Operacyjne wycieczki do Chin

Coraz więcej chińskich szpitali reklamuje się w Internecie zachęcając obcokrajowców do podjęcia leczenia w ich kraju - podaje Sueddeutsche Zeitung. Nowoczesne, wyspecjalizowane Instytuty przygotowują się na szturm z Zachodu, zatrudniają tłumaczy i odnawiają jednoosobowe sale dla obcokrajowców.

Turystyka zdrowotna i operacyjna to jedne z najbardziej opłacalnych części rynku medycznego w Chinach. W samym Pekinie leczy się co roku ok. 10 tys. cudoziemców - podaje gazeta za chińskimi władzami.

Kuruje się ich metodami nowatorskimi, często na Zachodzie ze względów np. etycznych, niedostępnymi. Według szacunków amerykańskich naukowców obecnie około 100 chińskich instytutów oferuje leczenie za pomocą komórek macierzystych, często w kombinacji z tradycyjnymi metodami leczenia. Z kolei firma z poludniowochińskiego Shenzhen produkuje Gendicine, lek na raka, pierwszy uzyskany przed czterema laty metodami genetycznymi medykament. Dostępny jedynie w Chinach - dwumiesięczna kuracja kosztuje ok. 20 tys. dolarów. Żadne zagraniczne ubezpieczenie nie jest w stanie udźwignąć kosztów takiego leczenia.

Reklama

Szpitale zainteresowane są głównie przewlekle chorymi cudoziemcami. I im poważniejsze ich dolegliwości, tym bezwzględniejsi są chińscy "przedsiębiorcy" - zauważa Sueddeutsche. W Internecie można znaleźć ogłoszenia pośredników, którzy obiecują np. szybkie transplantacje, z "okresem oczekiwania na organ 1 do 2 tygodni". Organy pochodzą od straconych więźniów - można usłyszeć nieoficjalnie w Pekinie. Oficjalnych danych nie ma, jednak według chińskich mediow w ostatnich trzech latach tylko "po wątrobę" przyjechało do Chin 3 tys. Koreańczyków. Między 2000 a 2005 rokiem przeprowadzono w Chinach 60 tys. transplantacji.

Chińczycy zachęcają cudoziemców również niskimi cenami. Wysokowykwalifikowani specjaliści i specjalistyczne lekarstwa kosztują tu dużo mniej niż w Europie czy USA. Kanadyjskie biuro podróży oferuje od kilku tygodni wycieczkę objazdową po Chinach połączoną ... z leczeniem dentystycznym. Najlepsi chińscy dentyści liczą sobie za leczenie ułamki cen zachodnioeuropejskich.

A Chińczycy?

Jeśli ich na to stać, wyjeżdżają leczyć się za granicę.

W kwietniu ubiegłego roku pracownicy angielskiego koncernu farmaceutycznego Astra Zeneca kupili w 500 różnych aptekach w całych Chinach własne lekarstwo na raka, Losec. Testy wykazały, że co dziesiąte opakowanie było sfałszowane - podaje gazeta.

Według informacji z mediów tylko w 2001 roku zmarło w Chinach w wyniku zatrucia podrobionymi lekarstwami 192 tys. osób.

Jeden z pracowników stacji telewizyjnej Zhejang TV przeprowadził w marcu 2006 roku inny test. Do dziesięciu szpitali w stolicy prowincji Hangzhou zwrócił się ze swoimi "dolegliwościami" i prośbą o analizę próbki moczu. W pojemniczkach, które wręczył lekarzom, znajdowała się... zielona herbata. Z połowy szpitali otrzymał długie analizy wraz z zaleceniami kosztownego leczenia. To, co znajdowało się w próbówkach najwyraźniej było bez znaczenia.

oprac. G.P.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Sueddeutsche Zeitung | China | wycieczki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »