Niemiecka prasa o kryzysie gazowym: Runął niemiecki domek z kart

Gaz przestał płynąć gazociągiem Nord Stream 1. Nikt nie wie, czy dostawy zostaną wznowione. Niemiecka prasa komentuje. W związku z pracami konserwacyjnymi wstrzymano transport gazu z Rosji do Niemiec gazociągiem Nord Stream 1. Jego przegląd powinien potrwać około 10 dni, ale władze w Berlinie obawiają się, że Rosja może już nie wznowić transportu surowca. Ten temat zajmuje we wtorek (12.07.2022) niemiecką prasę.

Pomagajmy Ukrainie - Ty też możesz pomóc

Komentator dziennika "Frankfurter Allgemeine Zeitung" pisze, że trudno zaakceptować bezsilność, jaką wykazują przedstawiciele najwyższych władz Niemiec, skonfrontowani z pytaniem, czy jesienią będzie docierać do Niemiec wystarczająca ilość gazu. "Nie wiemy tego" - przyznawali w poniedziałek minister gospodarki Robert Habeck i szef Federalnej Agencji ds. Sieci Klaus Mueller. "W krótkim czasie zawalił się niemiecki domek z kart. Zlekceważone zostały trzy chronione ustawami żelazne pryncypia: efektywność gospodarcza, troska o środowisko i bezpieczeństwo dostaw. (...) Tym bardziej paniczna jest obecna pobudka. Mówi się o stanie alarmowym, podziale (społeczeństwa), załamaniu (gospodarki)".

Reklama

"Putin uchodzi za zawodnika, który - mając kiepską kartę - gra bardzo wysoko" - czytamy w regionalnym dzienniku "Rhein-Zeitung". "Rosyjski prezydent rzeczywiście bardzo sprytnie wykorzystuje teraz swoje opcje, aby zasiać niepewność na Zachodzie. Jest to głównym celem jego agresywnej polityki konfrontacji. Przez dziesięć dni Zachód, a zwłaszcza Niemcy, wpatrują się w gazociąg Nord Stream 1 jak królik w węża. Czy Putin przywróci dostawy gazu po przeglądzie? Przywódcy na Kremlu pewnie podoba się, że pozostawia Zachód w niepewności i pozwala drżeć zależnemu od gazu przemysłowi i odbiorcom. To jego brudna gra" - czytamy.

Gazeta "Nuernberger Nachrichten" ocenia z kolei, że kanclerz Olaf Scholz postąpił słusznie, nie zgadzając się na natychmiastowe wstrzymanie dostaw gazu z Rosji po wybuchu rosyjskiej wojny przeciwko Ukrainie. "Niektórzy tego się wówczas domagali, w nadziei, że w ten sposób zmuszą dyktatora (Putina) do ugięcia się. Trudno pomyśleć, jak bardzo musielibyśmy teraz drżeć, gdyby w ubiegłych tygodniach nie napełniono zbiorników z gazem, a przemysł nie mógłby opracować planów kryzysowych. Grożący chaos energetyczny byłby jeszcze większy, a wraz z nim - ryzyko socjalnych i społecznych przesunięć w Niemczech".

Komentator dziennika "Neue Osnabruecker Zeitung" pisze z kolei, że nie można rysować przyszłości tylko w czarnych barwach. "Możliwe scenariusze są bez wątpienia groźne. Ale czy trzeba od razu wywoływać wilka z lasu? Jeśli Rosja wstrzyma dostawy, a gazu będzie jeszcze mniej, dwie sprawy trzeba postawić jasno: Zaopatrzenie gospodarstw domowych, szpitali, przedszkoli i szkół ma absolutne pierwszeństwo. A po drugie: kto, z powodu eksplodujących cen, nie będzie w stanie zapłacić rachunków za energię, ten musi być chroniony przed odłączeniem gazu albo prądu, a także przed utratą mieszkania. Pozwolić, by ludzie siedzieli w ciemnościach i chłodzie byłoby przyznaniem się do porażki. I byłby to kolejny triumf Władimira Putina, który wykorzystuje energię jako broń i środek szantażu. Nie powinniśmy mu na ten triumf pozwolić".

Autor Wojciech Szymański

Redakcja Polska Deutsche Welle

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

Zobacz również:

Deutsche Welle
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »