Naiwni w hipermarkecie
Niedawno pisaliśmy o często stosowanym przez hipermarkety tricku polegającym na wystawianiu niższej ceny na półce pod towarem, a wyższej na metce, o czym dowiadujemy się najczęściej dopiero w kasie. Okazuje się, że można trafić na sytuację odwrotną.
W jednym z krakowskich supermarketów zapakowaliśmy do koszyka malaxer renomowanej firmy za 449 zł. Wielkie było nasze zdziwienie, kiedy kasa wybiła za towar cenę 189 zł. Pomimo trzykrotnego wycofywania operacji i jej ponawiania wyświetlacz uparcie wskazywał niższą cenę. Być może należało po prostu zapłacić i wyjść, ale ... wrodzona uczciwość kazała nam interweniować - w końcu nie chodziło o klika czy kilkadziesiąt zaoszczędzonych złotych, ale o 260 zł - za tę "nadwyżkę" można było zapakować do koszyka jeszcze jeden malaxer i dodatkowo kilka drobiazgów.
Na naszą prośbę kasjerka wezwała przedstawiciela sklepu, który przystąpił do wyjaśniania sprawy. Okazało się, że różnica w cenie była wynikiem błędu w systemie - pracownik odpowiedzialny za wprowadzanie cen przypisał malakserowi cenę ... miksera tej samej firmy. Różnica niewielka, ot... kilka liter.
Po upojnej godzinie spędzonej przy kasie zapłaciliśmy za malaxer 449 zł, a za uczciwość zostaliśmy "nagrodzeni" ... plecaczkiem-reklamówką. Natomiast na pytanie, co zrobić, gdyby w przyszłości taka sytuacja się powtórzyła, usłyszeliśmy od pracownika marketu: "Zapłacić i wyjść".
Cóż, dobre relacje między klientem a sprzedawcą to również uczciwość - w przypadku marketów okazuje się jednak, że ani wzorcami uczciwości nie są, ani nie oczekują jej od innych.
