OPEC chce zmniejszyć produkcję o 1,5 mln baryłek
Arabia Saudyjska, wiodący członek naftowego kartelu wezwała we wtorek pozostałe kraje OPEC do drastycznej redukcji wydobycia surowca.
Arabia Saudyjska, wiodący członek naftowego kartelu wezwała we wtorek pozostałe kraje OPEC do drastycznej redukcji wydobycia surowca. Przedstawiciel Rijadu oświadczył wczoraj, że w celu utrzymania średniej ceny ropy oferowanej przez państwa członkowskie na poziomie ok. 25 dolarów za
baryłkę produkcję należy ograniczyć o 1,5 mln baryłek dziennie. W podobnym duchu w czasie
minionego weekendu wypowiedziały się trzy inne kraje znad Zatoki Perskiej - Zjednoczone Emiraty
Arabskie, Kuwejt i Katar.
Naftowi szejkowie mają w tej kwestii sojuszników wśród innych członków OPEC. Iran, Wenezuela, Libia
i Indonezja od pewnego czasu nawołują do ograniczenia produkcji, aby zahamować spadek cen ropy na
rynkach światowych. Jak wynika z danych przedstawionych we wtorek przez sekretariat organizacji w
Wiedniu, cena tzw. koszyka siedmiu gatunków surowca, dostarczanego przez producentów kartelu,
przez siedem ostatnich dniach znajdowała się poniżej 22 USD za baryłkę. Jest to dolna granica widełek
(22 - 28 USD) ustalonych przez organizację, a jej utrzymywanie się przez 14 dni powoduje automatyczne
obniżenie limitów produkcji o 500 tys. baryłek dziennie.
Saudyjczykom taka redukcja już dzisiaj nie wystarcza. Mówią o cięciach w wysokości 1,5 mln b/d , co
pomijając ograniczenia produkcji Iraku z powodu sankcji ONZ, oznaczałoby spadek dostaw kartelu na
rynki światowe o 5,5 proc., do 25,2 mln b/d. To wielkość akurat potrzebna do zrównoważenia podaży i
popytu - oświadczył anonimowy przedstawiciel Rijadu.
Innego zdania jest Międzynarodowa Agencja Energii (IRA) twierdząc, że spekulacje wobec dalszych
redukcji wydobycia mogą jedynie sprowokować jeszcze bardziej gwałtowne skoki ceny ropy naftowej.
Zapasy na globalnym rynku są wciąż niedostateczne - ocenia Bill Ramsay, wicedyrektor IEA. Cena ropy
Brent w Londynie wzrosła wczoraj o 98 centów do 24,85 USD/b.