Niemcy chcą zarobić na zagranicznych kierowcach. Jest ostry sprzeciw UE
- Niemiecki system opłat drogowych może naruszyć zasadę niedyskryminacji w Unii Europejskiej - uznali deputowani Parlamentu Europejskiego. Na temat projektowanego w Berlinie systemu krytycznie wypowiada się wiele europejskich państw w tym Austria, Holandia, Belgia, Polska i Luksemburg.
Niemiecki parlament zatwierdził kontrowersyjny projekt nowego systemu opłat na krajowych autostradach. Dotąd większość z nich była darmowa. Od 2019 roku ma się to zmienić. Nad nowym prawem pracowano od 2013 roku. Według wielu ustawa jest dyskryminująca dla obcokrajowców korzystających z niemieckich dróg. Dyskryminacja w tym przypadku polega na tym, że niemieccy kierowcy będą mogli odliczyć opłatę za przejazdy od podatku. Tego nie będą mogli zrobić zagraniczni podróżujący.
Projekt spotyka się z falą krytyki Parlamentu Europejskiego, a także państw, które graniczą z Niemcami. - W ocenie MIB każdy krajowy system pobierania opłat drogowych, który dyskryminuje kierowców bezpośrednio ze względu na obywatelstwo lub jest powiązany z krajowymi instrumentami podatkowymi faworyzującymi obywateli danego kraju, np. z ulgą w podatku krajowym od pojazdów, przez co w praktyce głównie obciąża opłatami zagranicznych użytkowników, stanowi naruszenie zasady niedyskryminacji zapisanej w art. 18 Traktatu o Funkcjonowaniu UE - komentuje sprawę polskie Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa.
Resort infrastruktury i budownictwa zaznacza, że wprowadzane rozwiązania tylko pozornie są zgodne z prawem wspólnotowym, a w rzeczywistości pozostają w sprzeczności z podstawowymi zasadami UE i ideą jednolitego rynku europejskiego.
Państwa takie jak Holandia, Belgia czy Austria grożą podjęciem działań prawnych w związku z niemieckim systemem opłat. - Takie zachowanie sprawia wrażenie, że większe kraje w Unii Europejskiej nie muszą stosować się do zasad panujących we wspólnocie. Mamy dobre stosunki z Niemcami. I chcemy je zachować. Ale nie pozwolimy na łamanie europejskiego prawa - mówił austriacki minister transportu Jörg Leichtfried.
Opłacie ma podlegać ok. 13 tys. km niemieckich dróg. W skali roku ma to być od 60 euro do 130 euro, w zależności od rodzaju i klasy samochodu. Mniej zapłacą np. posiadacze aut bardziej ekologicznych. Ma istnieć także możliwość wykupu winiet krótkookresowych. Za dziesięć dni opłata ma wynosić od 2,5 euro do 25 euro, a za dwa miesiące od 7 euro do 50 euro.
Niemiecki minister transportu, Alexander Dobrindt, twierdzi, że taki system przyniesie ok. 540 mln euro zysku do skarbu państwa z samych opłat uiszczanych przez obcokrajowców.
Leonard Dolecki