Nadzwyczajna decyzja Fed!

Amerykańska Rezerwa Federalna obniżyła stopę funduszy federalnych o 75 pkt. bazowych - podał Fed w komunikacie. To pierwsza taka nadzwyczajna decyzja Fed od 2001 roku.

Stopa podstawowa (federal funds rate) dotyczy oprocentowania doraźnych kredytów, udzielanych sobie nawzajem przez banki komercyjne w ramach obracania saldami ich rezerw w Fed. Stopa ta jest obecnie najniższa od września 2005 roku. Stopę oprocentowania pożyczek, udzielanych bankom komercyjnym przez Fed (czyli stopę dyskontową), obniżono we wtorek również o trzy czwarte punktu procentowego, do 4 proc. Po wcześniejszych trzech redukcjach stopy podstawowej - o 0,50 pkt. proc. 11 września, o 0,25 pkt. 31 października i o 0,25 pkt. proc. 11 grudnia - Fed deklarował, iż powinny one wystarczyć dla ożywienia gospodarki.

Reklama

Potanienie kredytu traktowane jest w USA jako najważniejsze narzędzie w walce ze skutkami kryzysu na rynku kredytów hipotecznych, spowodowanego niewypłacalnością licznych wierzycieli. Jednak obniżka stóp procentowych skutkuje również spadkiem rentowności emitowanych przez władze USA obligacji skarbowych - podstawowego środka finansowania deficytu budżetowego.

Zgodnie z normalną praktyką, amerykańskie banki komercyjne zareagowały na obniżkę stóp Fed redukcją podstawowej stopy oprocentowania swych kredytów dla firm i klientów indywidualnych (prime rate) również o trzy czwarte punktu procentowego, do 6,50 proc. "Na rynku były już spekulacje o możliwym cięciu stóp procentowych podczas nadzwyczajnego spotkania Fed" - mówił Aidrajit Advani, dyrektor w Royal Bank of Scotland Plc w Singapurze. Rynek czekał na decyzję Fed-ui, bo ogrom zmian na giełdach w ostatnich dwóch dniach jest porównywalny do załamania w 1987 r." - dodaje.

W poniedziałek spadki niektórych indeksów na europejskich giełdach były największe od czasu zamachów 11 września 2001 roku. Na warszawskiej giełdzie indeks największych spółek WIG 20 stracił 6,73 proc. Giełda we Frankfurcie poszybowała w dół o 7,16 proc., Paryż 6,83 proc., Londyn 5,48 proc., Madryt 7,54 proc. W ocenie analityków, powodem były obawy o rozwój sytuacji gospodarczej w USA. Inwestorzy są rozczarowani ogłoszonym przez prezydenta George'a W. Busha planem ratowania gospodarki przed recesją i źle zostały przyjęte przez inwestorów. Pojawiły się obawy, że wart ok. 145 mld dol. plan nie zahamuje negatywnych tendencji w USA, grożąc recesją także w Europie i na innych rynkach.Wyraźne spadki indeksów nastąpiły też w Moskwie, Bombaju i na rynkach azjatyckich.

OPINIE Obecne spadki giełdowe mają miejsce w okolicznościach zbliżonych do poprzednich kryzysów giełdowych, związanych z rynkiem nieruchomości i finansowym - powiedział podczas wtorkowego spotkania z dziennikarzami dyrektor departamentu inwestycji DWS TFI Jarosław Niedzielewski.

Są jednak też różnice, które wskazują, że obecna bessa nie musi być tak długa, jak poprzednie. W porównaniu z poprzednimi recesjami, amerykański PKB pozostaje wciąż na wysokim poziomie (ok. 2,5 proc.), podczas gdy np. w 2001/2002 r. spadł do poziomu poniżej 0,5 proc. Podczas recesji na początku lat 90. amerykański PKB spadł poniżej zera.

Kolejna różnica polega na tym, że przy obecnym kryzysie w USA "nie widać drastycznego spadku konsumpcji". "Spadła dynamika zamówień przedsiębiorstw, ale nie widać załamania w inwestycjach" - podkreślił Niedzielewski.

Różnica jest też w sytuacji przedsiębiorstw. O ile kryzys na początku wieku widoczny był w złej sytuacji firm, natomiast banki były w dobrej sytuacji, o tyle "obecnie mamy odwrócenie tego, co się działo w latach 2001-2002" - dodał.

Mimo tych różnic, "obecnie recesyjne środowisko stało się konsensem, rynek zaczął wyceniać, że właśnie taki scenariusz się sprawdzi" - powiedział Niedzielewski.

Podkreślił, że po porównaniu przebiegu giełdowej bessy z przełomu lat 80. i 90. z obecną sytuacją, nie można wykluczyć, że tak jak wówczas, również obecnie rynek akcji będzie bardzo zmienny. "Do zdecydowanych wzrostów na razie powrócić się nie da" - dodał.

Zarządzający DWS TFI uważają, że polski rynek, którym od pewnego czasu inwestorzy zagraniczni przestali się interesować, wybierając inne rynki wschodzące, może znów stać się atrakcyjny, m.in. z powodu rozpoczynających się inwestycji infrastrukturalnych i informatycznych.

Zdaniem specjalistów DWS TFI w Polsce nadal będzie wysoka konsumpcja, przyczyniająca się do wzrostu gospodarczego. Również sektor budowlany może dobrze się rozwijać. "Budownictwo zacznie rosnąć. Również zakładamy, że po pięciu latach posuchy informatyka wróci do wzrostów" - powiedział Niedzielewski.

Podkreślił, że przebieg obecnego kryzysu powinien być raczej podobny do kryzysu rosyjskiego w połowie lat 90. Wówczas spadki giełdowe wyniosły 30-40 proc., a następnie powróciły wzrosty. Prezes DWS TFI Jan Mieczkowski podkreślił, że inwestorzy, którzy teraz gwałtownie wycofują się z rynku akcji i funduszy akcyjnych, mogą nie zdążyć odkupić tanio akcji przed rozpoczęciem hossy. Zdarzyło się tak np. podczas kryzysów z końca lat 80. czy połowy 90., gdy inwestorzy indywidualni, wstrzymując się z decyzjami o wejściu na rynek akcji, tracili na sprzedaży, a potem na ominięciu okazji do tańszych zakupów.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: bank | Nadzwyczajni | Fed | USA | TFI | inwestorzy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »