Nowy Jork na skraju bankructwa

Nowy Jork pogrąża się w najgorszym od 50 lat kryzysie gospodarczym. Wcześniejsze zamknięcie miasta, pandemia, zniszczenia spowodowane rozruchami, spowodowały, że miasto znajduje się na granicy bankructwa.


Nowojorskie hotele świecą pustkami. Większość z nich zamknięto. W nielicznych zaś władze miasta umieściły bezdomnych. Hotelarze protestują, bowiem bezdomni dewastują je. Zamarła turystyka, która przynosiła miastu każdego roku ponad 44 miliardy dolarów.

Nie działa również ponad 60 procent restauracji, barów i sklepów. Broadwayowskie teatry, opera i filharmonia zamknięte będą do końca roku. W tragicznej sytuacji są artyści, którzy nie mogą liczyć na jakiekolwiek źródła dochodów.

Odwołano również nowojorski maraton, jedną z najbardziej dochodowych imprez, na której miasto zarabiało ponad 400 milionów dolarów. Na dodatek, jak poinformował dziennik New York Post, straty spowodowane rozruchami i protestami kosztowały miasto ponad 200 milionów.

Reklama

Upadek turystyki z powodu Covid-19 uderza w różne instytucje od katedry św. Patryka po sprzedawców wokół stadionu Yankess - donosi "New York Times".

Według dziennika w 2018 roku, do miasta przybyła rekordowa liczba 65 mln turystów z całego świata. Wydali oni podczas pobytu w mieście 44 mld dolarów. Miało to kluczowe znaczenie dla funkcjonowania hoteli, restauracji, barów, sklepów, teatrów czy muzeów.

Jak podkreśla dziennik obecnie tzw. Wielkie Jabłko pogrążone jest w najgorszym kryzysie gospodarczym od lat 70. ubiegłego wieku. Gremialny powrót tłumów odwiedzających miasto wydaje się odległy. Tym bardziej, że liczba zakażeń koronawirusem w Ameryce wciąż rośnie.

Nowojorski dziennik przytacza przykłady instytucji porażonych finansowo z powodu pandemii. Są tak różne jak katolicka katedra św. Patryka, teatry broadwayowskie, a także sklepy z pamiątkami i bary wokół stadionu baseballistów Yankees."NYT" przypomina, że do katedry przy 5. Alei na Manhattanie w niedzielę przychodziło na msze święte ok. 15 tys. ludzi. Każdego roku świątynia przyciągała ponad pięć mln osób spoza miasta. Teraz stoi pusta.

Według gazety katedra stoi w obliczu niedoboru budżetu w wysokości 4 mln dolarów, co stanowi około jednej czwartej jej rocznych dochodów. Podobnie jak wiele innych parafii, jej funkcjonowanie opiera się na ofiarach zebranych podczas mszy św. z których trzeba m.in. zapłacić za prąd elektryczny i utrzymać pracowników. Dodatkowe wydarzenia związane ze zbieraniem funduszy, które często mają formę przyjęć, nie są bezpieczną alternatywą. Duże kłopoty przeżywają zamknięte od 12 marca teatry Broadwayu. Termin reaktywowania ich działalności był kilkakrotnie przekładany. Najnowszy wyznaczono na początek przyszłego roku.

Przed wybuchem epidemii Broadway wystawiał 31 spektakli. Poprzedni sezon przyniósł 1,8 mld dolarów zysku. "Branża jest postrzegana jako jedna z tych, w których najtrudniej wznowić pracę. Przedstawienia na Broadwayu są bowiem często odwiedzane przez turystów i seniorów, dwie grupy, które wydają się wracać na Times Square wolniej niż inne" - zauważa gazeta.

Ostatnio rozpoczął się nowy sezon baseballu. W zwykły dzień mecz na Yankee Stadium w południowym Bronksie przyciąga około 40 tys. kibiców - wielu spoza miasta. Major League Baseball nie zezwala obecnie na udział publiczności, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się koronawirusa. "Oznacza to, że hurtownicy i sprzedawcy wokół stadionu mieszczącego się w najbiedniejszym okręgu Kongresu USA w kraju stracili swoje główne źródło dochodów: kibiców, którzy wypełniają bary i sklepy z pamiątkami" - ocenia "NYT".

IAR/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Nowy Jork | koronawirus USA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »