Naftowi giganci na rozdrożu

Aktualizacje strategii obu polskich koncernów naftowych zbiegły się z wybuchem kryzysu finansowego, który nie mógł pozostać bez wpływu na sytuację obu firm.

Wciąż żywa kwestia konsolidacji powróciła na pierwsze strony gazet w sensacyjnej atmosferze... Nowy prezes koncernu Jacek Krawiec, który na stanowisku szefa największej polskiej firmy zastąpił Wojciecha Hey dla, zapowiedział, że Orlen będzie chciał się skoncentrować na swojej głównej działalności, co oznacza, że na sprzedaż wystawiony zostanie segment chemiczny koncernu, czyli większościowy pakiet udziałów firmy Anwil Włocławek.

Krawiec przewiduje, że transakcja mogłaby zostać sfinalizowana do końca 2009 roku. Chętnych na pewno nie zabraknie, a jednym z nich jest konsorcjum Grupy Chemicznej Ciech, Zakładów Azotowych Tarnów i Zakładów Azotowych Kędzierzyn. Nieoficjalnie mówi się, że środki pozyskane ze sprzedaży Anwilu miałyby zostać przeznaczone między innymi na budowę nieistniejącego dotąd w spółce segmentu poszukiwawczo- wydobywczego, którego brak mocno firmie doskwierał, zarówno w opinii większości ekspertów i analityków, jak i Ministerstwa Skarbu Państwa. Krzysztof Żuk, wiceminister skarbu, wielokrotnie dawał do zrozumienia, że właścicielowi zależy na budowie przez Orlen segmentu upstream. Wiele wskazuje na to, że te życzenia wreszcie mogą się ziścić.

Reklama

- Obecnie mamy dobry okres, jak nigdy w ciągu ostatnich kilku lat, żeby inwestować nawet nie tyle w koncesje poszukiwawczo- wydobywcze, ile w spółki posiadające aktywa wydobywcze - uważa szef Orlenu. Jego zdaniem, spółki te są dzisiaj przecenione na tyle, że niektóre z nich mogą być warte nawet jedynie 10-15 proc. ich wyceny sprzed zaledwie kilku miesięcy.

Strategia obok kryzysu

PKN Orlen aktualizację swojej strategii miał ogłosić w październiku, ale właśnie ze względu na obecną sytuację na rynku finan sowym, ten termin został przesunięty na koniec listopada lub początek grudnia.

Czy wybuch kryzysu finansowego w końcowej fazie prac nad nową strategią Orlenu mógł mieć znaczący wpływ na treść tego dokumentu? Przedstawiciele PKN Orlen zaprzeczają, podobnie jak nie widzą wpływu kryzysu na bieżącą działalność spółki.

- Funkcjonujemy zgodnie z założeniami, także w zakresie bieżącego realizowania inwestycji, a przerób ropy i sprzedaż produktów naftowych mają tendencje wzrostowe, co oznacza, że Orlen nie został dotknięty kryzysem - zapewnia Krawiec.

- Strategię przygotowuje się nie na pół roku czy na rok, lecz na dłuższy okres. W związku z tym chwilowe zachwiania na rynku finansowym nie mogą mieć długofalowego wpływu na działania strategiczne firmy. Oczywiście bierzemy obecną sytuację pod uwagę, bo pamiętamy, że realizacja nowej strategii zacznie się w warunkach kryzysu, ale jeśli patrzymy przyszłościowo na okres do roku 2013, a taki okres obejmuje strategia, nie powinno to mieć znaczącego wpływu na jej ostateczne brzmienie - dodaje Krystian Pater, członek zarządu Orlenu ds. produkcji. - Nowa strategia to dla nas dokument bardzo ważny, oczekiwany przez rynek, i chcemy ją zaprezentować dopiero wtedy, kiedy będziemy mieli 100-procentową pewność, że jesteśmy gotowi.

Trudna sytuacja na rynku finansowym oznacza jednak dla przedsiębiorstw naftowych zupełnie nowe wyzwania, które mogą skutkować ograniczeniem zakładanych wcześniej planów inwestycyjnych.

Prezes Krawiec przyznał zresztą, że faktem są pogarszające się możliwości zewnętrznego finansowania inwestycji. - To oznacza, że może nie będzie ograniczeń naszych planów inwestycyjnych, ale mogą nastąpić przesunięcia w czasie, jeśli chodzi o ich realizację - mówi prezes PKN Orlen.

- Rosnący koszt pozyskiwania kredytów, będący efektem kryzysu na rynku finansowym, może spowodować korektę planów inwestycyjnych przez firmy z sektora naftowego i petrochemicznego - potwierdza także Kent Hilen, dyrektor zarządzający, odpowiedzialny w banku BNP Paribas za współpracę z sektorem ropy i gazu.

Wiele planów inwestycyjnych może wymagać ponownych analiz, ponieważ jeśli koszty finansowania rosną, zakładana dochodowość inwestycji również powinna być wyższa, ażeby uzasadnić realizację projektu.

- Dobre projekty w dalszym ciągu są w stanie znaleźć finansowanie, także w obecnych warunkach rynkowych. Natomiast projekty znajdujące się na granicy opłacalności, które miałyby sens przy niskim koszcie finansowania, teraz stracą rację bytu - dodaje Hilen.

Kula u nogi

Wielu ekspertów jest zdania, że niezależnie od bieżących wyników finansowych, Orlen ma dziś poważne problemy, a najważniejszy z nich nazywa się Możejki. Jednym z ekspertów, którzy od początku twierdzili, że przejęcie litewskiej rafinerii nie jest dobrym pomysłem, jest Robert Gwiazdowski, prezydent Centrum im. Adama Smitha. Według niego, było to przedsięwzięcie mające sens jedynie polityczny, względnie prestiżowy, a nie ekonomiczny.

- Tym bardziej że jak się powiedziało "a", to trzeba powiedzieć "b". A skąd teraz Orlen weźmie 1,6 mld dolarów na zapowiadane w Możejkach inwestycje do 2012 roku? - pyta inny ekspert związany z branżą paliw.

- Rzeczywiście, program inwestycyjny w Możejkach jest dosyć kapitałochłonny i będzie elementem naszej analizy - odpowiada prezes Krawiec. Zapewnia jednak, że - tak jak w przypadku innych inwestycji grupy - w grę nie wchodzi raczej rezygnacja z części projektów, a raczej przesunięcie w czasie ich realizacji.

Zarząd Orlenu nie zgadza się również z tezą, że inwestycja na Litwie była błędem i jest przyczyną kłopotów koncernu.

- Nie wiem, skąd się wzięły takie informacje. Możejki w układzie rok do roku z kwartału na kwartał notują kolejne rekordy, a od kilku kwartałów także dodatni wynik finansowy - przekonuje Krystian Pater. - Faktem jest oczywiście, że porównujemy do innej bazy, ale zwiększyliśmy przerób ropy do planowanego poziomu ponad 8 mln ton, realizujemy inwestycje - ostatnio instalację hydroodsiarczania oleju napędowego. Stworzyliśmy warunki do tego, że firma może spokojnie operować, zgodnie z wymogami Unii Europejskiej, generując dodatnie wyniki finansowe.

Wrogowie Lotosu?

Pod koniec listopada miało miejsce wydarzenie, które "zatrzęsło" polskim rynkiem naftowym i, zdaniem części ekspertów, może wpłynąć na opinię Skarbu Państwa w tej sprawie ewentualnej konsolidacji.

Analityk włoskiego banku UniCredit opublikował sensacyjny raport, w którym obniżył wycenę akcji Lotosu z 25 zł do... zera i uznał, że jest ponad 50 proc. szans, że spółka nie przetrwa w obecnej strukturze. Zarząd Lotosu, wspierany przez głównych akcjonariuszy, czyli resort skarbu i Naftę Polską, ocenił raport jako nierzetelny, próbujący zdyskredytować firmę w dobrej kondycji finansowej.

Grupa Lotos, która ogłosiła zaktualizowaną strategię w czerwcu, w związku z kryzysem musi wprawdzie coraz uważniej oglądać każdą wydawaną złotówkę i ostatnio zapowiedziała na przykład, że w 2009 roku nie przewiduje nowych inwestycji w segmencie upstream, które wymagałybyuzyskania zewnętrznego finansowania, ale mimo to większość ekspertów jest przekonana, że jej podstawy finansowe są mocne i bankructwo jej nie grozi.

- Raport UniCredit to nie spekulacja, tylko kierunkowe działanie, będące formą wrogiego wezwania do sprzedaży akcji spółki - ocenił prezes Lotosu Paweł Olechnowicz.

Także część ekspertów jest zdania, że mogła to być zaplanowana akcja, mająca na celu przekonanie Skarbu Państwa, że warto pozbyć się udziałów Lotosu, na przykład łącząc tę spółkę z konkurencyjnym Orlenem.

Fuzja na szczególnych zasadach

Już sam kryzys finansowy - niezależnie od sensacyjnych raportów - sprawił, że odżyła kwestia konsolidacji krajowych firm naftowych jako rozwiązania części problemów branży. Temat połączenia Orlenu i Lotosu wraca zresztą z zaskakującą regularnością, ostatnio za sprawą byłego prezesa PKN Orlen Piotra Kownackiego, który nie tylko starał się przekonać do tego pomysłu rząd, ale też dość intensywnie mediował za nim na łamach prasy. Czy tym razem idea konsolidacji mogłaby przemówić do Skarbu Państwa?

- Stanowisko Orlenu jest w tej kwestii jasne, praktycznie od chwili jego powstania. Uważamy, że konsolidacja sektora naftowego byłaby korzystna dla Skarbu Państwa, ale nie Orlen jest tutaj decydentem, tylko główny akcjonariusz w podmiotach z branży naftowej. Z tego, co wiem, taki proces w tej chwili nie jest rozpatrywany - mówi Jacek Krawiec.

Sam Paweł Olechnowicz również opowiada się za konsolidacją krajowego rynku naftowego, tyle że na szczególnych zasadach.

- Orlen, w którym Skarb Państwa posiada 27,5 proc. udziałów plus mające zapobiegać ewentualnym przejęciom zapisy w statucie (które mogą być i będą kwestionowane na rynku Unii Europejskiej), byłby bardzo dobrym celem w kontekście ewentualnego wrogiego przejęcia. Gdyby właściciel takiego podmiotu włożył do niego dodatkowo aktywa, które dzisiaj kontroluje w pełni, i nie miałby żelaznej gwarancji, że firma nie zmieni właściciela, popełniłby błąd - wyjaśnia prezes Olechnowicz. - Ale sposoby na rozwiązanie tego problemu istnieją. Na przykład w Portugalii powstał model połączenia aktywów gazowych i rafineryjnych w strukturę holdingową, w której państwo kontroluje poniżej 10 proc. udziałów, ale jednocześnie podpisało długoterminowe porozumienie z najważniejszymi inwestorami, w tym włoskim Eni, gwarantujące pewne pryncypia, zgodne z polityką rządu.

Gdyby coś takiego dało się zrobić na polskim rynku, to taka konsolidacja byłaby, zdaniem Olechnowicza, ze wszech miar korzystna. Rzecz w tym, że trzeba mieć z kim zawrzeć takie porozumienie, akcjonariat nie może być rozproszony. Dzisiaj konsolidacja pod parasolem Orlenu byłaby, zdaniem Olechnowicza, niezwykle ryzykowna i nieodpowiedzialna. Rozsądnym wyjściem byłoby, według niego, stworzenie struktury holdingowej, która z krajowych aktywów stworzyłaby większy kompleks, przekraczający wartością kapitalizację Orlenu, Lotosu i PGNiG, a także dawała możliwość doproszenia do tej struktury, w układzie partnerskim, strategicznego inwestora branżowego i ewentualnie międzynarodowego inwestora finansowego, z którym można by zawrzeć odpowiedni sojusz co do długoterminowej ochrony interesów państwa.

Cały proces jest możliwy do zainicjowania bardzo szybko, natomiast do wdrożenia w ciągu kilku lat. Zdaniem Olechnowicza, jest szansa na zrozumienie ze strony Skarbu Państwa dla takiej koncepcji z zastrzeżeniem, że jeżeli chcemy rozsądnie na tym rynku zaistnieć, powinniśmy rozpocząć procesy analiz i tworzenia koncepcji konsolidacji w przeciągu najdalej kilku miesięcy.

- Nie zgadzam się, że nastały szczególnie ciężkie czasy dla firm naftowych, natomiast niewątpliwie trzeba zaciskać pasa, ale nie dotyczy to bynajmniej tylko naszego sektora. Nie oznacza to jednak, że z tego tytułu trzeba dokonywać jakichś spektakularnych zwrotów, cięć zaplanowanych inwestycji itp. Trzeba dokonać analizy tego, na co nas stać, oszacować możliwości w zmienionym otoczeniu zewnętrznym i w rezultacie ocenić skalę ryzyka w zakresie realizacji założonych przedsięwzięć. Na pewno w grę nie wchodzi żadne wyhamowanie czy cofanie się, bo to tylko by nas pogrążyło - dodaje Olechnowicz.

Piotr Apanowicz

Dowiedz się więcej na temat: Orlen | kryzys gospodarczy | skarbu | firmy | aktualizacje | krawiec
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »