Ocena styczniowej inflacji zależy od jej interpretacji

Pierwszy tegoroczny komunikat Głównego Urzędu Statystycznego o miesięcznym wskaźniku cen towarów i usług konsumpcyjnych - czyli po prostu o inflacji - ma wydźwięk dualistyczny.

Pierwszy tegoroczny komunikat Głównego Urzędu Statystycznego o  miesięcznym wskaźniku cen towarów i usług konsumpcyjnych - czyli po prostu o inflacji - ma wydźwięk dualistyczny.

W odniesieniu do stycznia 2000 r., styczniowe ceny wzrosły (rok do roku) o 7,4 proc. Natomiast w stosunku do grudnia 2000 r. (miesiąc do miesiąca) zanotowaliśmy wskaźnik 0,8 proc. Jeśli natomiast przedłużylibyśmy na styczeń krzywą inflacyjnej dynamiki z roku 2000 (patrz wykres), to wychodzi 109,9.

Różnorodność inflacyjnych wyników uświadamia, że wzrost cen można interpretować na kilka sposobów:

Najpopularniejsze jest odniesienie do analogicznego miesiąca roku poprzedniego. Jeśli jednak rok wcześniej wystąpiła jakaś anomalia, to wynik bieżący jest nią poważnie skażony. Klasycznym przykładem okazała się liczbowa zbitka dość drogiego (po suszy) lipca 2000 r. z deflacyjnym (wtedy żywność staniała) lipcem 1999 r. Inflacja liczona rok do roku wystrzeliła wtedy w górę aż do 11,8 proc., wywołując panikę i powodując podniesienie przez RPP stóp o 1,5 proc.

Reklama

Paradoks polegał na tym, że nastąpiło to 30 sierpnia - czyli w końcu miesiąca, który okazał się deflacyjny!

Wzrost cen można odnosić również do miesiąca poprzedniego. To właśnie z tej kategorii pochodzi pojęcie miesiąca deflacyjnego, w Polsce zdarzającego się rzadko i tylko w okresie naturalnej, letniej obniżki cen żywności.

Najbardziej właściwe wnioski można jednak wyciągnąć z analizy dynamiki inflacji w dłuższym okresie, co najmniej rocznym. Wskaźnik podawany jest wówczas narastająco. I tak skonstruowany został nasz wykres, najpełniej pokazujący prawdę o inflacji w ostatnich trzynastu miesiącach.

Przypominamy te elementarne prawdy, albowiem interpretacja wczorajszego komunikatu GUS jest właśnie modelowym przykładem wspomnianego na wstępie dualizmu. Porównanie z ubiegłorocznym styczniem nie wypada źle - to tylko 7,4!

Ale wyniki miesiąc do miesiąca nie nastrajają optymistycznie. Wystarczy wykonać elementarne obliczenia, aby przekonać się, że jeśliby przez cały rok 2001 ceny wzrastały z miesiąca na miesiąc równiutko właśnie po 0,8 proc., to grudniowa inflacja roczna (liczona do grudnia 2000 r.) wyniesie 10 procent! Tymczasem górna granica celu inflacyjnego określona została przez RPP na procent 8.

Oczywiście należy uwzględnić poprawki, że styczeń jest miesiącem szczególnym (noworoczne podwyżki), że kolejne miesięczne wzrosty mogą być mniejsze, że w okresie letnim znowu trafią się miesiące deflacyjne (co jest zależne od pogody i zbiorów).

Jednak Rada Polityki Pieniężnej (zbierająca się 27 i 28 lutego) wyraźnie zapowiedziała, iż obniżka stóp procentowych uzależniona jest od jej przekonania o utrwaleniu się spadkowego trendu inflacji. Trudno przypuszczać, by ostrożna RPP właśnie tak zinterpretowała styczniowy komunikat GUS.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: Rada Polityki Pieniężnej | Po prostu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »