NBP przewiduje niską inflację, analitycy studzą entuzjazm "Mało realistyczne założenia"

Inflacja w 2024 roku ma być niższa, a wzrost gospodarczy wyższy niż NBP przewidywał w listopadzie - wynika z projekcji opublikowanej w środę, 6 marca. - To raczej nie jest perspektywa, która daje możliwość obniżki stóp procentowych w tym roku - wskazują ekonomiści. Zwłaszcza, że założenia co do inflacji są "mało realistyczne", a ostatecznie będzie ona "raczej wyższa" niż przewiduje NBP.

Co dalej ze stopami procentowymi w 2024 roku? W środę Rada Polityki Pieniężnej podjęła decyzję o pozostawieniu stóp na tym samym poziomie, co miesiąc wcześniej. Tego spodziewali się analitycy. To oznacza, że stopy procentowe w Polsce wynoszą obecnie:

Reklama
  • stopa referencyjna: 5,75 proc. w skali rocznej; 
  • stopa lombardowa: 6,25 proc. w skali rocznej; 
  • stopa depozytowa: 5,25 proc. w skali rocznej; 
  • stopa redyskonta weksli: 5,80 proc. w skali rocznej; 
  • stopa dyskonta weksli: 5,85 proc. w skali rocznej.

Wraz z komunikatem o stopach procentowych bank centralny opublikował także założenia najnowszej projekcję inflacji i PKB na lata 2024-2026. Inflacja średnioroczna w 2024 roku znajdzie się w przedziale od 2,8 do 4,3 proc. - prognozuje obecnie NBP. W ramach poprzedniej, z listopada ubiegłego roku, zakładano, że będzie to przedział od 3,2 do 6,2 proc. Bardziej optymistyczne są również szacunki dotyczące wzrostu polskiego PKB - ma się on znaleźć w przedziale od 2,7 do 4,3 proc. (poprzednio od 1,9 do 3,8 proc.). 

"Centralne ścieżki projekcji NBP w zasadzie jak 'goldilocks economy'" - skomentowali w mediach społecznościowych ekonomiści ING. 

Czym jest "goldilocks economy", czyli dosłownie "gospodarka złotowłosa"? Jak idealna owsianka w bajce o Złotowłosej i trzech niedźwiadkach, to gospodarka ani za gorąca, ani za zimna. Czyli taka, gdzie wzrost gospodarczy jest umiarkowany, a inflacja jest, ale niska. 

Taka projekcja nie daje za dużo miejsca do obniżki stóp procentowych - podkreślają ekonomiści. A do tego najnowsze prognozy NBP opierają się na dość nierealistycznych założeniach - dodają. Sprawdzamy, co analitycy mówią o najnowszych przewidywaniach polskiego banku centralnego. 

"Bardzo optymistyczne założenia". Ryzyko będzie w górę, nie w dół

- Jeśli chodzi o inflację, to na początku roku ewidentnie ten spadek jest szybszy niż zakładały prognozy zarówno nasze, jak i banku centralnego. Warto zauważyć jednak, że najnowsza projekcja cały czas bazuje na założeniu, że tarcze antyinflacyjne będą obowiązywały do końca horyzontu prognozy. To założenie nie jest zbyt realistyczne - mówi w rozmowie z Interią Piotr Bielski, dyrektor Departamentu Analiz Ekonomicznych w banku Santander. 

- Obecnie nie wiemy, o ile dokładnie ceny energii wzrosną w drugiej połowie roku, ale sam ich wzrost wydaje się przesądzony. Bank centralny dostrzega natomiast, że jeśli tarcze zostaną zlikwidowane, to inflacja może okazać się wyższa, a projekcja w tym zakresie jest obarczona ryzykiem w górę, a nie w dół - zaznacza Bielski.

Podobnie wskazuje Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego. - Najnowsza projekcja NBP ma bardzo optymistyczne założenia co do utrzymania zerowego VAT-u na żywność oraz  tarcz energetyczno-gazowych. Gdybyśmy ją skorygowali o bardziej realistyczne założenia - czyli o to, że VAT na żywność zostanie podniesiony, a ceny prądu częściowo odmrożone - to w zasadzie projekcja CPI byłaby bardzo zbliżona, jeśli chodzi o inflację, do tej z listopada. Marcowa projekcja NBP byłaby także wyższa od prognoz inflacji ING, gdyż my w swojej prognozie inflacji już zakładamy efekt zniesienia zerowego VAT i tarcz w postaci ok. 1-1,5 pkt. proc. 

PKB: efekt KPO. Tu też mało zależy od NBP

Jeśli chodzi o PKB, to podniesienie prognozy w górę w marcowej projekcji opiera się prawdopodobnie o efekt KPO - uważa Benecki. - Jeśli zasady programu pozostaną bez zmian, wszystko obecnie wskazuje na to, że w ciągu najbliższych 2,5 roku trzeba będzie wydać całe pieniądze z KPO, podczas gdy inne kraje miało na to 5-6 lat. ING też przewiduje, że to może wpłynąć na PKB w kolejnych latach, ale prognozujemy wzrost ostrożniej, bo mamy trochę gorsze przewidywania co do kondycji gospodarki europejskiej. Do tego wydłużenie terminu na realizację KPO sprawiłoby, że nie trzeba byłoby kumulować wydatkowania środków w 2,5 roku, ich efekt byłby więcej bardziej rozłożony w czasie.  

- Ogółem można powiedzieć, że projekcja NBP opiera się na założeniu 'no-policy change'. Czyli żadnych zmian w tarczach osłonowych, podatku VAT, KPO - podsumowuje główny ekonomista ING. - Zakładam, że tak będzie wyglądała w czwartek retoryka prezesa. Prezes Glapiński prawdopodobnie wskaże, że jest to wersja oczyszczona z efektów działań regulacyjnych, niezależnych od NBP. W takiej postaci sytuacja wygląda dobrze. Ale działania regulacyjne są możliwe i one niosą z sobą ryzyko podbicia inflacji co pokaże scenariusze alternatywne czyli tzw. wachlarz wokół prognoz. 

Dlatego też, jego zdaniem, prezes NBP powie w czwartek, że ryzyko dla inflacji jest obarczone znaczną niepewnością, "a więc na razie raczej stopy będą musiały pozostać bez zmian".

Stopy raczej bez zmian. I to przez dłuższy czas

Takiego scenariusza oczekuje również Piotr Bielski. - Marcowa projekcja nie dała podstawy do obniżenia stóp procentowych - mówi w rozmowie z Interią. Zwłaszcza, że prawdopodobnie faktyczna inflacja okaże się trochę wyższa niż prognozowana obecnie przez NBP. Do tego w projekcji założono większe tempo wzrostu gospodarczego. Ostatecznie będziemy mieli więc i szybszy wzrost, i zapewne wyższą niż wynika z nowej projekcji inflację, co będzie argumentem za tym, żeby pozostawić stopy na dotychczasowym poziomie przez dłuższy czas - wskazuje.

Pod tym względem wyłamuje się Sebastian Sajnóg z zespołu makroekonomii Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE). - W komunikacie RPP zaprezentowała wyniki marcowej projekcji NBP. Prognozy inflacji zrewidowano w dół, z jednoczesną korektą oczekiwań dotyczących wzrostu PKB. W takich warunkach polityka pieniężna w kolejnych miesiącach będzie stabilna - wskazuje analityk PIE. - Rada przy swoich decyzjach akcentuje m. in. znaczenie inflacji bazowej czy zagrożenie związane ze wzrostem płac i ożywieniem konsumpcji. Uważamy jednak, że w miarę dalszego spadku inflacji bazowej w drugiej połowie roku, może zostać wznowiona debata na temat potencjalnych cięć - podkreśla analityk. W związku z tym PIE zakłada możliwość drobnej korekty stóp o 0,25 pkt. proc., ale dopiero podczas listopadowego posiedzenia.

Martyna Maciuch

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: inflacja | PKB | NBP | wzrost gospodarczy | KPO | ceny prądu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »