Nasz kraj pomoże tonącej Grecji
Polska jest gotowa uczestniczyć w europejskim mechanizmie pomocy dla pogrążonej w tarapatach finansowych Grecji, jeśli będzie to mechanizm całej UE, a nie tylko strefy euro - powiedział w czwartek przed szczytem UE w Brukseli premier Donald Tusk.
- Polska byłaby gotowa do uczestniczenia w ogólnoeuropejskim projekcie pomocy dla Grecji, jeśli tego typu projekt się pojawi, jeśli nie (będzie dotyczył) tylko najżywotniej zainteresowanej strefy euro - powiedział Tusk.
- W ramach naszych możliwości bylibyśmy gotowi uczestniczyć w takim solidarnym pakiecie pomocy - dodał premier.
Po spotkaniu w czwartek rano premierów Grupy Wyszehradzkiej z szefem Komisji Europejskiej Jose Manuelem Barroso, Tusk powiedział też, że Barroso zgadza się z polskim stanowiskiem, iż w pomoc dla Grecji powinien być zaangażowany Międzynarodowy Fundusz Walutowy.
Szef polskiego rządu wyraził przekonanie, że do decyzji ws. Grecji dojdzie na czwartkowo-piątkowym szczycie unijnym w Brukseli.
Kanclerz Niemiec Angela Merkel opowiedziała się w czwartek za zaangażowaniem Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW) w pomoc dla państw strefy euro, którym groziłaby niewypłacalność. Wsparcie z MFW powinny uzupełniać bilateralne pożyczki.
W trakcie wystąpienie w Bundestagu Merkel podkreśliła, że musi to pozostać rozwiązaniem "ultima ratio", po które sięga się tylko w ostateczności, gdy państwo nie jest w stanie pozyskać środków na rynkach kredytowych.
- Rząd federalny zamierza zabiegać podczas Rady Europejskiej, by w razie konieczności wsparcie takie stanowiło kombinację środków MFW i bilateralnej pomocy państw strefy euro, ale powtarzam jeszcze raz: jako ultima ratio - oświadczyła niemiecka kanclerz, zapowiadając ścisłą współpracę z Francją w tej sprawie.
Ostrzegła również przed "świadomym omijaniem" postanowień Paktu Stabilności i Wzrostu. - Nie możemy grać przyszłością Europy - podkreśliła kanclerz.
W czwartek po południu w Brukseli rozpoczyna się szczyt UE, który zdominują finansowe kłopoty należącej do strefy euro Grecji. Główną przeszkodą w porozumieniu w sprawie mechanizmu pomocy finansowej dla Grecji był dotąd opór Niemiec, największej unijnej gospodarki.
Pomimo krytyki Komisji Europejskiej i innych stolic UE Berlin nie chciał zgodzić się na przyjęcie instrumentu skoordynowanej pomocy w strefie euro, polegającego na pożyczkach bilateralnych oprocentowanych korzystniej niż oferuje rynek.
W czwartek Merkel odrzuciła krytykę pod adresem swego rządu. "Dobry Europejczyk to niekoniecznie ten, który szybko pomaga. Dobrym Europejczykiem jest ten, kto przestrzega traktatów europejskich i prawa krajowego oraz pomaga w taki sposób, by nie zaszkodzić stabilności strefy euro" - powiedziała.
- To maksyma dla wszystkich decyzji dziś i jutro na szczycie oraz w przyszłości - dodała kanclerz.
Merkel zapewniła, że "Niemcy są świadome swojej historycznej odpowiedzialności".
- Unia gospodarcza i walutowa została swego czasu zasadniczo ukształtowana przez niemieckie rządy - dodała. - Niemiecki naród w zaufaniu do stabilnego euro zrezygnował z marki niemieckiej. To zaufanie nie może zostać zawiedzione pod żadnym pretekstem.
W europejskim oraz w dobrze pojętym niemieckim interesie leży zapobieganie poważnym zakłóceniom stabilności finansowej w strefie euro, a nawet na globalnych rynkach finansowych - powiedziała.
Merkel zauważyła, że dotychczas Grecja nie jest niewypłacalna. - Nie spełniły się także ponure prognozy dotyczące sytuacji innych państw członkowskich. Zamiast tego Grecja przyjęła ambitny program oszczędnościowy i z powodzeniem wyemitowała na rynek obligacje - powiedziała.
Zdaniem niemieckiej kanclerz UE musi wyciągnąć wnioski z obecnego kryzysu, by podobna sytuacja się nie powtórzyła. - Obecne instrumenty, jakimi dysponuje unia walutowa, są niewystarczające - powiedziała.
Merkel poparła propozycje niemieckiego ministra finansów Wolfganga Schaeublego, który chce zaostrzenia sankcji dla państwa łamiących zasady Paktu Stabilności i Wzrostu. Jak zapowiedziała, Niemcy będą dążyć do odpowiednich zmian traktatów UE, by umożliwić lepszą i skuteczniejsza walkę z nieprawidłowościami w krajach strefy euro.
W swym wystąpieniu Merkel odniosła się też do francuskiej krytyki niemieckiej polityki eksportowej.
W zeszłym tygodniu francuska minister gospodarki Christine Lagarde oceniła, że nadwyżka handlowa Niemiec zagraża konkurencyjności innych państw i zasugerowała, by Niemcy wzmocniły swą wewnętrzną konsumpcję, np. poprzez obniżenie podatków.
Zdaniem Merkel jest absurdalne, by z Niemiec i konkurencyjnej gospodarki tego kraju czynić "kozła ofiarnego", winnego obecnej sytuacji.
- Nasi krytycy w Europie nie doceniają tego, że nasze zyski z eksportu po części wracają do innych krajów oraz że Niemcy są największym importerem w Europie - powiedziała. - Niemieckie przedsiębiorstwa zainwestowały w UE 500 mld euro i zatrudniają tam ponad 2,7 mln pracowników. W ten sposób mamy duży udział we wzmacnianiu konkurencyjności Europy. Mamy prawo być z tego dumni - powiedziała.