Najtańsza jest energia zaoszczędzona

Polska gospodarka wciąż jest bardziej energochłonna, niż w krajach "starej" Unii Europejskiej. Oznacza to, że istnieją spore rezerwy pozwalające w Polsce na duży wzrost gospodarczy przy niewielkim wzroście zużycia energii.

- Przyjmuje się, że wzrost Produktu Krajowego Brutto o 1 proc. pociąga za sobą wzrost zużycia energii elektrycznej o ok. 0,7-0,8 proc. Prognozy rozwoju gospodarczego wskazują długoterminowy wzrost PKB rzędu 5 proc. rocznie, czyli prognozowany średnioroczny wzrost zużycia energii elektrycznej może sięgać ok. 4 proc. - przekonuje Krzysztof Tchórzewski, wiceminister gospodarki odpowiedzialny m.in. za branżę elektroenergetyczną.

Na podobne wyliczenia powołuje się wielu przedstawicieli sektora elektroenergetycznego oraz firm doradczych twierdzących, że w związku z tak znaczącym wzrostem zapotrzebowania na energię elektryczną, konieczna jest budowa dużej ilości nowych mocy wytwórczych. Być może jednak budowa części nowych mocy jest w Polsce niepotrzebna. Pośrednio wskazuje na to sam minister Tchórzewski.

Reklama

- Polska gospodarka jest wciąż ponad dwa razy bardziej energochłonna niż innych krajów Unii Europejskiej, natomiast zużycie energii elektrycznej w polskich gospodarstwach domowych jest dwukrotnie niższe niż średnia unijna - ocenia Tchórzewski. Oznacza to, że polska gospodarka ma jeszcze duże rezerwy oszczędnościowe i może się rozwijać bez znaczącego wzrostu zużycia energii.

Przykład duński

W połowie kwietnia 2007 r. w Ministerstwie Gospodarki odbył się Polsko-Duński Okrągły Stół, podczas którego przedstawiono duńskie osiągnięcia z zakresu energooszczędności.

- Od roku 1980 duński PKB wzrósł o 70 proc., przy jednoczesnym utrzymaniu tego samego poziomu zużycia energii - mówił Hans Jorgen Koch, podsekretarz stanu w Ministerstwie Transportu i Energii Danii.

Wraz z utrzymaniem zużycia energii, udało się w Danii zmniejszyć emisję dwutlenku węgla o 18 proc. Duński przykład pokazuje, że gospodarka może doskonale się rozwijać, a poziom życia społeczeństwa rosnąć bez wzrostu zużycia energii. Gdyby zbliżony efekt osiągnąć w Polsce, to okazałoby się, że nie trzeba by budować tysięcy megawatów nowych mocy wytwórczych. Polska taki etap już zresztą przeszła: pod koniec lat 90. gospodarka się rozwijała przy niemal zerowym wzroście zużycia energii elektrycznej. Od kilku lat zużycie energii znowu rośnie (według wstępnych danych, w roku 2006 wzrost krajowego zużycia energii elektrycznej wyniósł 3,5 proc.).

Zdaniem części ekspertów, osiągnięcie duńskich wskaźników w przypadku Polski będzie niemal niemożliwe, ponieważ Polska jest w sytuacji podobnej do innych krajów Unii Europejskiej, które także startowały z niskiego poziomu rozwoju. Doganiając w rozwoju bogatsze kraje Unii, zużywały one więcej energii.

- W Hiszpanii, na każdy 1 proc. wzrostu PKB zużycie energii elektrycznej wzrasta o 1,3 proc., a w inwestującej w nowoczesne przemysły Irlandii o 0,7 proc. - wyjaśnia prof. Władysław Mielczarski z Politechniki Łódzkiej. Według prognoz Mielczarskiego, w ciągu najbliższych 10 lat wzrost zużycia energii elektrycznej w Polsce wyniesie ok. 35 proc.

Jak na razie o zmniejszaniu energochłonności w Polsce wiele się nie mówi. W rządowym Programie dla elektroenergetyki znalazł się zapis mówiący, że jednym z działań w jego ramach ma być "promocja nowoczesnych technologii wytwarzania i zużywania energii elektrycznej w celu zwiększenia sprawności urządzeń oraz zmniejszenia zużycia energii, poprzez ustanowienie odpowiednich standardów oraz systemów informujących odbiorców o energochłonności urządzeń". Trudno odnieść wrażenie, że energooszczędność została w programie potraktowana poważnie...

Najtańsze negadżule

To nastawienie będzie się jednak musiało zmienić, ponieważ Komisja Europejska z energooszczędności zrobiła jeden z trzech strategicznych celów w zakresie energetyki. O ile niektóre plany Komisji mogą się okazać dla Polski nie tylko trudne do zrealizowania, ale nawet szkodliwe (np. znaczące ograniczenie limitów emisji dwutlenku węgla na lata 2008-2012), to dążeniu do zmniejszania energochłonności polskie władze i polscy odbiorcy powinni zdecydowanie przyklasnąć.

- Europejczycy muszą oszczędzać energię. Przynajmniej 20 proc. energii wykorzystywanej w Europie jest marnowane. Efektywność energetyczna jest dla Europy sprawą kluczową. Jeżeli zaczniemy działać w tej chwili, bezpośrednie koszty zużycia energii mogą do 2020 r. ulec zmniejszeniu o ponad 100 miliardów euro rocznie; ponadto unikniemy wytworzenia rocznie około 780 milionów ton CO2 - przekonuje Andris Piebalgs, unijny komisarz ds. energii.

Zielona Księga o efektywności energetycznej z roku 2005 wskazywała, że najtańszym, najbardziej konkurencyjnym, najbezpieczniejszym źródłem nowej energii dla Unii Europejskiej jest w rzeczywistości energia... zaoszczędzona.

Energia zaoszczędzona - tzw. negadżule - według Eurostatu stanowi obecnie najważniejsze źródło energii w krajach Unii Europejskiej i jej udział w całkowitym zużyciu energii przekracza 30 proc.

W ocenie prof. Krzysztofa Żmijewskiego z Politechniki Warszawskiej, byłego prezesa Polskich Sieci Elektroenergetycznych, Polska mogłaby zrealizować zalecenia Komisji Europejskiej o ograniczeniu energochłonności o 20 proc. do roku 2020, gdyby tylko podjęła odpowiednie działania.

- Efektywność energetyczna sama się nie poprawi, w krajach "starej" UE też sama się nie poprawiała, tam poprawiano ją od lat 70. XX wieku - przypomina Krzysztof Żmijewski.

Jego zdaniem, zwiększanie wydajności energetycznej to przede wszystkim zadanie dla rządu, który z odpowiednimi informacjami musi dotrzeć do przedsiębiorstw i wskazać, gdzie i w jaki sposób podnosić efektywność. Można tu wykorzystać doświadczenia zagraniczne, nie tylko duńskie. W Niemczech umowa koalicyjna obecnego rządu przewiduje, że co roku 1,5 mld euro zostanie przeznaczanych na oszczędzanie energii i zwiększanie efektywności energetycznej.

Żmijewski przekonuje, że głównym powodem wysokiej energochłonności polskiej gospodarki jest jej struktura, z dużą ilością ciężkiej i energochłonnej produkcji, oraz bardzo zła sytuacja w sektorze komunalnym (m.in. spółdzielnie i wspólnoty mieszkaniowe) i gospodarstwach domowych, które są odpowiedzialne za ok. 40 proc. zużycia energii pierwotnej w Polsce. To w tym sektorze, w ocenie Żmijewskiego, efektywność jest bardzo niska: z różnych raportów wynika, że można uzyskać nawet do 40 proc. oszczędności w ogrzewaniu budynków. Jednak, aby te oszczędności osiągnąć, wpierw trzeba zainwestować, a nie wszyscy posiadacze budynków dysponują środkami pozwalającymi na takie inwestycje.

- Spełnienie zaleceń KE w zakresie ograniczenia energochłonności o 20 proc. do roku 2020 w przypadku Polski wydaje się możliwe, chociaż będzie trudne - prognozuje prof. Mielczarski.

W nagrodę białe certyfikaty

W Ministerstwie Gospodarki trwają prace nad ustawą o efektywności energetycznej. Mają się w niej znaleźć elementy wspierające efektywność energetyczną, w tym tzw. białe certyfikaty oraz dobrowolne zobowiązania dla przemysłu. Białe certyfikaty mają być wydawane za zmniejszenie zużycia energii, zwiększenie sprawności wytwarzania energii, ograniczanie strat w przesyle i dystrybucji. Przedsiębiorstwa sprzedające energię (zarówno energię elektryczną, jak ciepło i gaz) będą musiały przedstawić białe certyfikaty prezesowi Urzędu Regulacji Energetyki. Gdyby z tego obowiązku nie wywiązały się w wystarczającym stopniu, będą ponosiły konsekwencje finansowe.

Powstać ma katalog działań, w którym wskazany będzie każdy rodzaj przedsięwzięć ukierunkowanych na zachowania prooszczędnościowe wraz z odpowiednią ilością przyznanych białych certyfikatów. Stworzona też zostanie uniwersalna jednostka, za pomocą której będzie można określić liczbę białych certyfikatów. Dzięki białym certyfikatom znane mają być wielkości oszczędności energii oraz okres, w jakim zostały dokonane. Certyfikatami będzie można handlować.

Krzysztof Żmijewski wskazuje, że w krajach Unii Europejskiej białe certyfikaty są wydawane za oszczędności uzyskiwane u końcowego odbiorcy. Ministerstwo Gospodarki chce, aby były one również wydawane za wzrost efektywności wytwarzania energii. Ustawodawcy zakładają, że sektor publiczny odegra wzorcową rolę w energooszczędności. Ma to się odbywać m.in. poprzez termomodernizację budynków publicznych (np. administracji rządowej i samorządowej, szkół, szpitali), "zielone" zamówienia publiczne, wyposażenie urzędów i biur w najbardziej efektywne energetycznie urządzenia i sprzęt, szkolenia dla pracowników administracji publicznej w zakresie zachowań prooszczędnościowych. Stworzona ma zostać specjalna infolinia i portal internetowy, gdzie będzie można zdobyć informacje, jak zmniejszyć zużycie energii.

Jak informuje Zbigniew Kamieński, zastępca dyrektora Departamentu Energetyki Ministerstwa Gospodarki, projekt ustawy o efektywności energetycznej ma być gotowy we wrześniu 2007 r., a w maju 2008 r. ustawa ma wejść w życie.

Energetyczna emigracja

Wielu użytkowników będzie podejmowało działania prooszczędnościowe niezależnie od unijnych lub rządowych zaleceń. Impulsem do oszczędności będzie rosnąca cena energii i kosztów ogrzewania. Tak robi już wielu właścicieli budynków mieszkalnych i biurowych. Jak prognozuje prof. Żmijewski, małe i średnie firmy będą musiały racjonalizować zużycie energii. W przypadku dużych przedsiębiorstw, jego zdaniem, może być tak jak np. we Francji, gdzie przemysł energochłonny się zamyka i przenosi do innych krajów, gdzie energia jest znacznie tańsza.

Dariusz Ciepiela

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »