Nowe auto FIAT-a wyjedzie z fabryki w Tychach

A jednak. Wbrew protestom włoskich pracowników FIAT-a nowe auto koncernu opuści mury fabryki w Tychach. Gotowa jest już prawie linia montażowa, z której w styczniu 2003 r. zjedzie pierwszych 300 samochodów.

A jednak. Wbrew protestom włoskich pracowników FIAT-a nowe auto koncernu opuści mury fabryki w Tychach. Gotowa jest już prawie linia montażowa, z której w styczniu 2003 r. zjedzie pierwszych 300 samochodów.

Wartość inwestycji sięgnie 570 mln EUR (prawie 2,3 mld zł).

Kilka tygodni temu Umberto Bossi, lider Ligi Północnej i minister do spraw reform w rządzie Silvio Berlusconiego, zasugerował, że produkcja nowego modelu FIAT-a powinna zostać ulokowana w zagrożonej redukcją zatrudnienia fabryce na Sycylii, a nie w Tychach. Wiele wskazuje na to, że jego apel nie spotkał się ze zrozumieniem władz turyńskiego koncernu.

- Decyzja o podjęciu produkcji nowego małego samochodu w fabryce w Tychach nie zmieniła się. Jesteśmy zdecydowani i przygotowani na to, aby rozpocząć ją już w styczniu 2003 r. Z taśmy zjedzie wówczas tzw. preseria, czyli pierwszych 300 samochodów. Nie będą one jednak przeznaczone do sprzedaży, tylko do testów i badań. Linia produkcyjna jest już tak zaawansowana, że będzie gotowa do uruchomienia przed Bożym Narodzeniem. Całość inwestycji, związanej z tym projektem, zamknie się kwotą 570 mln EUR (prawie 2,3 mld zł) - deklaruje Gianni Coda, dyrektor odpowiedzialny w koncernie FIAT za marki Fiat, Lancia oraz samochody dostawcze.

Reklama

Powiało optymizmem

Właściwa produkcja samochodu, na początek w wersji pięciodrzwiowej, ruszy w maju 2003 r. Jej planowana w przyszłym roku wielkość wynosi 70 tys. sztuk. W 2004 r. powinna już osiągnąć poziom 200 tys. Samochody sprzedawane będą zarówno w Polsce, jak i w Europie.

- Oczywiście zdajemy sobie sprawę z tego, że w Polsce sprzedana zostanie stosunkowo mała część produkcji. Sądzę, że w 2004 r. wyeksportujemy do Europy 160 tys. sztuk - mówi Gianni Coda.

Podkreślił, że na razie nie ma mowy o zaprzestaniu produkcji Seicento, który nadal będzie sprzedawany zarówno na rynku polskim, jak i na eksport. Gianni Coda nie powiedział jednak, jak długą przyszłość ma przed sobą ten model.

Pieniądze, pieniądze

Pieniądze, które zostały, są i będą zainwestowane w ten projekt, podzielone zostały między konieczne badania i stworzenie linii produkcyjnej.

- Koszt produkcji to 400 mln EUR (1,6 mld zł), badań - 170 mln EUR (680 mln zł) - wylicza Gianni Coda.Z nową produkcją w Tychach związana jest bezpośrednio wspólna z General Motors inwestycja w fabrykę silników w Bielsku-Białej, gdzie obie firmy zainwestowały 380 mln EUR (1,5 mld zł).

- Nowy samochód wyjedzie z fabryki w Tychach dzięki pracy silnika z Bielska-Białej - podkreśla Gianni Coda.

Małe jest piękne

Mimo kryzysu na krajowym rynku motoryzacyjnym, producenci aut nie tracą nadziei, że segment najmniejszych samochodów będzie potencjalnie źródłem bardzo dużych zysków. Stąd nie dziwi tempo, w jakim FIAT szykuje się do wejścia rynek z nowym modelem. Koncern musi jednak liczyć się z bardzo silną konkurencją. Bardzo aktywni w tym segmencie są m.in. Toyota czy grupa PSA (Peugeot/Citroen), która w czeskim Kolinie buduje nową fabrykę.

- Po jej uruchomieniu z pewnością zaatakujemy segment aut kosztujących poniżej 30 tys. zł - deklarował niedawno na łamach "PB" Makoto Seki, prezes Toyota Motor Poland.

Niemal identyczne zapewnienia składał także Philippe Jombart, prezes Renault Polska. Po uruchomieniu w 2005 r. przez Renault produkcji nowej Dacii w Rumunii na polski rynek trafić miałyby samochody będące odpowiedzią na auta typu Seicento czy Matiz.

Kryzys FIAT-a

Przeżywający poważny kryzys FIAT zapowiedział, że należy liczyć się z zamknięciem jego niektórych zakładów we Włoszech. Jednocześnie zwrócił się do rządu włoskiego o pomoc. Miałaby ona polegać m.in. na tym, by ponad 8 tys. zbędnych robotników nie straciło pracy, ale poszło na przymusowy urlop, płacony częściowo z funduszy państwowych. W ten sposób FIAT zaoszczędziłby 1 mld EUR (4 mld zł), które musiałby wyłożyć zwalniając tych ludzi.

WYWIAD Z ENRICO PAVONI

Mamy wyśrubowane oczekiwania

Paweł Janas, AYA

Jesteśmy szybsi niż konkurenci, dlatego nie boimy się czeskiego projektu Toyoty ani zapowiedzi PSA - mówi Enrico Pavoni, szef FIAT Auto Poland i FIAT Polska. Jego zdaniem, nowy model Fiata odniesie większy sukces niż Seicento.

PB: W segment małych aut mają wejść Toyota i PSA. Myśli Pan, że znajdzie się tam jeszcze miejsce dla nowego Fiata ?

Enrico Pavoni: Nikt nam nie obiecywał, że nie będzie konkurencji na rynku. Przeciwnie, sami ją przecież tworzymy wprowadzając auto do produkcji i samochód szybciej niż konkurenci. Nie boimy się więc o miejsce dla naszego samochodu. Gdy inni dopiero planują, my już za kilka miesięcy zobaczymy samochód w salonach sprzedaży.

BP: Wprowadzenie Seicento było sukcesem. Czy poziom oczekiwań związanych z nowym modelem jest równie wysoki?

EP: Znacznie wyższy. Zaoferujemy większą gamę modeli, lepsze silniki, słowem - ten samochód powinien sprzedawać się znacznie lepiej niż poprzednik.

PB: Kto zatem siądzie za kierownicą nowego fiacika?

EP: Sądzę, będzie pełnił rolę pierwszego samochodu w rodzinie. Myślę też, że będzie interesującym samochodem dla kobiet oraz dorastających dzieci. Proszę mi wierzyć: sam kupię ten samochód dla swojej rodziny.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: linia | Fiat | fabryka | Tychy | tychow | nowe auta | samochody | auto | Fiata
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »