Monitoring to strata pieniędzy?

Zamontowanie kamer na ulicach nie ma wpływu na liczbę przestępstw, dowodzą naukowcy z Uniwersytetu Warszawskiego, na badania których powołuje się "Życie Warszawy".

W stolicy jest ponad 400 kamer systemu monitoringu miejskiego. Tylko w zeszłym roku po sygnałach od jego operatorów straż miejska i policja interweniowały ok. 12 tys. razy.

- Ten system się przydaje, ale do odtwarzania przebiegu zdarzeń. Działa już po fakcie, twierdzi dr Paweł Waszkiewicz z Katedry Kryminalistyki Wydziału Prawa UW. - Z przeprowadzonych przez nas badań jasno wynika, że nie ma statystycznych zależności między zainstalowaniem kamer a zmniejszeniem liczby przestępstw, wyjaśnia.

Nie zgadza się z nim rzecznik komendy stołecznej policji Marcin Szyndler, według którego na niektórych skrzyżowaniach, po zainstalowaniu kamer, przestępczość spadła o kilkadziesiąt procent.

Jednak zdaniem kryminologów, ten spadek to rezultat zmian demograficznych. Bo przestępczość spada też w miastach, w których nie ma kamer. - Wydajemy olbrzymie pieniądze na system monitoringu, a tak naprawdę nie mamy dowodów na to, że on odstrasza przestępców lub poprawia bezpieczeństwo. Lepiej poszukajmy prawdziwych, naukowo weryfikowalnych powodów tych zmian, postuluje Paweł Waszkiewicz.

PAP/Życie Warszawy
Dowiedz się więcej na temat: "Życie Warszawy" | monitoring | 'Życie Warszawy'
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »