Obalony został mit i co dalej?

O ile światowe spowolnienie nie przerodzi się w Polsce w recesję, zamiast chować głowy w piasek będziemy remontować swoje portfele na dużą skalę.

Kryzys przez pryzmat polskiego inwestora

To co się zdarzyło w tym roku na rynkach finansowych teraz wdziera się od realnej sfery gospodarki. O czym świadczy fakt, iż ekonomiczne potęgi dopadła już recesja. Obecnie inwestorzy, nawet jeżeli biorą pod uwagę czynniki fundamentalne, często na skutek panicznych reakcji redukują swoje pozycje we wszystkich obszarach rynku. Dotychczas, najbardziej "skażony" był sektor finansowy, teraz kryzysowe sygnały docierają również z przemysłu (szczególnie motoryzacyjnego). Spadające wydatki konsumentów, które przekładają się na ograniczanie produkcji, wpływają na decyzje o redukowaniu zatrudnienia i nie wróżą nic dobrego na najbliższe kwartały.

Reklama

Obalony został mit o niezależności gospodarek wschodzących, które miały przejąć pałeczkę po Stanach Zjednoczonych. Choć trend ten zaczął się klarować, dzień sprawdzianu dla tych gospodarek nadszedł zbyt wcześnie. Świadczy o tym niemal paniczna redukcja stóp procentowych w Indiach i uruchamianie rządowych funduszy w głównie w Chinach i które mają stymulować gwałtownie zwalniające "tygrysie gospodarki".

Co nam grozi?

Dotychczas zagrożenie dla gospodarek wschodzących, zatem również Polski, objawiało się jedynie na płaszczyźnie rynków finansowych. Gwałtownie spadały ceny akcji na GPW, których dynamikę pogłębiały umorzenia w funduszach inwestycyjnych. Impuls dla spadków przyszedł jednak z zewnątrz. W poszukiwaniu gotówki zagraniczni inwestorzy zaczęli wycofywać się najpierw z rynków wschodzących. Kursy walut zmieniały się w zadziwiający sposób, dyktowane zarówno wspomnianymi zleceniami sprzedaży na parkietach akcyjnych, jak i pozycjami spekulacyjnymi. Zatem, o ile fundamenty polskiej gospodarki pozostawały wyjątkowo silne, gdy nasi sąsiedzi z jednej strony wstępowali w fazę recesji, z drugiej wręcz błagali o międzynarodową pomoc, o tyle dziś wiadomo, iż nie jesteśmy "wyspą". Mimo to, że kryzys przenika do naszego kraju, polska gospodarka jest silna.

Średnie prognozy wzrostu PKB na rok 2009 r. wynoszą ok. 3 procent. Nie ulega wątpliwości, że zyski rodzimych przedsiębiorstw nie będą zachwycały, szczególnie tych współpracujących z zagranicą. Zatem kursy akcji są odzwierciedleniem oczekiwania na gorsze czasy. WIG 20 w trzecim tygodniu listopada przebił poziom z 24 października - 1555 punktów. Niewielkie są szanse, iż kurs spadnie poniżej 1500 punktów. Dopiero widmo recesji w Polsce może taki scenariusz wdrożyć w życie.

Tymczasem na ważniejszych z globalnego punktu widzenia parkietach skala niepewności nabrała spektakularnych rozmiarów.

Dezorientację inwestorów potęguje zmiana planów dot. TARP (Troubled Asset Relief Program) czy oczekiwania na oficjalne przejęcie władzy przez Obamę, który jest postrzegany jako potencjalny wybawca. Przy okazji amerykańskiej gospodarki, nie sposób ominąć aspektu monetarnego, w ramach którego w zaledwie kilka miesięcy obawy związane z inflacją, przerodziły się w strach przed deflacją. W momencie, gdy poziom stopy Fed funds osiągnął pułap niezwykle blisko 0 (1 proc.) już niedługo może skończyć się stymulacyjny potencjał w zakresie polityki stóp. Na tym tle największe są obawy o bolesną i niezwykle długą recesję. Japonia, która od wielu lat balansuje na krawędzi deflacji już przez ponad 15 lat nieskutecznie próbuje wrócić na ścieżkę dynamicznego wzrostu

Rynki surowców, a szczególnie metali przemysłowych i surowców energetycznych, również odznaczyły się słabymi wynikami w ostatnich miesiącach. Oczywisty wpływ na ich notowania miał malejący popyt wynikający bezpośrednio z recesji bądź hamowania gospodarek. Równie ważna jest postawa inwestorów, którzy uwalniają gotówkę poprzez zamykanie pozycji na wszystkich rynkach. Umacniający się dolar ma również wpływa na notowania surowców, gdyż nadal zdecydowana większość rozliczeń kontraktów o dostawę surowców bazuje właśnie na amerykańskiej walucie. Wynika to z niezwykle silnego popytu na papiery rządowe Stanów Zjednoczonych postrzegane jako najbezpieczniejsze instrumenty na świecie.

Duża nerwowość powoduje rosnące zainteresowanie tradycyjnymi lokatami terminowymi. Zaufanie do nich wzmacniają coraz większe gwarancje władz. Wzrasta również zainteresowanie produktami strukturyzowanymi, które szczególnie w czasach tak silnej awersji do ryzyka, oferują ciekawe ekspozycje, przy gwarancji określonego poziomu kapitału i często korzystnej podatkowo formy.

Nadchodzący rok będzie zdominowany przez ostrożnych inwestorów, którzy wycofują się z najbardziej ryzykownych strategii.

Nie oznacza to, iż fundusze akcyjne będą odstawione na bok. Znaczne grono inwestorów, (szczególnie tych najbardziej doświadczonych), które chłodno ocenia bieżące zawirowania utrzymuje swoje oszczędności w tych agresywnych formach. Konsekwentnie realizują strategię budowania długoterminowego portfela. Informacja ta jest o tyle istotna, iż portfele funduszy nadal istotnie wpływają na notowania naszej GPW.

Kryzys jest ogromny, dlatego niektóre zasady dotyczące oszczędzania mogą być teraz dość kontrowersyjne. Skala jednak niekorzystnych zjawisk generuje też szereg ciekawych koncepcji inwestycyjnych. Kto zachowa zimną krew, ma okazję zbudować atrakcyjny portfel. O ile światowe spowolnienie nie przerodzi się w Polsce w recesję, zamiast chować głowy w piasek będziemy remontować swoje portfela na dużą skalę.

Michał Poła, analityk

New World Alternative Investments

NWAI
Dowiedz się więcej na temat: notowania | co dalej | kryzys
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »