Neutralność klimatyczna? Tanio nie będzie. Krajom UE ciąży limit zadłużenia
Bez cięć budżetowych albo podwyższenia podatków Polski nie będzie stać na inwestycje niezbędne do osiągnięcia neutralności klimatycznej. To wnioski z raportu New Economics Foundation o finansowaniu zielonej transformacji UE. Jak wskazuje think tank, mocno ogranicza nas limit zadłużenia.
W 2022 roku Unia Europejska wydała, według szacunków BloombergNEF, ok. 180 mld dolarów na zieloną transformację. Ta ogromna kwota to jednak nadal za mało, żeby UE mogła osiągnąć zakładane przez siebie cele klimatyczne. Według szacunków Komisji Europejskiej, wydatki wszystkich państw UE na ten cel powinny sięgać rocznie ok. 520 mld euro.
Jeszcze większe kwoty są potrzebne, jeśli Unia chciałaby osiągnąć cel redukcji emisji gazów cieplarnianych z Porozumienia Paryskiego. Ograniczenie emisji do tego stopnia, by ograniczyć wzrost temperatury planety do 1,5 stopnia Celsjusza, ma kosztować UE 855 mld euro rocznie, i to nie licząc niezbędnych inwestycji w transport.
Tymczasem UE, chociaż deklaruje chęć zwiększania inwestycji na zazielenianie przemysłu, narzuca krajom członkowskim także reguły dotyczące wielkości zadłużenia. Zgodnie z wytycznymi UE, państwa członkowskie powinny mieć deficyt budżetowy nie większy niż 3 proc. PKB i dług publiczny nie większy niż 60 proc. PKB. Komisja Europejska proponuje wprowadzenie nowych obowiązków dla krajów, które przekraczają ten limit. Polska zasadę limitu zadłużenia ma zapisaną dodatkowo w konstytucji.
Bez zmiany podejścia w tej kwestii inwestować na odpowiednim poziomie w zieloną transformację będzie ciężko - wynika z analizy New Economics Foundation (NEF). O ile nie podniesiemy podatków albo nie dokonamy cięć w innych wydatkach publicznych, w Polsce o dogonieniu ambicji klimatycznych UE możemy nawet zapomnieć.
Powstrzymanie katastrofy klimatycznej wymaga znaczących nakładów inwestycyjnych. Inwestycji w bardziej ekologiczne metody potrzeba w energetyce, przemyśle, transporcie, rolnictwie i budownictwie. Think tank NEF sprawdził, czy poniesienie wymaganych nakładów publicznych przez 27 państw UE będzie możliwe przy obecnych limitach zadłużenia i sytuacji finansowej państw.
Wnioski nie są optymistyczne - spośród 27 państw Unii tylko cztery kraje (Dania, Irlandia, Łotwa i Szwecja), reprezentujące 10 proc. unijnego PKB, byłyby w stanie praktycznie wygospodarować miejsce w budżecie na zaciągnięcie wszystkich koniecznych zobowiązań bez naruszania dyscypliny budżetowej. Te państwa mogą sobie pozwolić na zadłużenie potrzebne, by zrealizować inwestycje pozwalające osiągnąć nie tylko cele UE, ale i bardziej wymagające cele z Porozumienia Paryskiego.
Pięć kolejnych krajów dałoby radę, nie przekraczając limitu zadłużenia, osiągnąć cele unijne. To Bułgaria, Estonia, Litwa, Luksemburg i Słowenia.
W przypadku Austrii, Cypru, Czech, Malty i Niemiec, ze względu na obecną wysokość zadłużenia, możliwość ta istnieje, ale stoi pod znakiem zapytania, bo mogą zostać objęte ograniczeniami dotyczącymi nowych wydatków.
Osiem krajów (w tym Polska, a także Belgia, Finlandia, Francja, Hiszpania, Holandia, Rumunia i Słowacja) natomiast nie jest w stanie osiągnąć wymaganego poziomu wydatków bez przekraczania limitu deficytu budżetowego. Żeby to było możliwe, nasz kraj, wraz z siedmioma pozostałymi, musiałby znacząco obciąć wydatki budżetowe lub zwiększyć przychody - wskazuje NEF. To drugie w praktyce oznacza podwyżkę podatków.