Obniżone stopy Fed nie zrujnowały dolara. Wielką próbą będą wybory

Notowaniom dolara niespecjalnie zaszkodziło mocne obniżenie stóp procentowych przez Fed. Jednak kontynuowanie luźnej polityki monetarnej w USA może na dłuższą metę osłabić walutę Amerykanów. Dużo będzie zależało także od wyniku listopadowych wyborów prezydenckich.

  • Wiele wskazuje na to, że choć Rezerwa Federalna radykalnie obniżyła stopy, to jednocześnie przekonała inwestorów, że Stanom Zjednoczonym nie zagraża recesja;
  • Według najdalej idących prognoz, dolar do końca przyszłego roku potanieje do 3,75 zł, co byłoby najniższą wartością od czerwca 2021 roku;
  • W skrajnym scenariuszu przygotowanym przez ING Bank, euro w ostatnim kwartale 2025 roku może kosztować tylko 0,95 dolara, jeśli prezydentem będzie Donald Trump, albo aż 1,18 dolara w przypadku prezydentury Kamali Harris;

Choć wielu analityków zdziwiła obniżka stóp procentowych w USA aż o 50 punktów bazowych, to dolar przyjął ją zaskakująco spokojnie. Mimo pierwszego szoku, kurs waluty Amerykanów nie runął, a euro nie przełamało bariery 1,12 dolara, czyli nie stało się tak mocne jak chociażby pod koniec sierpnia. Na polskim rynku walutowym krótkotrwały szok polegał na spadku notowań dolara poniżej 3,81 zł. Potem jednak dolar wrócił do poziomu 3,82 - 3,83 zł, czyli znalazł się wyraźnie ponad dołkiem z sierpnia tego roku.

Powell łagodzi obyczaje

Rezerwa Federalna rozpoczęła cykl obniżek od mocnego cięcia. Zredukowanie przedziału stopy funduszy federalnych do 4,75-5,00 proc. z 5,25-5,50 proc. zostało uznane przez niektórych ekonomistów za próbę zapobiegania recesji grożącej gospodarce Stanów Zjednoczonych. Inni twierdzą, że Rezerwa Federalna obcięła stopy aż o 50 punktów bazowych, by nadrobić kalendarzowe opóźnienia w łagodzeniu polityki pieniężnej.

Reklama

Szef Fed Jerome Powell zapewnia, że jego instytucja w żadnym wypadku nie spóźniła się z decyzją, a po prostu postanowiła dostosować warunki monetarne do sytuacji makroekonomicznej, czyli do spadającej inflacji i do lekko słabnącego rynku pracy. 

Powell dodał, że recesja nie jest zagrożeniem dla USA, a podstawy wzrostu gospodarczego są silne. Wyjaśnił też, że Fed nie musi wykonywać żadnych panicznych ruchów, a redukowanie stóp procentowych jednorazowo o 50 punktów bazowych nie będzie nową normą.

Fed spodziewa się co najmniej 2-procentowego wzrostu PKB w 2024 roku i ciągle dobrej sytuacji w sferze zatrudnienia. Inwestorzy deklaracje Powella odebrali jako zapowiedź scenariusza "miękkiego lądowania" gospodarki USA. Dominuje pogląd, że choć Fed radykalnie obniżył stopy, to jednocześnie u nikogo nie wzbudził lęków recesyjnych.

Skomplikowane relacje dolara z euro

Rynki spekulują teraz, że stopy procentowe w USA zostaną obcięte o kolejne 50 punktów bazowych do końca 2024 roku. Natomiast w 2025 roku miałyby spaść o dalsze 100 punktów, czyli w sumie cofnęłyby się do przedziału 3,25-3,50 proc. Tak duża zmiana może osłabić dolara w relacji do euro, chyba że Europejski Bank Centralny też będzie zmuszony mocno ciąć stopy i deprecjonować własną walutę.

Trzeba tu przypomnieć, że tańszy pieniądz tworzy nowe warunki gospodarcze. Po pierwsze, zwiększa rentowność inwestycji prowadzonych przez spółki giełdowe, czyli podwyższa ich wycenę. Po drugie, zmniejsza atrakcyjność inwestowania w obligacje, gdyż te dają niższy procent. Po trzecie, podnosi atrakcyjność aktywów "niepracujących", czyli nie wypłacających odsetek, takich jak złoto.

Analityk Tickmill Marcin Kiepas zakłada, że kurs euro może jesienią tego roku dotrzeć w rejon oporu, który wyznaczają szczyty z lipca 2023 roku na poziomie 1,126 dolara. Później jednak wspólna waluta może mieć duże trudności z kontynuacją wzrostów, zwłaszcza jeśli Fed nie obniży stóp procentowych przy okazji następnego, listopadowego posiedzenia władz monetarnych.

Dolar w Polsce

Waluta Amerykanów w naszym kraju absolutne szczyty osiągała pod koniec września 2022 roku, kiedy trzeba było za nią zapłacić 5,06 zł. Od tamtej pory dolar potaniał o 1,25 zł. Wielu ekonomistów przewiduje, że złoty nadal będzie się umacniać. Kluczowy argument, to prognoza, że amerykańska Rezerwa Federalna będzie obniżać stopy procentowe na niemal każdym kolejnym posiedzeniu aż do czerwca 2025 roku. Tymczasem nasza Rada Polityki Pieniężnej decyzję o luzowaniu monetarnym przesuwa na dalszą przyszłość.

Deprecjacji dolara oczekują między innymi analitycy mBanku i Crédit Agricole. Pierwsi z nich widzą dolara na poziomie 3,78 zł pod koniec 2025 roku. Przedstawiciele Crédit Agricole sugerują, że w tym samym czasie waluta Amerykanów potanieje do 3,75 zł, co byłoby najniższą wartością od czerwca 2021 roku. Natomiast eksperci MUFG prognozują, że jeszcze przed końcem marca 2025 roku dolar spadnie do 3,754 zł.

Trump, Harris i waluty

Eksperci ING spodziewają się bardzo dużej zmienności na rynkach walutowych w związku z wyborami prezydenckimi w USA zaplanowanymi na 5 listopada. W ich scenariuszach eurodolar waha się od 0,95 do 1,18, w zależności od tego, czy wyścig o Biały Dom wygra Republikanin Donald Trump czy Demokratka Kamala Harris. 

"Pomimo spekulacji, że Trump osłabi dolara, należy założyć, że jego administracja będzie pozytywna dla amerykańskiej waluty. Z kolei status quo administracji Harris postrzegamy jako lekko negatywny dla dolara" - czytamy w raporcie ING.

Analitycy banku są zdania, że po wyborze Trumpa Stany Zjednoczone obiorą kurs na protekcjonizm gospodarczy, a jednocześnie nastąpi wzrost awersji do ryzyka inwestycyjnego, co sprzyja potędze dolara. 

"Wojna handlowa prowadzona przez prezydenta Trumpa w latach 2018-19 spowodowała, że dolar cieszył się dużą siłą. W tamtym czasie polityka handlowa Stanów Zjednoczonych skupiała się na Chinach. To, czy w trakcie ewentualnej nowej kadencji Trumpa protekcjonizm będzie skoncentrowany na Chinach, czy też stanie się bardziej globalny (uniwersalne cła), zadecyduje o tym, czy waluty Kanady i Meksyku zostaną wciągnięte w wyprzedaż" - piszą  analitycy ING.

Ekonomiści banku prognozują, że najtrwalsze zyski dolara w czasie prezydentury Donalda Trumpa wynikałyby z luźniejszej polityki fiskalnej i ostrzejszej polityki pieniężnej, co ożywiłoby tezę o wyjątkowości USA. 

"Pytanie brzmi jednak: ile czasu zajęłoby administracji Trumpa przeforsowanie w Kongresie przedłużenia cięć podatkowych? W 2017 roku wprowadzanie obniżki podatków trwało rok, a w międzyczasie wartość dolara spadła o 5 proc." - przypominają analitycy ING.

Prognoza ING Banku na czwarty kwartał 2024 roku zakłada spadek eurodolara do 1,02 w przypadku agresywnej i niezakłóconej polityki Donalda Trumpa. Jeśli jego administracja napotka opór w postaci zdominowanego przez Demokratów Senatu, to eurodolar zatrzyma się na poziomie 1,06. Natomiast jeśli w Gabinecie Owalnym zasiądzie Kamala Harris, to euro wzmocni się i prawdopodobnie przekroczy pułap 1,12 dolara.

Najbardziej rozbieżne prognozy ING Bank przygotował dla ostatniego kwartału 2025 roku, czyli momentu, gdy będzie kończył się pierwszy rok nowej kadencji prezydenckiej w Waszyngtonie. Analitycy zakładają, że eurodolar znajdzie się na poziomie 0,95, jeśli prezydent Trump będzie miał wolną rękę, albo 1,03, jeśli będzie musiał się mierzyć z Senatem hamującym jego działania. Dla ewentualnej prezydentury Kamali Harris kontynuującej politykę Joe Bidena ekonomiści ING przewidują notowania euro na poziomie nawet 1,18 dolara.

Jacek Brzeski

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »