NBP: Radykalne obniżenie inflacji może być groźne
Gospodarce nie służyłoby radykalne ograniczenie inflacji, bo koszty takich działań byłyby bardzo wysokie, a w polskiej gospodarce nie występuje, jak dotąd, zjawisko spirali płacowo-cenowej, ale NBP ma to na uwadze - powiedziała w trakcie posiedzenia sejmowej komisji wiceprezes NBP Marta Kightley.
- Podwyżka stóp procentowych i ograniczenie skupu aktywów to jest ścieżka dochodzenia do celu inflacyjnego w przyszłości. Gospodarce nie służyłoby radykalne ograniczenie inflacji, bo koszty byłyby po prostu bardzo wysokie. Natomiast zmiana polityki, czyli zacieśnianie, u nas też występujące, gdzie indziej nie występujące, ma temu służyć - powiedziała Kightley.
- Spirali płacowo-cenowej nie widzimy, jak dotąd. Rzeczywiście płace wzrastają w tempie ok. 8,7 proc., ale proszę pamiętać, że efektywność pracy też bardzo rośnie. (...) Na razie tego (spirali - PAP) jeszcze nie widzimy, ale mamy to na uwadze, to jest bardzo ważne - dodała.
Według Kightley podwyżka stóp procentowych była nakierowana na to, by inflacja się nie utrwaliła.
- RPP podjęła decyzję o podniesieniu stóp procentowych, ze względu na to, co się będzie działo w przyszłości i ze względu na oczekiwania inflacyjne (...) Jeszcze raz to powiem, ze względu na dobrą sytuację gospodarki, niskie bezrobocie w przyszłym roku w kolejnych kwartałach może rzeczywiście dojść do takiej sytuacji (utrwalenia inflacji - PAP), w związku z powyższym na to była reakcja, nie na wzrost cen ropy naftowej, bo tutaj nie jesteśmy w stanie nic zrobić, ale na tą sytuację od strony popytowej, by inflacja się nie utrwaliła - dodała.
Kightley wskazała, że RPP podejmowała decyzje w kontekście bardzo szybko zmieniającej się i zaskakującej prognostów sytuacji gospodarczej.
Według wyliczeń NBP we wrześniu czynniki energetyczne odpowiadały za 2,3 pkt. proc. inflacji.
- Patrzymy dokładnie na inflację którą mamy na poziomie 5,9 proc. Widzimy, że z tego odczytu 2,3 pkt. proc. to są surowce energetyczne. Dodatkowo na ten poziom podwyższonej inflacji wpływa również niekorzystna sytuacja na rynku surowców spożywczych.
Też mamy tam podwyższony (poziom cen - PAP). (...) Do tego dochodzi dostosowywanie się gospodarki po kryzysie pandemicznym. Są pozrywane łańcuchy dostaw (...). Łańcuchy dostaw, efekty podażowe, żywność i do tego dochodzi efekt, który jest związany z otwieraniem gospodarki i z popytem odłożonym. To już będzie ten efekt popytowy w tym odczycie - powiedziała Kightley.
- W założeniach (polityki pieniężnej - PAP), które przedstawiamy jest wyraźnie napisane, że ścieżka dochodzenia (inflacji do celu - PAP) będzie uzależniona od sytuacji gospodarczej, od rodzaju szoku. Podwyżka stóp procentowych i ograniczenie skupu aktywów to jest ścieżka dochodzenia do celu inflacyjnego w przyszłości.
Gospodarce nie służyłoby radykalne ograniczenie inflacji, bo koszty byłyby po prostu bardzo wysokie. Natomiast zmiana polityki, czyli zacieśnianie, u nas też występujące, gdzie indziej nie występujące, ma temu służyć - powiedziała Kightley.
Kightley wskazała, że RPP podejmowała decyzje w kontekście bardzo szybko zmieniającej się i zaskakującej prognostów sytuacji gospodarczej.
Na początku października RPP nieoczekiwanie podwyższyła stopy procentowe, w tym referencyjną o 40 pb do 0,50 proc.
Prezes NBP Adam Glapiński powiedział, że bank centralny będzie dłuższy czas przyglądać się efektom podwyżki stóp procentowych i celowo nie mówi, czy podwyżka była jednorazowa czy to początek cyklu. Dodał, że wycofanie akomodacji monetarnej ma na celu niedopuszczenie do utrzymania się podwyższonej inflacji w średnim okresie.