Niemcy nadal uzależnione od energii z Rosji
Według kanclerza Olafa Scholza Niemcy nadal są uzależnione od importu energii z Rosji. "W chwili obecnej nie da się w żaden inny sposób zapewnić Europie dostaw energii na potrzeby wytwarzania ciepła, mobilności, dostaw energii elektrycznej i przemysłu" - powiedział w poniedziałek polityk.
Z tego powodu Europa celowo wyłączyła dostawy energii z sankcji nałożonych na Rosję z powodu wojny na Ukrainie - podkreślił.
Wprawdzie trwają prace nad alternatywnymi rozwiązaniami wobec energii rosyjskiej, ale to jeszcze potrwa - powiedział Scholz. "Dlatego jest to świadoma decyzja z naszej strony, aby kontynuować działalność przedsiębiorstw biznesowych w dziedzinie dostaw energii z Rosją".
Jednocześnie kanclerz zapewniła, że Niemcy z zadowoleniem przyjmują wszystkie międzynarodowe wysiłki, aby odpowiedzieć na rosyjską inwazję na Ukrainę za pomocą głębokich i ukierunkowanych sankcji.
Sankcje przeciwko rosyjskim instytucjom finansowym, Bankowi Centralnemu i ponad 500 osobom fizycznym są sformułowane w jasny sposób - pisze agencja dpa. "Wszystkie nasze działania mają na celu delikatne uderzenie w Rosję i zrównoważony rozwój w dłuższej perspektywie" - podkreślił Scholz.
Z Berlina Berenika Lemańczyk (PAP)
Rząd w Berlinie wyraża zastrzeżenia wobec apeli o embargo na import rosyjskiej energii - informuje w poniedziałek dpa. Sceptycznie wobec embarga wypowiedziała się szefowa MSZ, a także federalni ministrowie gospodarki i finansów.
Do bojkotu rosyjskich surowców (ropy i gazu ziemnego), a także kolejnych ostrzejszych sankcji wobec Rosji wezwał w poniedziałek prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. "Konieczny jest bojkot rosyjskiego eksportu, a wraz z nim rezygnacja z ropy i gazu ziemnego z Rosji" - podkreślił Zełenski.
Rzecznik rządu Steffen Hebestreit oświadczył w poniedziałek w Berlinie, że UE, w ścisłej konsultacji z USA i Wielką Brytanią, nałożyła na Rosję bardzo, bardzo daleko idące sankcje. Około jedna trzecia ropy naftowej zużywanej w Niemczech pochodzi z Rosji. "Nie jest łatwo zmienić to z dnia na dzień" - dodał rzecznik i poinformował, że "rząd federalny bardzo uważnie obserwuje dalszy rozwój sytuacji", a decyzje o wprowadzeniu embarga będą zapadać na szczeblu UE.
Celem niemieckiego rządu jest zmniejszenie zależności od Rosji w zakresie importu energii, która trwa od dziesięcioleci, ale w krótkim czasie jest to trudne - przyznał rzecznik.
Jak przypomina dpa, niemiecki minister gospodarki Robert Habeck (Zieloni) już wcześniej wypowiadał się przeciwko zakazowi importu energii z Rosji w związku z wojną na Ukrainie. Jego zdaniem Niemcy są obecnie wciąż uzależnione od importu, nawet jeśli będą podejmowane próby zmiany tej sytuacji jak najszybciej. Także minister finansów Christian Lindner (FDP) odrzucił możliwość nałożenia embarga na rosyjską ropę i gaz.
Szefowa MSZ Annalena Baerbock oświadczyła w niedzielę, że zachodnie sankcje nałożone na Rosję oraz zaopatrzenie Ukrainy w broń powinno "przynieść efekty". Podkreśliła jednak, że należy "być ostrożnym" w kwestii całkowitej rezygnacji z importu rosyjskich produktów, ponieważ "takie rzeczy muszą być dobrze przygotowywane".
Zwróciła uwagę, że sankcje nie przynoszą "natychmiastowego rezultatu" i opowiedziała się przeciwko zakazowi importu gazu, ropy i węgla z Rosji.
"Musimy być w stanie utrzymać obecne sankcje przez dłuższy czas. To wszystko będzie na nic, jeśli za trzy tygodnie okaże się, że energii elektrycznej w Niemczech starcza na kilka dni i sankcje będą musiały zostać cofnięte" - uzasadniała Baerbock.