Naruszono zasady państwa demokratycznego?
Wczoraj prezes Trybunału Konstytucyjnego Jerzy Stępień wyłączył ze składu TK sędziów Mariana Grzybowskiego i Adama Jamroza. Wniosek w tej sprawie zgłosił przedstawiciel Sejmu, poseł Arkadiusz Mularczyk, ponieważ, jak ujawnił, z akt IPN wynika, że byli oni zarejestrowani jako kontakty operacyjne służb specjalnych PRL. Sytuacja wzbudziła kontrowersje wśród polityków i naukowców, i została określona mianem precedensu w historii polskiego wymiaru sprawiedliwości.
Hubert Izdebski,
konstytucjonalista z UW
Wniosek ten z pewnością łamie zasady państwa prawa, albowiem stanowi zamach na niezawisłość sędziowską. Jest to ewidentna próba wywierania nacisku na struktury sędziowskie. Przedstawiciel władzy ustawodawczej próbuje wykorzystać przepisy prawa do urzeczywistniania własnych celów, zachowując się przy tym, jak gdyby sam był ponad prawem. Taka sytuacja nie powinna mieć miejsca w państwie prawa.
Ryszard Piotrowski,
konstytucjonalista z UW
Strona w czasie toczącego się postępowania może składać wnioski dostępne jej na podstawie przepisów prawa. Powinna jednakże brać pod uwagę, jakie skutki może wywołać podjęte przez nią działanie. Trudno w tej chwili wypowiadać się kategorycznie co do pogwałcenia przez przedstawicieli Sejmu standardów państwa prawa. Z tak daleko posuniętym wnioskiem należałoby się powstrzymać do czasu rozstrzygnięcia.
Piotr Kruszyński,
Uniwersytet Warszawski
Jeżeli jest prawdą, że sędziowie mieli tego typu kontakt operacyjny, to jest rzeczą oczywistą, iż nie powinni oni orzekać w sprawach lustracyjnych. Niemniej sytuacja ta wydaje się być co najmniej dziwna, albowiem sędziowie ci musieli już być lustrowani, więc rzecznik interesu publicznego badał ich akta. Inna sprawa, to fakt, iż IPN zastanawiająco szybko - w ciągu jednej nocy - udzielił informacji. Sytuacja ta wskazuje, iż w Polsce nie ma już ciał niepolitycznych.
Ryszard Kalisz,
poseł SLD
Wniosek potwierdza tezę, że PiS używa lustracji do gry politycznej. Potwierdza to też, że w Polsce od dłuższego czasu łamane są podstawowe standardy państwa prawa. Wynika z tego, że prokuratorzy biura lustracyjnego IPN są podlegli ministrowi sprawiedliwości i działają z jego polecenia. Jest to kolejny atak na Trybunał Konstytucyjny i nie powinien zdarzać się w demokratycznym państwie prawnym.
Adam Szejnfeld,
poseł PO
Sytuacja ta nakazuje nam zwrócić uwagę na fakt, iż jeśli takie praktyki będą się nasilały i rozszerzały, można mówić, iż demokracja jest zagrożona w Polsce. Widać wyraźnie, że obecna władza próbuje traktować państwo w ramach partyjnego interesu. Uprawia się coś w rodzaju partyjniactwa. Podejmuje się bowiem działania, które - nawet jeśliby miały słuszne intencje - nie powinny być zrealizowane w państwie prawa. Jeśli obecna władza nie może przeprowadzić zamierzonego działania zgodnie z literą prawa, realizuje je z pogwałceniem prawa lub szuka haków prawnych. Sposób postępowania obecnej władzy może spowodować, iż jej działania wywołają przeciwny skutek do zamierzonego. Skutek takich rządów może być taki, że ludzie z dawnych układów i sitw zaczną się jednoczyć.
Wiktor Osiatyński,
profesor, konstytucjonalista
Sytuacja, którą obecnie obserwujemy, w sposób jawny narusza standardy demokratycznego państwa prawa. PiS stosuje bowiem wybiegi formalne i proceduralne do tego, aby Trybunał Konstytucyjny nie mógł wydać tak ważnego dla setek tysięcy obywateli orzeczenia. Wniosek ten zmierza również do dyskredytacji Trybunału do orzekania w tej sprawie. Wszystkie te zarzuty mogły być przecież przedstawione na początku postępowania. Sprawa ta pokazuje, iż PiS używa prokuratury do walki politycznej. W Polsce od dłuższego czasu mamy obniżone standardy państwa prawa.
Adam Bodnar,
Helsińska Fundacja Praw Człowieka
Takie działanie obniża standard postępowań przed Trybunałem Konstytucyjnym. Pewne rzeczy, które kilka miesięcy temu wydawałyby się czymś niedopuszczalnym, dziś stają się faktem. Skoro sędziowie zostali zlustrowani i odbyło się to zgodnie z prawem, i rzecznik interesu publicznego nie zakwestionował oświadczeń lustracyjnych sędziów co do ich prawdziwości, to podnoszenie argumentów odnoszących się do tej kwestii jest co najmniej bezzasadne i ma na celu wywołanie określonego efektu medialnego. Może to być przygotowywanie gruntu pod późniejszą, ewentualną krytykę wyroku Trybunału.
Antoni Kamiński,
politolog z Państwowej Akademii Nauk
Trybunał Konstytucyjny musi być niekwestionowanym autorytetem w państwie. Oznacza to, że musi mieć w swoim składzie ludzi bezwzględnie kompetentnych i rzetelnych. Dlatego też jeżeli ktoś ma w swoim życiorysie tego typu uchybienia, powinna istnieć jakaś procedura wyłączania takiej osoby z jego składu. Natomiast wniosek posła PiS-u został złożony w trakcie walki politycznej, czyli jest to w gruncie rzeczy próba włączenia Trybunału do tej walki. Trybunał nie jest jednak od tego, żeby rozstrzygać kwestie polityczne. Niepokojące jest zjawisko prób instrumentalizacji wszystkich instytucji w Polsce - łącznie z Trybunałem Konstytucyjnym - dokonywanych przez ekipę rządzącą.
Krzysztof Bosak,
poseł Ligi Polskich Rodzin
Jeżeli okazałoby się, że niektórzy z sędziów Trybunału Konstytucyjnego byli kontaktami operacyjnymi służby bezpieczeństwa, czyli że mogliby być niejako sędziami orzekającymi we własnej sprawie, to wykluczenie ich ze składu byłoby wskazaną decyzją. Czas złożenia wniosku również nie wskazuje na próby manipulacji ze strony rządu. Archiwa IPN-u nie są skomputeryzowane i są one obszerne, w związku z czym w przyszłości także będzie się zdarzać, że będą się znajdować wciąż nowe dokumenty potwierdzające czyjeś powiązania ze służbami bezpieczeństwa.
Andrzej Zoll,
były prezes Trybunału Konstytucyjnego
Stoimy przed faktem jakiejś próby zdemontowania fundamentów państwa prawa. Uniemożliwia to bowiem Trybunałowi Konstytucyjnemu normalne wykonywanie jego obowiązków. Sędziowie ci podlegali przecież lustracji. Należy mieć zaufanie do działań organów państwa, czyli do rzecznika interesu publicznego, który działał w czasie składania przez sędziów oświadczeń lustracyjnych oraz do IPN-u. W kontekście powyższego wydaje się, że wniosek ma na celu odroczenie wydania orzeczenia przez Trybunał.
Stanisław Dąbrowski,
prezes Krajowej Rady Sądownictwa
Jest to niecywilizowane rzucanie oskarżeń na sąd. Takie rzeczy zdarzają się w sprawach kryminalnych, gdzie przestępcy starają się wyłączyć sąd, bo obawiają się, że sędzia jest surowy przy orzekaniu. Zachowanie się w taki sposób przez przedstawicieli Sejmu jest co najmniej zdumiewające i kłóci się z tym, jak strony powinny zachowywać się przed sądem. Jeżeli jednak okazałoby się, że sędziowie jednak współpracowali, to powinni oni nie tylko wyłączyć się od udziału w sprawie ustawy lustracyjnej, ale podać się do dymisji.
Bogusław Banaszak,
Uniwersytet Wrocławski
Na całym świecie trybunały są atakowane. To co obecnie dzieje się w Polsce, nie jest odosobnione i nie jest czymś niezwykłym. Elementem demokracji jest przecież możliwość dyskusji. Ponadto każda ze stron ma przecież prawo żądać wyłączenia sędziego na podstawie naruszenia przez niego bezstronności. Natomiast, jeśli potwierdzi się, iż sędziowie współpracowali, powinni oni sami zrezygnować z udziału w sprawie ustawy lustracyjnej. Jest to oczywiste.
Krzysztof Piesiewicz,
senator z Platformy Obywatelskiej
Obecne wydarzenia przed Trybunałem Konstytucyjnym będą analizowane przez wiele lat jako pewien precedens, tak jeśli chodzi o aspekty proceduralne, jak i aspekty ustrojowe. Jest to kazus, który nie będzie obojętny dla teoretyków, praktyków i polityków nie tylko w Polsce, ale w całej Unii Europejskiej. Sprawa ta zrodzi pytanie o relację między władzą wykonawczą a szeroko pojętą władzą sądowniczą. Sytuacja ta pokazuje, iż wiele osób w Polsce nie rozumie sensu istnienia pewnych instytucji.
Notowali Adam Makosz i Małgorzara Ostrzyżek