Niemieccy przedsiębiorcy niezadowoleni z pomocy rządu
U naszych zachodnich sąsiadów indeks Instytutu Ifo obrazujący nastroje przedsiębiorców wzrósł w lutym do 92,4 punktu z 90,3 w styczniu. Jednak właściciele wielu niemieckich firm narzekają na zbyt skromną pomoc finansową ze strony państwa.
Wskaźnik Ifo pozytywnie zaskakuje od kilku miesięcy, gdyż jego wartość jest dużo większa niż w kwietniu zeszłego roku, kiedy spadła do 74,4 punktu. W ostatnich latach najwyższy pułap indeks osiągnął w styczniu 2017 roku - 117,6 punktu.
Nadspodziewanie dobry jest też najnowszy, wstępnie policzony wskaźnik koniunktury PMI dla niemieckiego przemysłu. Wzrósł do 60,6 punktu z 57,1 w styczniu. To najlepszy wynik od trzech lat. Najwyższy rezultat od 2018 roku zanotowali też Francuzi (55 punktów) i cała strefa euro (57,7 punktu).
Dużo gorzej jest z sektorem usług. Niemiecki PMI w tej sferze w lutym osiągnął wartość gorszą od prognoz ekonomistów - 45,9 punktu. Na jeszcze niższym poziomie znalazły się usługowe wskaźniki PMI w strefie euro (44,7 punktu) i we Francji (43,6).
Warto pamiętać, że usługi odpowiadają za ponad połowę PKB Europy Zachodniej i tworzą tam większość miejsc pracy. Oba sektory różnią się też strukturą własności. W przemyśle dominują wielkie korporacje, często działające na skalę globalną, podczas gdy usługi są bardzo rozdrobnione i zazwyczaj opierają się na małych firmach rodzinnych.
- Lutowe lockdowny uderzyły w sektor usług strefy euro, zwiększając prawdopodobieństwo spadku PKB w pierwszym kwartale 2021 roku. Jednak negatywne zjawiska były łagodzone przez znaczący wzrost w przemyśle, co tworzy perspektywę znacznie mniejszej dekoniunktury niż w pierwszej połowie 2020 roku. Produkcja w fabrykach rosła w najszybszym tempie od trzech lat, co zawdzięczamy głównie imponującym osiągnięciom niemieckich producentów - komentuje Chris Williamson, główny ekonomista IHS Markit.
W połowie lutego kanclerz Angela Merkel i premierzy krajów związkowych zdecydowali o przedłużeniu lockdownu do 7 marca. W dodatku, Niemcy debatują, jak będzie wyglądała tegoroczna Wielkanoc (4-5 kwietnia). Dominuje pogląd, że świąteczne wyjazdy, wycieczki i wizyty będą zabronione.
Minister gospodarki Niemiec Peter Altmaier rozmawiał w zeszłym tygodniu z przedstawicielami 40 zrzeszeń gospodarczych. Podkreślał, że wypłaconych zostało 90 procent zaliczek dla firm, które są zamknięte od początku listopada. Całą tę pomoc oszacował na ponad 6 miliardów euro. Jednak niemieccy przedsiębiorcy narzekali, że kwota wsparcia w większości przypadków wynosi tylko kilka tysięcy euro i czasami nie wystarcza na opłacenie czynszu.
Już wkrótce rząd w Berlinie ma zwiększyć pomoc dla firm dotkniętych pandemią. Dotacje, których nie trzeba będzie zwracać, mają być dostępne również dla dużych przedsiębiorstw o rocznych obrotach powyżej 750 milionów euro. Wprowadzono też wsparcie finansowe na początek działalności dla samozatrudnionych w wysokości do 7500 euro oraz fundusz na szczególnie trudne przypadki. Jeśli przedsiębiorstwo nie spełnia ogólnych kryteriów wymaganych do wypłaty pieniędzy, może starać się o indywidualne zbadanie swojej sytuacji.
Niemieccy ekonomiści różnią się w szacunkach jak duże straty ponosi gospodarka w czasie lockdownu. Badacz Instytutu Ifo, Timo Wollmershäuser, oblicza, że tygodniowo w Niemczech utracona wartość wynosi 1,5 miliarda euro. Instytut Gospodarki Niemieckiej w Kolonii, który jest bliski pracodawcom, podaje kwotę znacznie wyższą - od 3,5 do 5 miliardów euro.
To, jak wysokie są straty gospodarcze spowodowane opóźnieniami, zależy w dużej mierze od założeń. Pytanie brzmi, co jest punktem odniesienia. Jeśli za podstawę porównania przyjmiemy sytuację gospodarczą sprzed wybuchu pandemii, straty okazują się bardzo wysokie - tłumaczy Claus Michelsen z Niemieckiego Instytutu Badań Gospodarczych (DIW) w Berlinie. DIW prognozuje 3-procentowy spadek niemieckiego PKB w pierwszym kwartale tego roku.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
Czynnikiem decydującym o ożywieniu gospodarczym będzie tempo szczepień. Wielu naukowców zgadza się w tej kwestii z przedsiębiorcami i politykami. - Sprawny program szczepień przyspieszyłby korzystne zmiany ekonomiczne - mówi Michelsen. W najnowszym dokumencie inicjatywa "No COVID", która zrzesza lekarzy, ekonomistów i naukowców, wzywa rządzących do wyłożenia na stół pieniędzy na szybsze szczepienia i to bez względu na to, ile będą kosztować.
Jacek Brzeski