"Mniejsze zło"? Co siedzi w e-papierosie?
Część społeczeństwa podchodzi do e-papierosów z lekką rezerwą. Jak mantra powtarzane są słowa: "Przecież do końca nie wiemy, co w nich jest". Elektroniczne papierosy są na rynku od sześciu lat i przeprowadzono nad nimi dziesiątki dogłębnych badań. Na wiele nurtujących pytań nauka zdążyła nam już odpowiedzieć.
Ponad pięćdziesięciu naukowców z całego świata podpisało się pod listem otwartym wysłanym 24 maja 2014 roku do Międzynarodowej Organizacji Zdrowia. Apel środowiska naukowego był wyrazem zaniepokojenia kontrowersyjnymi planami WHO, prowadzącymi w ostateczności do prawnego zrównania e-papierosów z papierosami tradycyjnymi.
"Wiemy od lat, że ludzie palą dla nikotyny, ale giną od dymu" - piszą sygnatariusze listu do WHO, wskazując dalej, że e-papierosy, w przeciwieństwie do tradycyjnych papierosów, nie zawierają śmiercionośnych produktów spalania tytoniu. W zwykłym papierosie znajduje się ponad 5 tysięcy związków chemicznych, w tym około 60 silnie toksycznych. W e-papierosie znajduje się jedynie kilkanaście substancji i tylko dwie mają właściwości kancerogenne, jednakże ich stężenie jest bardzo niskie. W niektórych pracach mówi się o obecności lotnych związków organicznych, jak formaldehyd czy akroleina, jednakże niebezpieczne dla zdrowia substancje wydzielają się w zagrażających zdrowiu ilościach jedynie wskutek silnego podgrzania, którego zwyczajna grzałka w e-papierosie nie jest w stanie zapewnić.
Elektroniczne papierosy są uważane za bezpieczniejszą alternatywę dla palenia tytoniu. Profesor Andrzej Sobczak, koordynujący badania nad e-papierosami w Śląskim Uniwersytecie Medycznym w Katowicach oraz w Instytucie Medycyny Pracy i Zdrowia Środowiskowego w Sosnowcu, przekonuje, że są one od 20 do 23 razy mniej szkodliwe od tradycyjnych papierosów.
Thomas J. Glynn, dyrektor International Cancer Control, wśród zalet e-papierosów wymienia możliwość dostarczenia nikotyny bez całej gamy kancerogennych substancji obecnych w tytoniowej chmurze, brak zjawiska biernego palenia oraz siłę aspektu psychologicznego - palacze uzależnieni są także od rytuału zaciągania się dymem.
To dobra wiadomość dla "chmurzących" i przebywających w ich otoczeniu. Podczas użytkowania e-papierosów właściwie nie występuje zjawisko biernego palenia. Dym można podzielić na zaciągany do płuc strumień główny i ulatniający się nieustannie z żarzącej końcówki strumień boczny. Ten drugi jest nieporównywalnie bardziej szkodliwy, a jak wiadomo, w przypadku e-papierosa nie występuje, gdyż dym pojawia się jedynie przy wdechu. Najistotniejszą substancją obecną w wydychanej chmurze jest jedynie nikotyna, znana ze swych właściwości uzależniających. Brytyjscy naukowcy porównują jednak jej szkodliwość do zwykłej kofeiny.
W czasopiśmie naukowym "Addiction" publikującym raporty badawcze dotyczące uzależnień behawioralnych i farmakologicznych, pojawiły się wyniki badań, zleconych przez Cancer Research UK, prowadzonych na grupie 6 tysięcy palaczy, którzy chcieli zerwać z nałogiem. Jak się okazało, plastry i gumy nikotynowe pomogły rzucić palenie co dziesiątej osobie, podczas gdy e-papierosy wsparły w walce z uzależnieniem już co piątego badanego. Robert West, dyrektor badań, dowiódł w swych szacunkach, że "na każdy milion palaczy udałoby się ocalić 5 tysięcy, gdyby zachęcono ich do palenia e-papierosów", nawet jeśli mieliby "chmurzyć" do końca życia. Doktor Konstantinos Farsalinos z Kardiologicznego Centrum Chirurgii Onassis w Atenach, podkreśla, że "e-papierosy nie mają właściwości leczniczych, ale korzystanie z nich [zamiast papierosów tradycyjnych - przyp.aut.] może przynieść znaczne korzyści zdrowotne".