OECD radzi, jak wyrównywać szanse. Oto blaski i cienie polskiej edukacji

Jeśli chcemy obronić demokrację, trzeba zmniejszać społeczne nierówności będące glebą dla polaryzacji. Wysokiej jakości powszechna edukacja jest kluczowym narzędziem wyrównywania szans - wynika z raportu Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD). We wszystkich rozwiniętych krajach raport odnotowuje pewien postęp w edukacji. I dużo niedostatków. A jak sytuacja wygląda w Polsce?

Dlaczego raport jest tak ważny? Bo zapachniało brunatną recydywą lat 30. zeszłego stulecia. W Europie, na Węgrzech, w Polsce, we Włoszech, ostatnio w Niemczech - jak paloną siarką. A nawet w USA. Co w takim razie zrobić, żeby zapobiegać narastającej polaryzacji społeczeństw i przejęciu rządu dusz przez populistów? Jakość powszechnej edukacji służącej wyrównywaniu szans jest bardzo ważną częścią odpowiedzi na to pytanie.

- Edukacja jest kluczowym narzędziem wyrównywania szans - powiedział sekretarz generalny OECD Mathias Cormann na konferencji prasowej w Paryżu poświęconej prezentacji raportu "Education At a Glance" ("Edukacja w pigułce")

Reklama

- Nasze najnowsze wydanie "Education at a Glance" zawiera zalecenia dla decydentów, które pomogą poprawić równość w możliwościach edukacyjnych poprzez zwiększenie dostępu do wysokiej jakości edukacji wczesnoszkolnej, rozwiązanie problemu niedoboru nauczycieli i lepsze dostosowanie systemów edukacyjnych do potrzeb rynku pracy - dodał.

Raport, na potrzeby którego zbadano efekty systemów edukacyjnych w większości z państw należących do OECD stwierdza, że poziom wykształcenia, a w konsekwencji sytuacja na rynku pracy młodych dorosłych, poprawiły się w latach 2016-23, czyli w okresie objętym badaniem. Nieco większa populacja osiąga co najmniej średnie wykształcenie, rośnie odsetek zatrudnionych wśród kończących szkołę. 

Od 2016 roku odsetek 25-34-latków z wykształceniem ponadgimnazjalnym wzrósł średnio w OECD z 83 do 86 proc. Natomiast odsetek 18-24-latków pozostających bez pracy, dalszej edukacji lub szkoleń obniżył się z 16 proc. do 14 proc. Wskaźnik zatrudnienia wśród 25-34-latków bez wykształcenia średniego wzrósł z 59 do 61proc., a w przypadku osób z wykształceniem średnim lub policealnym z 76 do 79 proc. Dzieje się tak dzięki temu, że osoby w wieku 18-24 lata pozostają dłużej w systemie edukacji, rynek pracy jest bardziej chłonny.

System edukacji w Polsce nie wyrównuje szans

Pandemia uderzyła jednak mocno w jakość edukacji. Pokazują to ogłoszone już wcześniej wyniki Programu Międzynarodowej Oceny Umiejętności Uczniów PISA, czyli badania umiejętności 15-latków. Przeciętnie w OECD cofnęły się one do poziomu z 2012 roku, czyli o dekadę, a wielu krajach - jak w Polsce - spadły jeszcze bardziej. 

Z jednej strony rynek pracy wobec rekordowo niskiego bezrobocia w wielu wysokorozwiniętych gospodarkach jest potrzebuje więcej pracowników, a z drugiej - jakość kształcenia bardzo mocno się zachwiała.

W Polsce - o czym już pisaliśmy w Interii - badania PISA za 2022 rok wypadły bardzo słabo i pokazały olbrzymi regres. Co poza tym boli polski system edukacji na tle innych rozwiniętych gospodarek?

Przede wszystkim nie jest on efektywnym narzędziem wyrównywania szans. Dodajmy - pod tym względem tylko nieliczne kraje mają faktyczne powody do satysfakcji. We wszystkich krajach osoby z rodzin wyżej wykształconych mają większe szanse uzyskania wyższego wykształcenia.

- We Francji niewystarczająco korygujemy nierówności poprzez edukację - przyznała podczas konferencji prasowej Nicole Belloubet, ministra edukacji w ustępującym rządzie Francji.

Ale w Polsce jest pod tym względem bardzo źle. Aż 80 proc. z 25-64-latków, których jedno z rodziców miało wykształcenie wyższe, uzyskało również wyższe wykształcenie. To dobrze, jednak zaledwie 9 proc. z tych, których rodzice nie mieli średniego wykształcenia, zdobyło dyplom wyższej uczelni. W OECD analogiczny odsetek wynosi 19 proc.

Polska wydaje na cały system edukacji nieco mniej niż średnia OECD. Przeciętnie w badanym okresie było to 4,6 proc. PKB rocznie, gdy średnia wynosiła 4,9 proc. PKB. Ale jeśli policzyć wydatki na ucznia mierzone parytetem siły nabywczej naszej waluty, są one już przeciętnie o prawie jedną piątą mniejsze.

W Polsce przeciętne wydatki na ucznia od szkoły podstawowej do ukończenia studiów wynoszą 11729 dolarów. To nieco ponad 82 proc. średniej dla państw OECD, która wynosi 14209 dolarów. Co zaskakujące, w większości krajów OECD wydatki rosną wraz z poziomem edukacji, a w Polsce jest inaczej. W edukacji podstawowej wynoszą one nieco więcej niż średnia, po czym spadają w szkołach średnich, by wyraźnie podskoczyć w edukacji wyższej. Raport nie wyjaśnia, dlaczego tak się dzieje.

Chłopaki, do książek!

O ile we wszystkich krajach OECD władze publiczne odpowiadają za lwią cześć wydatków na edukację, szczególnie na poziomie obowiązkowym, w Polsce jest podobnie. Średnia finansowania edukacji z pieniędzy publicznych wynosi w OECD 93 proc. W Polsce na edukację obowiązkową 84 proc. całkowitych wydatków pochodzi ze źródeł publicznych, a reszta - z kieszeni rodziców. To znaczy, że szkoła publiczna nie spełnia oczekiwań dla znacznej rodziców i ci bardziej zamożni wybierają szkoły prywatne. W większości państw OECD są one marginesem.

Jednym z najważniejszych wezwań raportu do rządów jest usunięcie luki w opiece na dzieckiem powstającej w okresie pomiędzy zakończeniem płatnego urlopu rodzicielskiego a posłaniem go do bezpłatnej szkoły. Tylko nieliczne państwa te lukę całkowicie zlikwidowały. W Polsce wynosi ona dwa lata, co nie jest złym wynikiem na tle innych krajów.   

Chłopaki - do książek - chciałoby się powiedzieć, gdy czytamy cześć raportu poświęconą Polsce. We wszystkich krajach OECD młode kobiety są lepiej wykształcone od młodych mężczyzn, ale w Polsce ta luka jest po prostu jaskrawa. Młode kobiety są dużo lepiej wykształcone od mężczyzn, ale znacznie mniej z nich pracuje, a jeśli pracują, to zarabiają sporo mniej od gorzej wykształconych mężczyzn.

Jak wygląda ta luka w twardych danych? W Polsce 56 proc. kobiet w wieku 25-34 lata ma wyższe wykształcenie w porównaniu do 37 proc. mężczyzn. Średnia OECDE wynosi odpowiednio 54 proc. i 41 proc. Równocześnie jednak udział młodych kobiet z wyższym wykształceniem w rynku pracy wynosi zaledwie 89 proc., a mężczyzn - 96 proc. Dysproporcja ta wśród osób z wykształceniem poniżej średniego przedstawia się już dramatycznie. W tej grupie zatrudnionych jest zaledwie 33 proc. kobiet i 68 proc. młodych mężczyzn.

Wyższe wykształcenie wcale nie pomaga młodym kobietom w Polsce w zmniejszeniu luki płacowej w stosunku do mężczyzn. O ile w całej OECD młode kobiety z wykształceniem wyższym otrzymują 83 proc. wynagrodzenia swoich rówieśników płci męskiej, to w Polsce wskaźnik ten wynosi zaledwie 76 proc. Być może częściowo wynika to ze struktury nabywanego wykształcenia, gdyż w Polsce zaledwie 12 proc. kobiet studiuje nauki ścisłe, związane z technologiami, inżynieryjne i matematyczne, gdy jedynie 3 proc. mężczyzn kształci się na kierunkach studiów związanych z edukacją.

Najważniejsze zalecenia

Bardzo dużym plusem polskiego systemu edukacji jest odsetek osób bez wykształcenia średniego w wieku 25-34 lata, który wynosi zaledwie 5 proc. i jest aż o 9 punktów proc. niższy od średniej OECD. Niemniej odsetek ten nie zmienił się w latach 2016-23.

Sytuacja wygląda gorzej, jeśli popatrzymy na udział młodych dorosłych bez średniego wykształcenia w rynku pracy. W Polsce zatrudnionych jest 54 proc. z nich, gdy średnia dla OECD wynosi dla tej samej kategorii 61 proc. Wyższy od średniej OECD jest natomiast udział w rynku pracy młodych dorosłych z kwalifikacjami ponadgimnazjalnymi lub policealnymi, który wynosi 83 proc. wobec średniej OECD 79 proc.

Kolejny plus dla Polski to wyraźny spadek wskaźnika osób w wielu 18-24 lata, które nie uczą się ani nie szkolą. W latach 2016-23 obniżył się on z 18 do 11,4 proc. Średnio w krajach OECD także się obniżył, ale mniej, bo z 15,8 do 13,8 proc.

Co w takim razie mogą rządy mogą zrobić, żeby systemy edukacji stały się faktycznie narzędziem do wyrównywania szans? Raport podkreśla, że edukacja prowadzona od najmłodszych lata jest kluczowa, by zmniejszyć wpływ niekorzystnego środowiska rodzinnego na przyszłe możliwości. Pozwala zmniejszać luki rozwojowe między dziećmi, zanim jeszcze pójdą do szkoły podstawowej. Udział w takiej edukacji nie może zależeć od poziomu dochodów rodziny.

Rządy to już robią. 10 z 38 krajów OECD w ciągu ostatniej dekady obniżyło wiek rozpoczęcia obowiązkowej edukacji by objąć nią część lub nawet całość edukacji przedszkolnej. Przedszkole jest obowiązkowe już w 17 krajach, a wydatki publiczne na edukację dzieci w wieku przedszkolnym mierzone jako udział w PKB wzrosły o 9 proc. w okresie od 2015 do 2021 roku. W 2022 roku średnio 83 proc. dzieci w wieku od trzech do pięciu lat chodziło do przedszkola.

- Dla biedniejszych rodzin kluczowy jest dostęp do edukacji za publiczne pieniądze - mówił Mathias Cormann.

- Tworzenie szans jest niezbędne dla funkcjonowania demokratycznego społeczeństwa - dodał.

Jednym z największych wyzwań we wszystkich rozwiniętych krajach jest zapewnienie wysoko kwalifikowanych i umotywowanych nauczycieli. Pomysł na "Breaking Bad" nie wziął się znikąd, bo wszystkie kraje cierpią na niedobór nauczycieli i nie radzą sobie z rekrutacją odpowiednich kadr w miejsce tych, którzy przechodzą na emeryturę. Aż 18 z 21 krajów, dla których dostępne są dane, nie było w stanie obsadzić wszystkich nauczycielskich wakatów.

- Konkurencyjne wynagrodzenia są tu bardzo ważne - powiedział Mathias Cormann.

Jacek Ramotowski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: OECD | edukacja | wykształcenie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »