Niespodziewany skok płac
Przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw zwiększyło się w październiku o 6,4% w stosunku do wartości sprzed roku, czyli znacznie powyżej przewidywań analityków.
Średnia płaca brutto wzrosła do 2539 zł - dla porównania, dokładnie rok wcześniej była ona równa 2386 zł. Jeszcze we wrześniu bieżącego roku dynamika wynagrodzeń była również zaskakująca, ale w odwrotnym kierunku - znalazła się na poziomie zaledwie 1,8% (r/r).
W październiku nastąpił także wzrost zatrudnienia, które znalazło się na poziomie 4 800 tys. pełnych etatów. Było ono tym samym większe o 2,1% niż przed rokiem. W przeciwieństwie do dynamiki wynagrodzeń, tempo wzrostu zatrudnienia nie stanowiło zaskoczenia dla ekonomistów. Było ono nieznacznie niższe niż w poprzednim miesiącu (2,3% r/r) ze względu na niewielki efekt bazy.
Wynagrodzenie w ujęciu realnym (po uwzględnieniu inflacji) było w październiku wyższe o około 4,8% niż przed rokiem. Jest to znacząca zmiana, mogąca spowodować wyraźną reakcję popytu konsumpcyjnego, tym bardziej, że przybyło przecież (o wspomniane 2,1%) pracowników dysponujących poważniejszą siłą nabywczą. Tak więc trzeci kwartał zaczął się optymistycznym akcentem, przynajmniej jeśli chodzi o perspektywy dla wzrostu gospodarczego.
Tak wysoki wzrost wynagrodzeń i funduszu płac może spotęgować obawy o tzw. efekt drugiej rundy, przejawiający się we wzroście presji płacowej w odpowiedzi na wzrost inflacji. Od momentu akcesji do Unii Europejskiej nie był on widoczny - wynagrodzenia rosły wolniej niż indeks cen konsumpcyjnych, przez co realne płace nawet spadały.
W obecnej chwili możliwe jest, że efekt ten zaczyna działać z opóźnieniem. Powstaje wobec tego pytanie, czy jest on niebezpieczny z punktu widzenia stabilności cen. Przy próbie udzielenia odpowiedzi należałoby pamiętać, że w chwili obecnej obserwujemy nieznaczną presję dezinflacyjną, ze względu na relatywnie niski popyt konsumpcyjny ze strony gospodarstw domowych.
Wobec tego wzrost płac powinien oddziaływać w pierwszej kolejności na wzmocnienie tej części popytu - a dopiero potem, w momencie gdy gospodarka zbliży się do granic możliwości produkcyjnych, mogłaby nastąpić presja na wzrost cen. Poza tym tak wysoki wzrost płac zaobserwowaliśmy na razie tylko jeden raz i to po bardzo niskim wzroście w poprzednim miesiącu. Kolejne dane pozwolą na dokładniejszą interpretację procesów zachodzących w płacowej sferze gospodarki.
Juliusz Radwański