciele polskiego rządu.
- Decyzja zapadła już po moim wyjeździe z kraju i nie była ze mną konsultowana. Powinniśmy więcej uwagi poświecić wiarygodności inwestorów, choć oczywiście podstawowym kryterium winny być cena i pakiet socjalny - dodaje wiceminister Speczik.
Katarzyna Jaźwińska